Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2011, 19:53   #6
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Rozstanie z Michaelem niezbyt przypadło Ilunie do gustu. Miała nadzieję, że jednak razem uda się im wybrać do mieszkania Feneksa. Jednak Mermanis ich rozdzielenie postanowił przenieść na wyższy poziom. Miała nadzieję, że nie spotka go nic złego, zaś jego podróż okaże się owocna. Na coś podobnego liczyła względem swoich planów. Wątpiła by w pojedynkę dała radę Writh’owi czy któremuś z selenim. O ty, który nawiedzał ich wizje wolała na razie nie myśleć. Co za dużo to nie zdrowo.

Pierwsze kroki po przekroczeniu progu kamienicy uświadomiły jej, że to miejsce zostało w jakiś sposób uświęcone. Cisza i chłód jakie panowały w środku były znajome. Taka sama atmosfera panowała w starożytnych świątyniach, które miała okazję odwiedzać. Z umysłu kobiety zniknęły ostatnie wątpliwości. Ich mistrz musiał przebywać w tym miejscu, może nawet nie tak dawno temu. Może wciąż tu jest... Nadzieja była nikła, bardzo, bardzo nikła, jednak wystarczyła by jej stopy przyspieszyły.
Drzwi do mieszkania, w którym ostatnio przebywał Feneks zostały przyozdobione taśmą policyjną. Jej nadzieja na szybkie spotkanie z mistrzem rozwiała się równie nagle, co pojawiła. Nie mogła jednak odejść. Nie bez sprawdzenia czy nie zostawił dla nich jakiejś wskazówki mającej doprowadzić jego uczniów do połączenia się z ich przywódcą.
Na szczęście nie zmienił swych zwyczajów dzięki czemu dostanie się do środka nie nastręczyło zbyt wielu kłopotów. Z drugiej strony, to co zobaczyła po przekroczeniu progu mieszkania kazało jej przekląć owe szczęście. Może gdyby zamki stanowiły nieco większe wyzwanie... Kogo ona okłamywała... Nowinki techniczne nie powstrzymałyby selenim ani Różokrzyżowców, a już z całą pewnością nieznajomego z wizji.
Przywołanie widzenia Ka pozwoliło jej na dostrzeżenie śladów Feneksa upewniając ją, że ten faktycznie tu przebywał. Jednak określenie kiedy opuścił mieszkanie... Westchnęła zrezygnowana po czym odwróciła się by wyjść. Obraz, który zdobił niemal całą ścianę natychmiast skupił jej uwagę. Olejna podobizna Jim’a Morrisona nie pasowała jej do lubującego się w starociach mistrza. Na dodatek coś z nią było nie tak. Oczy ślepca wskazywały na to, że muzyk mógł być nephilimem... Mógł ale niekoniecznie musiał. Dlaczego jednak Feneks miałby ozdabiać swoje mieszkanie takim obrazem i dlaczego zmienił jego wygląd...
Głos mężczyzny wyrwał ją ze stanu skupienia przez co straciła zdolność widzenia Ka. Nie mogła powiedzieć by ją to uradowało. Zmiany w aurze nieznajomego były niepokojąco podobne do tych, które zdobiły jej własną. Kim zatem był nieznajomy? Strażnikiem czy czujka pozostawioną przez ich wrogów? Nephilimem czy kimś, kto ma wiedzę i moc pozwalającą na wyrycie słów na powierzchni aury?
- Przepraszam, nie zrozumiałam - odpowiedziała, przywołując na usta najbardziej przyjazny uśmiech na jaki było ją stać. - Szukam pana Majcherika.
- Pros�-m, vypadni, protože zavolám policii. - odparł mężczyzn.
Ostatnie słowa Soraya zrozumiała bez potrzeby konsultacji z tłumaczem. To ostatnie słowo równało się kłopoty.
