Widzę, że chyba nie dość jasno się wyraziłem. Chodzi mi o zdrowy rozsądek jako alternatywę, albo nawet przeciwwagę dla czasami nie mających nic wspólnego z rzeczywistością zasad. Trzymanie bowiem kurczowo ich doprowadza do absurdów. Kilka przykładów tylko :
- dobrze wyszkolony łucznik jest " bronią " straszną, w myśl zasad WFRP to raczej baranek przeznaczony na rzez. Potrafił wystrzelić do 12 strzał na minutę w myśl zasad o połowę mniej. Wiadomo, że kolczuga gorzej chroni przed strzałami, niż pikowany wełną kaftan. Runciman w "Historii wypraw krzyżowych" przytacza słowa arabskiego kronikarza o żołnierzach Ryszarda Lwie Serce " naszpikowanych strzałami jak jeże " a mimo to maszerujących dalej. Tam też można przeczytać o tym jakie żniwo zbierali saraceńscy łucznicy wśród żołnierzy I krucjaty ubranych w kolczugi lub skórzane kaftany.
- SE kuszy to jakiś ponury żart. Wystrzelony bełt potrafił powalić rycerza w pełnej zbroi. Byle ciura jednym ruchem palca mógł zabić najznakomitszego rycerza. Dlatego też papież zakazał używania jej w walce między chrześcijanami.
- Pchnięcie jest przy użyciu miecza zawsze bardziej efektywne niż cięcie. Przed tym ostatnim narządy wewnętrzne są zabezpieczone kośćmi i mięśniami, natomiast nawet stosunkowo płytkie pchnięcie potrafi zabić. Wiedzieli o tym Rzymianie nie na darmo używający gladiusów. Wiedzieli też autorzy sarmackich traktatów szermierczych " jedno pchnięcie warte dziesięciu cięć ".
Każdy kto choć pobieżnie interesuje sie Sredniowieczem powinien to wiedzieć. Jakie natomiast ma rzeczywistość odzwierciedlenie w zasadach WFRP chyba wszyscy wiemy. Może moje sformułowanie nie było zbyt szczęśliwe, chodziło mi raczej o to, że czasem w Warhamerze mamy dwie możliwości : albo użycie zdrowego rozsądku, albo trzymanie sie zasad. W ten sposób staje się on swoistą opcją. |