Zakończenie rzeczywiście fajne, średnio oryginalne, ale nie razi banałem.
Trochę mi nie pasuje taktyka walki z tymi robalami. Skoro nawet szarża kawalerii niewiele daje to nie powinno się jej wysyłać, tylko zainwestować wszystko w armaty.
Rozumiem, że król był potwornie poważny i nie mógł sobie pozwolić na dezercję, ale sądzę, że takie coś wyjątkowo źle by wpłyneło na morale, a tym samym na zdolność walki, ponadto uszczupliło szeregi.
Też się zastasnawiam... robale walczyły razem w wielkiej armii. Tak? To świadczy o pewnej inteligencji. Instynkt każe takim bestiom się rozdzielać i żyć w niewielkich grupkach, albo nawet pojedynczo, by mieć w ogóle co jeść. Jeśli są w stanie jako tako myśleć to czemu jeszcze nie rządzą światem?
Ale to moje zdanie niekoniecznie jedyne słuszne
I czemu gryfy zostały tak słabo wykorzystane? Stanowią one potworną i chyba jedyną, przewagę nad robalami. Zrzucenie kamienia, bądź stalowej kuli z wysokości kilometra wgniecie w ziemię wszystko co organiczne, a jednocześnie ptaszki pozostaną poza zasięgiem kwasu.
Wybacz, że się o to czepiam, ale jestem wyznawcą realizmu i logiki w działaniach bohaterów opowiadań
A ogólnie miło mi się czytało. Jak powiedziałem zakończenie, rzeczywiście fajne, a ta "dopisana część" nie jest straszna