Księżyc świadkiem, że chciała sytuację rozwiązać pokojowo. Najwyraźniej jednak mężczyzna ani myślał pozwolić jej zrobić to, do czego miała pełne prawo. Ludzie... Mimo wszystko nie chciała robić mu krzywdy... zbyt dużej krzywdy. Powrót do widzenia Ka nie zajął jej wiele czasu. Znalezienie potrzebnego zaklęcia - również. Kula oślepiającego, srebrnego światła pojawiła się między jej dłońmi, lecz tylko na chwilę. Jej cel stał nieruchomo więc wymierzenie i posłanie jej w nieznajomego nie sprawiło Ilunie większego kłopotu. Osuwający się na ziemię, oślepiony człowiek przestał zaprzątać jej myśli, które powróciły do obrazu. Podeszła bliżej by dokładnie się mu przyjrzeć korzystając z widzenia Ka. Znalezienie nie pasującego elementu zajęło chwilę. Słowa nie pasowały do powszechnie znanego dzieła. JA JSEM DVERE...
Gdy Iluna zajmowała się oglądaniem obrazu, oślepiony mężczyzna podniósł się niezdarnie i zaczął iść na oślep w stronę drzwi przewracając przy tym z hukiem krzesło.
Hałas ponownie pozbawił ją koncentracji potrzebnej do zachowania magicznego zmysłu. Ślepiec nieporadnie próbował dostać się do drzwi. Takie działanie było jej nieco nie na rękę. Ruszyła szybkim krokiem w tą samą co on stronę. Jeżeli by się jej nie udało dotrzeć do nich przed Czechem, zawsze pod ręką było całe mnóstwo przedmiotów, które mogą przez przypadek i całkiem niechcący spaść biedakowi na głowę. Udało się, co nie znaczyło, że na wszelki wypadek nie postarała się by człowieczyna po raz kolejny nie spróbował swego szczęścia. Krzesło, które wcześniej Czechowi kłopoty sprawiło, po raz kolejny stanęło przeciwko niemu. Na szczęście nie był to model ciężki, więc staruszek powinien przeżyć. Na przyszłość zaś będzie miał nauczkę, że nie wtyka się nosa w nie swoje sprawy.
Najwyraźniej jednak nie tylko ona nie lubiła gdy ktoś wtykał nos w jej sprawy. Zaklęcie alarmu wyryte w jego aurze jasno świadczyło o tym, że gdy ona stała nad ciałem nieprzytomnego mężczyzny, ktoś tam zaczynał działać. Nadzieja na to, że tym kimś jest Feneks mogła się w tym wypadku okazać zgubna. Nie było więc czasu na zbędne rozmyślania. Ponownie podeszła do obrazu. Zagadka słów na nim wypisanych nie dawała jej spokoju. Problem polegał na tym, że to Michael, a nie ona, był dobry w zagadkach. Że też musiał wpaść na ten absurdalny pomysł z wyjazdem. To jednak było typowe dla Mermanisa. Podjąć decyzję i działać.
Po około pięciu minutach poddała się. Nie zadziałało dotykanie, traktowanie nożem, przesuwanie, wypowiadanie owych słów na głos, zdjęcie go, sprawdzenie ściany, sprawdzenie co jest na odwrocie płótna... Dłuższe pozostawanie w mieszkaniu było zbyt niebezpieczne. Czując, że jest blisko, że wystarczy wyciągnąć rękę i odpowiedź się pojawi, z westchnieniem zawodu zabrała się za oddzielanie płótna od drewnianej blejtramy. Może pozostali będą mieli jakiś pomysł, a może uda się jej przetłumaczyć słowa zapisane na obrazie. Przydałby się dostęp do internetu... Po raz kolejny przeklęła w duchu Mermanisa i jego brak przy jej boku.
