Paul był wart każdego wydanego nań dolara, a nawet i więcej! Marie nie wiedziała, skąd to wiedział, ale omijał idealnie każdą zawaloną śniegiem ulicę, każdy- nawet najmniejszy- korek... Był boski, poprostu boski!
Kolejne zakręty, tym razem już nie było tak łatwo. Zaspy, pełno zasp. Wóz stanął, Paul odwrócił się w kierunku Marie. - Wybacz, ale mamy mały problem...- powiedział, poczym wyszedł z auta, otworzył bagażnik i wyjął ze środka nic innego, jak... łopatę!- Tak to jest jechać małymi uliczkami. 10 minut i jedziemy dalej- uśmiechnął się uroczo i wziął do roboty. No tak, trzeba czekać...
I wtedy znowu ten dzwonek. Uśmiech na ustach Marie nawet odrobinę się nie zmniejszył, to w końcu musiała być Caroline! Pewnie chciałaby się tłumaczyć, iż niestety się spóźni itd... Jak wielkie było zdziwienie Marie, gdy usłyszała w słuchawce: - Komenda Policji New Alrec... Pani Pinewood?
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |