Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2011, 11:03   #7
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Szybka wymiana drogocennego wehikułu niewątpliwie miała swoje zalety. Powóz, który Tileańczyk dostał w ramach umowy faktycznie nie wyróżniał się absolutnie niczym szczególnym i z łatwością można go było wziąć za jeden z dziesiątek podobnych modeli należących do popularnych w Imperium kompanii kurierskich. Z drugiej strony, pozbywając się czarnej karocy rozważniej, mogliby zapewne porządnie zarobić, zasilając podróżną kasę. Lecz nie to było największą wadą wybranego rozwiązania, był nią poświęcony na nie czas. Nim bowiem Magnus zdołał wszystko załatwić i odbyć podróż w tę i z powrotem, w gospodzie wydarzyły się ciekawe rzeczy...

Wpierw niespodziewanie zaczął szaleć Azyr, wypełniając myśli Estalijczyka gwałtownymi scenami przemocy, bólu i strachu. Zaledwie chwilę później Gundulf poderwał się ze swego posłania, wyczuwając instynktownie zbliżające się kłopoty. I te faktycznie zbliżały się do nich tłumnie. A konkretnie rzecz biorąc, w postaci uzbrojonego chłopskiego zbiorowiska, walącego do drzwi karczmy.
- ŚMIERĆ CZAROWNIKOM!!! - ryczał tłum, chcąc dostać się do środka.
Naturalnie, karczmarz ze swoimi przekonaniami ani chwili nie oponował - a co najdziwniejsze - wcale nie brzmiał na zaskoczonego.
- Są na górze! Od razu żem się na nich poznał, jak krzywili się, gdy żem im łajno podstawił!
Tłum pokrzepiony patriotyczną postawą gospodarza z czym większym zapałem ruszył w górę schodów.

Gdyby dalsze wypadki potoczyły się tak, jak można by się tego spodziewać, niechybnie chwilę później doszłoby do heroicznego, iskrzącego magią boju, bądź co najmniej efektownej, awanturniczej ucieczki naszych bohaterów. Wyszło jednak inaczej.

Tłum ignorując całkowicie izbę Czarodziejów wyważył bowiem drzwi ich sąsiadów, wyciągając czwórkę niewinnych, wierzgających podróżnych z ich łóżek.
- To oni! Nie patrzeć im w oczy, bo w ropuchy pozamieniają! Dajcie nu to łajno! Chyżo! Chyżo! Pałką, go jeszcze żeby nie rzucał klątwami!

Trwało to zaledwie parę chwil, w których rozjuszony, choć zaskakująco dobrze zorganizowany tłum zdołał ułożyć stosy i podpalić jeden z nich.


Wzbijający się w nocne niebo żar zwrócił uwagę zadowolonego z wymiany Tileańczyka powożącego nowym drużynowym wehikułem. Kto wie, gdyby spiął konie, może zdążyłby wspomóc towarzyszy, póki co znajdował się jednak jeszcze zbyt daleko, by dostrzec z czym dokładnie miał do czynienia. Pełgające płomienie nie wróżyły jednak raczej niczego dobrego.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 31-03-2011 o 11:11.
Tadeus jest offline