Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2006, 15:07   #5
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Kiedyś, gdy Marylin była jeszcze małą dziewczynką, ciągle pytała się Lizzy o to, jak ona umie zająć się całym domem, a jej mama nie. Wtedy niania uśmiechała się i szeptała na ucho dziewczynce "Bo wiesz... Ja jestem czarodziejką...". I chociaż okres wiary w czarodziejki minął u najstarszej z sióstr Jansen już sporo czasu temu, to Lizzy musiała mieć w sobie coś magicznego...
Wszyskie siostry stały już grzeczne, ubrane i gotowe do wyjścia! Nawet Corey i Carry stały przed drzwiami, trzymając się za ręce i nucąc razem piosenkę z którejś z tych ostatnio modnych bajek. Vanessa- oczywiście pięknie wymalowana i aż brzęcząca od biżuterii- stała i droczyła się z najmłodszą z sióstr, Victorią. A Lizzy... Och, Lizzy nie wydawała się nawet zmęczona!
Kilka słów starej niani (o tym, że musimy usiąść razem itd.- starała się zorganizować wyprawę), poczym drzwi stanęły otworem. Na zewnątrz było zimno, nawet bardzo zimno, tak więc cała gromadka szybko pobiegła to czarnej limuzyny, która już czekała na podjeździe.
- Do Opatrzności, Jake- powiedziała Lizzy, gramoląc się na miejsce obok kierowcy. Na siostry zaś czekały trzy rzędy tylnych siedzeń w tym nad wyraz luksusowym wozie.
Droga do kościoła była naprawdę przyjemna. Muzyka, która cicho sączyła się z radia, połączona z zaśnieżonymi ulicami i cichymi rozmowami w wozie dawała naprawdę cudny, wręcz świąteczny klimat. Jake, niemłody już kierowca, jechał na tyle szybko, by zdążyć do znanej dość dobrze w New Alrec parafii imienia Opatrzności Bożej, gdzie o 13 odbywała się msza święta o tyle wyjątkowa, że bardzo staromodna- z katechezą po mszy miast kazania. Tak więc ludzie zabiegani mogli szybko wrócić do domu, zaś ci najgorliwiej wierzący zostawali zazwyczaj na mądre, pouczające i wręcz rodzinne katechezy.

12.57, wtedy wóz zatrzymał się przed schodami światyni. Drzwi otworzyły się, wszystkie siostry wyskoczyły z wozu i wręcz popędziły do wnętrza kościoła. Biedna Lizzy oczywiście szła z tyłu, ale była na tyle ciepło ubrana, by nie sprawiło jej to żadnego problemu. Już po chwili cała rodzina zajęła jedną z ław w środku świątyni, zaraz obok okna.

Po zaledwie minucie, gdy kościół był już prawie pełen, rozpoczęła się msza. Zza lekko uchylonych drzwi wyszedł ksiądz Jakub, tutejszy proboszcz. Ludzie dorośli i poważni myśleli o nim różne rzeczy, ale z pewnością był on ulubieńcem dzieci- zawsze był pełen życia, modłym prowadził- wbrew wszelkim obyczajom- między wiernymi! I ciągle powtarzał te słowa "To ja jestem tu dla was, a nie wy dla mnie"... Tylko, że jego kolejne BMW trochę zakłócały obraz dobrotliwego ojczulka...
[center:3911f86145] [/center:3911f86145]

- Marylin...- odezwała się nagle Corey, ciągnąc siostrę za rękaw. Ta już chciała uciszyć ją stylowym syknięciem, lecz w oczach dziewczynki widać było strach.
- Marylin... Popatrz...- siostra wskazała na szybę, szybę wstawioną w okno jakieś dwa miesiące temu, po tym, jak któryś z "bardzo dowcipnych" młodzieńców wybił piękny, blisko stuletni witraż.
Ale nie chodziło o szybę... Było tam coś, coś na kształt rysunku... Rysunek utworzony przez szron- kobieta, matka, która tuliła do piersi dziecko, zapewne noworodka. Widać było szczegóły jej palców, jej twarz pełną smutku... Zadziwiające piękno...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline