Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2011, 10:17   #9
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Zerwał się z łóżka w samym środku nocy. Przespał może dwie godziny od czasu zakończenia pierwszego, jakże bezowocnego spotkania grupy. Zanim usnął przemyślał sobie parę rzeczy. Wyglądało na to, że wyprawa na południe będzie ciekawsza niż się spodziewał. Kolegia zgromadziły całkiem niezłą kolekcję osobliwości. Nawet komunikowanie się z nimi może być utrudnione, biorąc pod uwagę maginię-niemowę i astromantę-szlachetkę. Druid chyba był nieszkodliwym dziwakiem, jak to z nimi bywa. Najkonkretniejszym z towarzyszy był chyba obdarzony zdrowym rozsądkiem, jedyny nieczarujący w ich gronie. Gundulfa martwiło nieco, że nie ma wśród nich żadnego Ognistego. To znacząco osłabiało potencjał uderzeniowy, a mag nie wątpił, że wcześniej czy później dojdzie do walki. Trzeba się będzie uciekać do podstępu albo zwyczajnego mordobicia. Obie te opcje specjalnie czarodzieja nie martwiły.

Czuł, że coś się dzieje. Otworzył oczy i przez chwilę leżał nieruchomo, wsłuchując się w noc. Gdy już usłyszał, co się dzieje, niczym sprężyna zerwał się z łóżka i zaczął odziewać. Jego umysł pracował na najwyższych obrotach, analizując przebieg zdarzeń z poprzedniego wieczora. Czy zrobili cokolwiek czym mogli się zdradzić? Może karczmarz podsłuchiwał, albo w grupie jest zdrajca. Albo ich wrogowie, kimkolwiek byli, postanowili zakończyć misję zanim tak naprawdę się zaczęła. Gundulf chwycił miecz i otworzył drzwi, wyglądając na korytarz. Rozszalały tłum, z karczmarzem na czele, był tuż pod jego drzwiami. Gundulf przybrał wielce zdziwiony wyraz twarzy i chwycił jednego z chłopów za ramię.
- Ej, mospanku, co jest? - zapytał. - Kogo bijemy?
- Czarodziejów, co wodę trują i złe powietrze nasyłają. To słudzy Chaosu - odparł z pewnością w głosie mężczyzna.
- Sigmarze, chroń nas przed takowymi - Gundulf wykonał znak komety. Jedne z sąsiednich drzwi wyleciały z zawiasów. Ryki tłumu zagłuszały krzyki niewinnych ludzi, siłą wyciąganych z łóżek. Najwidoczniej bogowie czuwają nad nami, pomyślał Gundulf.
- Śmierć mutantom! Na stos z nimi! - krzyczał wraz z tłumem. Cóż, ktoś musi poświęcić życie, aby ktoś inny mógł żyć. Ku chwale ojczyzny...

Wrócił do pokoju, nie chcąc przyglądać się płonącym przed zajazdem stosom, na których skwierczały ciała jakiś nieznanych mu ludzi. Gundulf starał się zignorować dobiegające z zewnątrz hałasy. Zzuł buty i nakrywszy głowę poduszką, starał się zasnąć. Przez chwilę jego myśli krążyły wokół niepokojącego wydarzenia, a potem sen go zmógł.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 02-04-2011 o 19:37.
xeper jest offline