Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2006, 14:57   #10
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Marylin przyłożyła dłoń do serca, skrzywiła buzię i wydała z siebie cichy, bolesny jęk. To natychmiast wyrwało z zamyślenia czarnoskórą kobietę, która w kilku szybkich ruchach znalazła się przy łóżku i chwyciła dziewczynę za rękę. Gładząc ją po włosach i twarzy szeptała do niej uspokajająco, jak wtedy, gdy Marylin była małą dziewczynką:
- Ciii moja maleńka, już dobrze. Wszystko będzie dobrze. Ciii...
Marylin nie pamiętała nic prócz zielonej łąki, ciepła rozchodzącego się po jej ciele i tego przenikliwego bólu. Z tego wszystkiego pozostał jej tylko ból. Miejsce słodkiego ciepła zajęło dygoczące zimno, a błogiej radości - strach i panika. Nagle przypomniała sobie widok opalonej skóry i blond pukla włosów. Spojrzała szybko na swoje dłonie i... Biel. Zimna, trupia biel. Choć Marylin żyła, czuła się w tej chwili jak gdyby na tamtej łące zostawiła całe swoje życie. Jakby tam właśnie umarła.
- Co...? - głos uwiązł jej w gardle - Co się stało...? Lizzy...?
Dygotała z zimna, strachu i myśli, która od razu zakiełkowała jej w głowie - co powie matka, kiedy się dowie? Jej gniew był dla niej straszniejszy nawet niż przeszywające kłucie w piersi za każdym razem, kiedy jej serce pulsowało. Pomyślała sobie, że teraz, jeśli już wszystko zostawiła w tamtym śnie (a może jednak to nie był sen?), nie pozostało jej nic innego, jak pozostawić to białe ciało i odpłynąć. Do tamtego snu. Do każdego snu, byle nie pozostać w tym równie bladym i zimnym pomieszczeniu, co ona sama.
 
Milly jest offline