Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2011, 12:40   #4
Tohma
 
Tohma's Avatar
 
Reputacja: 1 Tohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie coś
W milczeniu obserwował gości Jagody, swojego przybytku, uśmiechając się do każdego, kto choć spojrzał w jego kierunku. A spoglądało wielu. Trudno było mu się oprzeć. Był jak piękny kwiat, który wyrósł na polu pełnym seksu, perwersji i grzechu. A oni wszyscy, jak te nęcone wonią owady, nie mogli oderwał od niego wzroku.
Przeciągnął się leniwie i oparł o blat kontuaru. Po raz kolejny zlustrował wzrokiem całą salę, wyłapując co lepsze kąski, które skończą z nim dzisiaj w łożu. Na uprawianiu dzikiego seksu. Oczywiście. Już miał ruszać na łowy, by zapewnić sobie przyjemność, gdy do pomieszczenia wszedł kolejny gość. Niby nic dziwnego, lecz Elster pamiętał skądś tę twarz. Wystarczyła chwila, gdy ich oczy spotkały się, a twarz nowoprzybyłego skradł dziwny grymas, gdy umysł pana Jagody rozjaśnił się w przypomnieniu.
Jedna z jego pracownic, piękna Noyrra, była ulubienicą tego mężczyzny i wiele nocy spędził on rozkoszując się jej umiejętnościami. Oczywiście Elster nie byłby tym, kim jest, gdyby nie znał najdrobniejszych szczegółów o swoich klientach. W końcu w zdobywaniu informacji nie było dla niego konkurencji.
Tyle już słyszał o Narkotykowym baronie. Zawsze jednak wydawał się pewny siebie i przekonany o swym sukcesie. Teraz wyglądał na dużo bardziej zagubionego i zdenerwowanego. Ktoś mógłby dać mu lekcję z nie okazywania uczuć i myśli. Jego twarz była jak otwarta księga, z której wyczytać można było każdy problem. Aż dziw, że taki człowiek wytrwał tyle czasu w tym biznesie.
Elster wyprostował się i odrzucił długie włosy do tyłu. Chciał sprowokować Rainera, aby do niego podszedł. W końcu nie przyszedł tutaj na dziwki. Zbyt często rzucał mu ukradkowe spojrzenia, a jego umiarkowanie przystojne lico mącił wyraz zastanowienia.
I już, gdy prawie złapał rybkę na haczyk, tamten odwrócił się w stronę jakiegoś gnoma i zaczął się z nim obściskiwać. W geście powitania zapewne. Długowłosy prychnął cicho. Nie gustował w gnomach i innych niskich humanoidach. Sam był dość niewysoki i bardzo drobny, budową przypominając raczej młodą dziewczynę, niż doświadczonego pół-elfa.
Rozmyślania nad istotą wzrostu przerwał mu jednak głośny huk i piski rozchodzące się po Sali. Nie minęła sekunda, a on stał już na schodach prowadzących na piętro, skąd doszedł ich wybuch. Z jednego z pokoi ulatywał delikatny dym i unosiła się wstrętna woń siarki. Elster nie zwrócił na to jednak uwagi, już miał wparować do pokoju, w myślach przeliczając koszty naprawy zniszczeń, gdy z otwartego pomieszczenia wybiegł jakiś mężczyzna, rozebrany bardziej niż ubrany, z wyrazem głębokiego szoku na twarzy. Zaczął się szybko tłumaczyć, ale zarządca przybytku nie słuchał go zbytnio. Spojrzał tylko głęboko w przestraszone oczy i wydał komendę:
- Stój tu, dopóki nie wrócę. – Tamten pokiwał tylko głową i począł nakładać szczątki ubrania, które mu pozostały. Elster obrócił się w stronę zgromadzonego pod schodami tłumu i rzucił szybkie spojrzenie swoim trzem najlepszym dziwkom, które zawsze zabawiały gości w głównej Sali. Te od razu wyłapały wiadomość i rozpoczęły rozpraszanie gromady, oferując wszystkim darmowe drinki i prężąc się znacząco przy co bardziej opornych.
- Proszę państwa – zabrał głos zarządca – to prawdopodobnie tylko jakiś chory alchemiczny wymysł, który miał zwiększyć doznania erotyczne pary w tamtym pokoju – tu zwrócił twarz w kierunku ocalałego mężczyzny, który nadal stał w miejscu gapiąc się na swoje stopy w zażenowaniu i mrucząc coś pod nosem. – Skończyło się jednak na tym, że mikstura, czy tam proszek, cokolwiek to było, uległo wybuchowi, przysmalając leciutko intymne strefy naszego gościa. – Uśmiechnął się głęboko do resztki gapiów jaka została. Ci tylko zaśmiali się cichutko i pokiwali głowami na znak, że kupili tę opowieść bez zawahania.
Elster odwrócił się w stronę ocalałego i złapał go za ramię, prowadząc do zniszczonego pokoju. Czujnym wzrokiem zbadał pomieszczenie, z którego pył opadł już na ziemie, zasnuwając ją białawym dywanem. Nie zanotował jednak niczego groźnego toteż w milczeniu wskazał ofierze, że ten ma iść pierwszy. I tak zrobił. Długowłosy zamknął szybko drzwi, a co uważni zdążyli zauważyć jak szeroki uśmiech wykwitł na jego twarzy.
 
__________________
There is no room for '2' in the world of 1's and 0's, no place for 'mayhap' in a house of trues and falses, and no 'green with envy' in a black and white world.
Tohma jest offline