Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2006, 23:36   #5
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
- Tak to będzie długi dzień - Wypalone szare budynki, poranione krzykliwym graffiti przywitały Crawler'a na wyjściu z knajpy - to nie jest dobra dzielnica , ale do jakiej dobrej by mnie wpuścili - pomyślał i rozłożył plastikowy badziew nad głową, poprawił plecak i wziął gitarę do ręki. - tylko ja i mój plastik - ruszył powoli naprzód w płaczące niebo, spuszczając smętnie łeb i włączając wearmana. Wszystko w koło wydawało sie szare, mętne i jałowe. Zatrzymał się przy częściowo wybitej witrynie jakiegoś opuszczonego sklepu. Najpierw wpatrywał się we własne nieogolone oblicze potem w martwą twarz szarego manekina za resztką szyby - żaden z nas to nie ja - szepnął. Ktoś pośpiesznie minął go wtulając głowę w ramiona, kryjac swój strach pod parasolem. Gdzieś z bocznych uliczek dobiegały śmiechy i jakaś muza. Na ulicy paru punków o transparentnie migających irokezach głośno wymieniało poglądy na temat korporacji. Podkręcił brzmienie wearmana "A dreamy-eyed child staring into night On a journey to storyteller's mind Whispers a wish speaks with the stars the words are silent in him - nucił idąc do sklepu po jakiś prepak. Czasem trzeba jeść. Brudna witryna nie zachęcała, tak samo jak kosz na śmieci wypieprzony tuż pod drzwiami, ale trudno nie miał ochoty patrzeć więcej na szaraczków śmigających jak co dzień do swoich biur, ani na roześmianych ćpunów. Chwycił pierwsze lepszy prepak, szybko zapłacił i wyszedł pośpiesznie ze sklepu. Udał się w stronę Lake Parku z mocnym postanowieniem posłuchania młokosów lub może zagrania czegoś samemu. -W końcu tyle jeszcze czasu ...
Przy parku uderzyły go reklamy pokazujące same "najlepsze" towary, które tak kochają wszyscy "piękni" ludzie. Problem w tym, że nie dało sie odwrócić od nich wzroku bo gdzie spojrzałeś, wszędzie migotały neony - nawet na pieprzonym chodniku, w kwaśnych kałużach widać było roześmiane ryje syntetycznych modelek. Doszedł pod scenę i otworzył prepak. Jedząc i słuchając rzępolenia jakiegoś dzieciaka pomyślał, że może punk nie jest tym co kocha najbardziej, ale jest wyrazisty a ten cały Trevor wyglądał przynajmniej na faceta, który dostrzega syf wokoło i nie boi sie o tym mówić otwarcie - eh czas rozruszać ludziska - Mruknął spoglądając po nielicznych, znudzonych sluchaczy, którzy raczej przycupnęli tu by nie stać na siąpiącym deszczu niż słuchać tego dzieciaka. Zapłacił za scenę i jak tylko młody skończył wszedł na nią, podpiął swą gitarę, podkręcił audiovox i wrzasnął w stronę parku, w stronę milczących kwaśnych chmur
- Usłysz mnie Night City, tak głuche na płacz swoich dzieci - Szarpnął struny...

Every time I think about how you act
You got no life, you got no respect
Yeah every time I think about how you act
You got nothing, nothing left...

Leeches and hypocrites
They even steal the air we breathe
Pretending and faking it
To be something they cannot be...

muzyka płynęła popłynęła przez każdy skołatany strzęp jego duszy ...
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline