Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2011, 18:34   #10
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Wspólna Sala, Klasztor w Vetterbergu, północ


Fungi siedząc na pryczy z rozbawieniem patrzył na pokaz Wolfa Larsona. Gdy olbrzym skupił na sobie uwagę zebranych donośnym beknięciem, krasnolud z zadowolenia klepnął się po kolanach.

- Ha, to było zaiste paradne – zakrzyknął – zabawę czas zacząć! Nie żałujcie sobie kamraci, jest jeszcze jedna beczułka! Starczy królewskiego trunku dla całej naszej wesołej kompanii. To mówiąc podszedł do Wolfa i nalał sobie z jego beczułki - do inkrustowanego miedzią rogu - złocistego miodu.

Wasze zdrowie, śmiałkowie! – wzniósł toast i przepił do stojącego najbliżej Boracka.
Beczułka „Króla Miodu” zaś krążyła pomiędzy zebranymi - przyszłymi towarzyszami wyprawy po klejnot Demona Yrrhedesa. Trunek rozgrzewał ciała i serca kamratów. Na chwilę mogli zapomnieć o czyhających na nich niebezpieczeństwach. Języki powoli się rozsupływały. Rozmowa nabierała tempa…

*

Fungi kończąc drugi już róg pełen miodu podszedł do rozmawiających ze sobą czarodziejki Virany i jej towarzysza Alera Tereza.

- I jak oceniacie śmiałków? Nigdy nie ma się drugiej okazji, żeby zrobić pierwsze wrażenie, co? Zanim ich sprowadziłem, wypytałem o wszystko półelfiego kupca Gilraela, który ich wynajął do eskortowania karawany przez Szlak Kościotrupów. Zapewniał mnie, że spisali się nadzwyczaj udatnie. Na pierwszy rzut oka różnią się od tutejszych. Ten półelf Borack to zręczny nożownik, olbrzym – wskazał palcem na Wolfa – to znany łowca skarbów i skalpów. Jego towarzysz, Dragin, czy jak mu tam, to zawodowy najemnik. Postawny Crean z Północy należy do wyjątkowo odpornej na trudy barbarzyńskiej nacji. Oktawius, grasant pierwszej wody. Widar robi za oczy drużyny.
- Taaak – pociągnął głęboki łyk - tutejsi niestety nadają się tylko do grzebania w ziemi i gnoju. Szczęście nam dopisało, że jeszcze się kompani nie rozpierzchli na cztery strony świata w poszukiwaniu zarobku. Nawet kapłanka Agness odetchnęła z ulgą, gdy powiedziałem jej, że znalazłem właściwych ludzi do tej eskapady.

*

Krasnolud krążył pomiędzy awanturnikami, poklepywał po plecach, śmiał się z ich żartów, przepijał. Brakowało na razie tylko jakiegoś grajka. Ale ta sielankowa atmosfera nie mogła trwać długo. W końcu wiedział, że przyjdzie mu odpowiedzieć na trudne pytania o niebezpieczeństwa wyprawy. Czekał. Noc była jeszcze młoda, humory na razie dopisywały. Choć jutrzejszy poranek, przynajmniej dla niektórych miał okazać się wyjątkowo kiepski.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 07-04-2011 o 18:58.
kymil jest offline