Nim zdecydowała się opuścić mieszkanie uznała że nie zaszkodzi sprawdzić ściany. Kto wie, ktoś tak lubujący starocie jak ich mistrz mógł wpaść na pomysł ukrycia jakiegoś przejścia za obrazem. Skoro już tu była mogła się upewnić czy nie ma racji. To w końcu nie mogło zająć dłużej niż dwie minuty, a taka ilość czasu nie powinna stanowić problemu. Jak się okazało przeczucie jej nie myliło. Za tą ścianą zostało coś ukryte... Za, lub w niej - poprawiła się. Najprostrzym zaś sposobem było pozbycie się tego co broniło dostępu. Ciężki świecznik z impetem uderzył w gładką ścinę. Niestety... Albo Iluna nie była dość silna albo ściana nie miała zamiaru tak łatwo się poddać. Czas uciekał, a hałas mógł kogoś zaalarmować. Odrzucając przedmiot służący jej za młotek, chwyciła zwinięte w rulon malowidło po czym wyszła z mieszkania zamykając za sobą drzwi.

Na klatce panowała cisza. Już miała ruszyć w drogę powrotną gdy po raz kolejny zmieniła zdanie i miast skierować się w stronę schodów, skręciła w bok by stanąć przed wejściem do mieszkania sąsiadującego z tym, w którym mieszkał Feneks. Oparła rulon o ściane po czym nacisnęła przycisk. Dźwięk dzwonka zabrzmiał nieprzyjemnie głośno w świątynnej ciszy.
Po chwili w drzwiach stanęła młoda kobieta o długich blond włosach i spojrzała lekko zdziwiona na Sorayę.
- W czym mogę pomóc? - zapytała w swym ojczystym języku, którego Iluna zaczynała mieć dość.
- Mówi pani po angielsku? - zapytała dając kobiecie szansę.
- Troszkę - odpowiedziała nieznajoma z wyraźnym czeskim akcentem. - Słucham?
- Pani mieszkanie sąsiaduje z tym, w którym mieszkał mój znajomy... Nie mogę co prawda wyjaśnić dlaczego ale muszę zobaczyć ścianę, która je dzieli. Czy mogę? - zapytała grzecznie.
- Pani znałą profesora Mejcherika? - zdziwiła się kobieta - Miły staruszek. Pani jest jego studentką? - zapytała kobieta, jakby nie słyszała dziwnego pytania o ścianę. A może po prostu nie zrozumiała.
- Właściwie nie ale można rzec iż znamy się od wieków - oznajmiła nieco się niecierpliwiąc. - Naprawdę muszę zobaczyć tą ścianę, a nie mogę zwlekać zbyt długo.
- Skoro to takie ważne to zapraszam - powiedziała kobieta.
Sor nagrodziła Czeszkę uprzejmym uśmiechem za którym skryła zawód. Co się z nią działo? Miała ochotę ujrzeć na twarzy dziewczyny strach, śmiertelne przerażenie. Chciała móc się delektować jej trwogą. Usłyszeć krzyk...
Zepchnęła niepokojące myśli na bok. Ściana nie sprostała jej wymaganiom. Zatem musieli tu wrócić zaopatrzeni w odpowiedni sprzęt by rozbić ścianę. Wolałaby sama się tym zając by później zdecydować czy i ile zdradzić reszcie.
Pożegnawszy się z kobietą i odczekawszy aż ta zamknie drzwi, sięgnęła po komórkę by wybrać numer Nathana. Na wyświetlaczu mrugała ikonka sms’u jednak kobieta ją zignorowała.
- Jak wam idzie? - zapytała tonem swobodnej pogawędki gdy Ananta odebrał telefon..


Po zakończonej rozmowie skierowała swe kroki w stronę schodów. Chciała zobaczyć ową kaplicę i podobną ochotę wyczuła w głosie Ananta. Nie zdążyła jednak zejścć niżej niż do połowy klatki schodowej gdy na dole rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Przystanęła nie będąc pewna czy oznacza to zagrożenie dla niej czy mieszkańca kamienicy wracającego do domu. Na wszelki wypadek uznała, że lepiej będzie się wycofać. Wróciła więc na górę i oparła się o balustradę przywołując zdolność widzenia Ka. Jeżeli osoba, która weszła do kamienicy okaże się zwykłym człowiekiem to nie będzie problemu. Jeżeli nie... Miła nadzieję, że jednak pierwsza opcja okaże się prawdziwą.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline