Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2011, 18:41   #4
Faurin
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Kapłanek nie było zbyt wiele. Mężczyzna o czarnej czuprynie nie krył swego niezadowolenia. Wszak jego myśli nie były zbyt lubieżne, a i tak nie mogły być zaspokojone, bowiem żadna kuso ubrana niewiasta, ba!, nawet odziana od stóp do głów w najgrubsze skóry, jakie można spotkać w tych stronach, nie przywitała ich na wejściu. Trudno się temu dziwić. Kto normalny wyczekuje powitania z otwartymi ramionami, czy udami, gdy sprowadzają go potajemnie, pod osłoną nocy, do klasztoru. Jednak nie oznaczało to wcale, iż noc będzie do końca tak nudna. Jak ją jednak porównywać do tej wczorajszej, spędzonej w miejscowym zajeździe? Jak można odebrać człowiekowi, zaspanemu do tego, możliwość spojrzenia na cudne kobiece lico, gdy zaledwie kilka godzin wcześniej niewiasty same przechadzały się częściej obok stolika, przy którym zasiadał właściciel kilkudniowego zarostu, licząc na jakieś wyszukane słowa kierowane pod ich adresem.
Blask mijanej lampy oślepił Widara. Rzadko wspomagał sobie widoczność nocą innym światłem, niżeli tym naturalnym. Tym bardziej że księżyc świecił dzisiaj wyjątkowo jasno. Przetarł szybko oczy, które co chwila się zamykały. Stłumił ziewnięcie. Nie mógł wszak wyglądać na mięczaka, którego zmorą jest morzący sen. Nie przy tej drużynie, która zapowiadała się dosyć ciekawie. I egzotycznie. Znał ich już jakiś okres czasu, jednak nie miał do nich jeszcze zaufania. Zapewne znają się na swoim fachu, jednak czy byłby wstanie powierzyć któremuś z nich życie? Szczerze w to wątpił. Tym bardziej, że wydawało mu się, choć nie był pewien, że jest od większości z nich starszy, ale te dzisiejsze olejki odmładzające sprawiają cuda, więc mógł się mylić. A nie śmiał pytać ich o wiek. Jakoś nie było okazji, albo... wystarczająco gorzałki.
Wielka sala w klasztorze była dość typowa. Odcięta od świata zewnętrznego, mająca na celu skupić młode kapłanki na kontemplacji. Teraz jednak stały przed nim tylko dwie, z tego jakże zacnego rodzaju kobiety, oraz krasnolud. Zauważył także, że jest jeszcze dwójka, której na pierwszy rzut oka nie dostrzegł. Facet ("Echhh... kolejny), oraz kobieta! Na widok tej drugiej mimowolnie wpełzł mu na twarz uśmiech. Tym bardziej że kobieta była całkiem niezłej urody.

***

Widara zmęczył monolog starszej kapłanki. Bardziej skupił się na ustach jej koleżanki po fachu. Nie trwało to jednak długo, bowiem szybko zostali oddelegowani. Pomieszczenie do którego ich zaprowadzili było umiarkowanie przytulne. Podejrzanie za mało jeżeli chodzi o brak kapłanek, oraz za bardzo gdy myślało się, że ma w nim spędzić wspólną noc gromada samców w towarzystwie jednej kobiety.
"Czy oni na prawdę myślą, że jesteśmy zwierzętami i robimy to jeden po drugim, będąc całkiem bezwstydnym?"
Krasnolud rozprawiał o odległościach i... i mało to Widara obchodziło. Póki co, rzecz jasna, bowiem w ustach go tak suszyło, że rzucił się szczupakiem na pobliskie towary, które miały stanowić ich prowiant i, tak zwany, niezbędny ekwipunek podczas wyprawy. Nie był jednak sam. Ten osiłek, z którym dane mu było podróżować przez ostatnich kilka tygodni nie pozostawał w tyle. Więcej! On jako pierwszy dorwał się do beczułki, która, niewątpliwie, zawierała pierwszorzędny trunek.
"No może nie taki pierwszorzędny, ale nie szczyny, do tego jeszcze rozwodnione mlekiem, by go skrzaty nie dotykały."
Skrzypnięcie łóżka przypomniało o zmęczeniu, ale zawartość beczułki była hipnotyzująca.
-To jak, chłopy?
"Nie dość że łóżko swym ciężarem jest wstanie rozwalić, to do tego ślepiec. Jak można nie dostrzegać kobiety w towarzystwie?!"
Mimo że zgadzał się z wypowiedzią jego, jak i tego tajemniczego typa, skrytego za kapturem, to jego męska duma i honor nie pozwalały mu przystać na ich propozycję bez odpowiedniego przywitania.
Ruszył przez całe pomieszczenie do kobiety, która do tej pory się nie odezwała, chwycił bez wahania, acz delikatnie, jej dłoń, po czym musnął ją wargami.
- Wybacz mi ich ostentacyjne zachowanie, pani.- powiedział, nie spuszczając wzroku z oczu przedstawicielki płci pięknej.- Jestem Widar i, niewątpliwie, rad jestem, że cię poznałem. Zechcesz przyłączyć się do naszego grona i skosztować tego trunku, który jest tak zachwalany przez naszego drogiego przewodnika?
Nie obchodziło go jednak czy się zgodzi, czy też nie. Wiedział jedno- on jest całkowicie za.
- Siądźmy wszyscy bliżej siebie, by potem nie było narzekań, że kogoś ominęła kolejka.-rzekł.
Chwilę potem sam znalazł sobie kawał skóry, na której mógł spocząć i oczekiwał aż "gospodarz" uraczy ich szlachetnym napitkiem.
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline