Wątek: Koty
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2006, 16:21   #9
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Ach. Koty.

Dwa tygodnie zastanawiałam się jak najkrócej ująć w słowach moją miłość do kotów, a szczególnie do jednego z nich. Nie wiem czy mi się to jednak uda

Ktoś kiedyś pięknie powiedział, że pies ma swojego właściciela, a kot - swojego sługę. W zupełności się z tym stwierdzeniem zgadzam, jak również zgadzam się w całej rozciągłości na bycie sługą mojego maleństwa
Mój kocur (bo jest to dumny i mężny pan kot) nosi wdzięczne imię Groszek, a zwany jest również królem Groszardem Jedynym (tudzież Dzielnym, Pięknym, Wspaniałym, Wybitnym etc...), Kocjuszem Grocjuszem (to Nass wymyślił ), Grocjanem, Grosiem, Grosikiem, Cfaniakiem, Skarbem, Słońcem, czasem Brzydalkiem i jeszcze kilkoma innymi imionami. Normalne koty mają zazwyczaj trzy imiona - to, którym posługują się ludzie, to, którym posługują się inne koty oraz jedno prywatne, które znają tylko one same. Mój ma ich ze dwadzieścia, bo nie jest zwykłym kotem :P
Przede wszystkim to kot na pół dziki. Mieszka u mnie na wsi, więc widuję się z nim niestety niewiele, w zimę natomiast praktycznie wcale. Kilka tygodni po tym, jak się urodził przyniosłam go do domu, tylko na chwilkę, zeby się pobawić. Dopóki mieszkam z rodzicami to nie mogę liczyć na to, że będę mogła mieć kota w mieszkaniu. Ale na wsi to co innego. Moi rodzice, którzy nie przepadali za kotami, zakochali się od pierwszego wejrzenia w małej, szarej kulce, która bała się stać na trawie i natychmiast wspinała się na czyjeś stopy, aby tylko nie stać na ziemi I tak już zostało, że jak tylko wczesną wiosną moi rodzice przyjeżdżają na wieś, to pojawia się też Groszek i rządzi wszystkimi, jak tylko może.
To niezwykle towarzyski kot, choć oczywiście ma swoje humorki. Czasem znika na cały dzień, by pojawić się wieczorem i domagać się oburzonym miałczeniem jedzenia, które przeciez zawsze powinno być w jego miseczce. Ale zazwyczaj bardzo lubi towarzystwo, szczególnie jeśli spaceruje się z nim po ogrodzie lub łące. Gdziekolwiek bym nie poszła, on pójdzie ze mną i będzie szedł tuż obok, jak prawdziwy człowiek. Lubi też siedzieć z moją rodziną przy stole, ma nawet swoje własne krzesełko :P Na szczęście nie doszło do tego, że jada ze stołu, po prostu kiedy wszyscy siedzą np. wieczorem przy grillu, on też musi mieć swoje krzesełko, bo jeśli nie, to gdy się tylko ruszysz ze swojego stołka, on natychmiast zajmuje to miejsce i nie zejdzie, choćby nie wiem co. Lubi pojawiać się z nienacka, szczególnie rano (nie śpi w domu, noce zawsze spędza na powietrzu, za to odbija sobie w dzień, kiedy to śpi na fotelu albo kanapie z głową zwieszoną w dół :P ). Wchodzi do każdej dziury, szczególnie jesli mu się zabroni tam dochodzić. Potargał już kilka obrusów, bo ma w zwyczaju domagać się jedzenia stając na dwóch łapach i jadąc pazurami od krawędzi stołu w dół. czasem wydaje mi się, że dokladnie wszystko rozumie, co się do niego mówi. Choć sam nie potrafi mówić, to jednak rozumiemy się na wzajem. On dokładnie wie czego chce i zrobi to, nawet jeśli mu nie wolno. A już prawdziwym cudem jest to, jak Groszek wpływa na moich rodziców, którzy nigdy za kotami nie przepadali. Traktują go dosłownie jak własne dziecko

Za to wszystko i tysiąc innych rzeczy, których nie zdołam wymienić, kocham koty, a szczególnie tego jednego, Grosiowatego. Jeśli kiedyś zamieszkam osobno od rodziców, na pewno w moim domu nie zabraknie choćby jednego kota, mimo iż mam dość sporą alergię na te futrzaki (kiedy Grocjuszowi zdarzy się mnie podrapać, to rana natychmiast puchnie i swędzi jak diabli ). Choć żaden inny kot nie będzie taki jak Groszek, to jednak każde z tych stworzonek ma własną niepowtarzalną duszę, którą cudownie jest odkrywać
 
Milly jest offline