Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2011, 14:10   #10
Ziutek
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
~ To szkolenie jednak się przydało - myślał, kiedy przebijał się przez tłum. W pewnym momencie ludzie byli tak zbici, że nie mógłby się przecisnąć więc wbiegł na wystawę jakiegoś handlarza zrzucając towary na ziemię. Handlarz zaczął wykrzykiwać obelgi i rzucać w Pascala tym co przed chwilą było glinianymi wazami. Asasyn odwrócił się na moment, aby zobaczyć jakich szkód narobił lecz coś go zblokowało. Głuchy dźwięk metalu świadczył o tym, że wpadł na zbrojnego i co najgorsze, byli to krzyżowcy.
- Panie, gdzie pan tak lecisz ? Hmm... ? - spytał się ''poszkodowany"
- Pewnie po alkohol... - odpowiedział drugi stojący trochę dalej.
Pascal podniósł ręce na znak przeprosin, mruknął po francusku, że mu przykro i pognał dalej. Niestety strażnik mu się wymknął. Na dodatek wpadł w tak wielki tłum, że musiał torować sobie drogę rękoma przesuwając ludzi.
Był ciekawy co spowodowało zator. Wyciągał szyję tak, aby dojrzeć co dzieje się na przedzie. Egzekucja... Ci templariusze za bardzo sobie poczynają. Przyśpieszył tempa przebijając się coraz bliżej egzekucji. Niespodziewanie trafił na swoich towarzyszy, którzy zdążyli wpakować się w kłopoty.
- Witam, widzę, że trzeba będzie działać - powiedział żartobliwe widząc piątkę rycerzy idących powoli w ich kierunku z wyciągniętą bronią. Rozepchnął się przez asasynów, wyciągnął z pod kaftana swoje miecze, założył na plecy ich pochwy i wyciągnął ostrza.
- Zajmijcie się skazańcem, ja ich tu zabawię - mruknął na odchodne do asasynów - Do damy w piątkę i z wyciągnięta bronią? - spytał się templariuszy po francusku i dał głową znak, aby podeszli bliżej ponieważ chce ich wyzwać na pojedynek pięciu na jednego. Stanął w pozycji obronnej i czekał na atak.
***
Gawinio ulotnił się jak najszybciej. Męczyła go pseudokonkurencja i ten dupek, który uważał się za Bóg wie kogo. Trzy kroki w tył, krótki sprint, wybicie na szyld i po kilku sekundach był już na dachu najbliższego zajściu domostwa. Zszedł na najniższy balkon, czyniąc to w cieniu zaułka, oparł się ze znudzeniem o balustradę, jakby był na swoim tarasie. Wymierzył w pierwszego, dokładnie badając ruchy przeciwnika. Nóż pomknął w pierwszego. Uśmiechnął się pod nosem. Zanim wywołał konsternację, drugi nóż pomknął w kolejnego przeciwnika. Miał nadzieje, iż dobrze obliczył tor i ich tętnice zamieniają się w fontannę krwi. Teraz czas na zabawę... Zeskoczył z balkonu i wyszarpując sztylety, ruszył w charakterystycznym biegu w stronę celów. Ostrza niemal dotykały jego przedramion.

Mawr widząc co się dzieje i rozumiejąc że nie na wiele się tu przyda postanowiła posłuchać Pascala. Szepnęła Hajmlarowi na ucho:
- Chodź uwolnimy mędrca.
Zaczęła przebijać się przez tłum w stronę kata, uważnie obserwując gdzie tamten patrzy. ~Jeżeli obserwuje Krzyżaków może uda mi się podejść na tyle blisko żeby użyć dmuchawki.
Templariusze nie zwrócili nawet uwagi na Pascala, szli dalej w kierunku Mawr. Jeden z nich mruknął tylko pod nosem:
- Amator!
Niestety noże Giovaniego odbijały się tylko od zbroi Templariuszy. Dochodzili już do Mawr, aby odebrać jej życie.
Jeden z Templariuszy usłyszał bieg:
- Hę.. ? Dzieciaku nie masz pojęcia co to prawdziwa walka. - odwrócił twarz i momentalnie odbił swoim mieczem uderzenie Gaviniego.
Z Mawr był także Hjalmar, templariusze nie mieli pojęcia że działacie razem. Wszyscy usłyszeliście głośne uderzenie, było już za późno. Nikt nie uratował mędrca. Pozostało wam wierzyć, że to nie był on....
- Ale uparci. Czego za mną leziecie? Odczepcie się! - wyraziła wprost to co myślała. Nie chciała umierać, nie tak od razu. ~Wszystko jest nie tak.~ Nadal cofała się przed Templariuszami, na szczęście ludzie za jej plecami tego nie utrudniali. Nikt nie chciał dostać się pod miecz. Liczyła że kompani sobie z nimi poradzą ale jak widać przeliczyła się. Na dodatek usłyszała uderzenie topora. ~Zawiedliśmy~
- Żmija! Ratuj.- zawołała zrozpaczona. Otwarte walki zdecydowanie nie były jej mocną stroną, właściwie to była w tym zupełnie beznadziejna. ~Gdyby było dwóch może bym się odważyła, ale pięciu?~

Gavinio dostrzegł, iż jego noże chybiły. Strasznie go to zirytowało, ten przemądrzały dupek będzie miał kolejny powód do drwin. Wybił się, gdy był na długość miecza wartownika i runął na niego. Ten niestety okazał się doświadczony i odbił jego uderzenie. Okazał się bardzo dobrze opancerzony, jednak asasyn upatrzył już sobie cele. Zanurkował do prawej, lewą ręką sięgając wysoko w pachę przeciwnika, chcąc go osłabić. Przeleciał pod jego ramieniem i stanął wyprostowany za nim, aby wbić w jego kark ukryte ostrze.

Pascal zirytowany, że templariusze zwyczajnie go olali krzyknął:
- Ej wy zakute puszki! Współczuję wam, te hełmy chyba wam przeszkadzają, pozwolicie, ze je zdejmę - i z rozbiegu wziął zamach swoimi mieczami i uderzył poziomo w szyję najbliższego templariusza celując w szpary między hełmem, a zbroją.
 
__________________
"W moim pokoju nie ma bałaganu. Po prostu urządziłem go w wystroju post-nuklearnym."
Ziutek jest offline