***Poranek***
Poranek był chyba jednym z najgorszych w życiu Boracka. Głowa pękała mu niemiłosiernie jakby sama mózgownica nie mieściła się w czaszce. Każde słowo wypowiadane przez budzącego go krasnoluda zadawało mu ból równy przypalaniu ogniem. -
więcej z wami nie pije, nigdy więcej... - wysapał ledwo słyszalnym głosem. Czas jednak było podnieść się z pryczy i pomaszerować za fungim...
***Ścieżka***
Borack widząc szarżującego w jego kierunku rozwścieczonego odyńca bez większego zastanowienia chwycił jeden z jego noży do rzucania i sprawnym ruchem cisnął nim w stronę zwierzęcia.
Na nieszczęście zwierze zostało tylko muśnięte przelatującym ze świstem nożem, który wbił się w pobliskie drzewo. -
kurwa - zaklął pod nosem -
to wszystko wina tego wiatru...albo kaca...
Borack chwycił szybko za miecz będąc zmuszonym do walki bezpośredniej.
Borack nigdy nie był mistrzem w posługiwaniu się mieczem, toteż błagalnym wzrokiem spojrzał w stronę pozostałych towarzyszy licząc, że któryś to dostrzeże i rzuci mu się z pomocą.
Rzut na walkę wręcz (miecz k6):
[Rzut w Kostnicy: 16] - [Starcie przegrane]
Rzut na walkę dystansową: