Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2011, 08:20   #4
Saverock
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Co doprowadziło do tego, że Zilvinid się tutaj znalazł? Jakimś cudem zgodził się wziąć udział w tej samobójczej wyprawie. Nie, nie było przesadą, określanie tej wyprawy jako samobójcza, bo chyba tylko ostatni idiota ryzykowałby tak wiele i w ogóle próbował coś ukraść tutejszemu władcy ognistych olbrzymów. Zamaskowany niestety musiał się zaliczać do takich idiotów, bo był tutaj razem z nimi i prawdopodobnie razem z nimi tutaj umrze.

Jednak warto byłoby się zastanowić, co skłoniło go, aby dołączyć do owej wyprawy. On sam niestety doskonale to wiedział. W momencie, gdy się zgadzał pomóc, odezwała się jego druga jaźń, chociaż to może było trochę przesadzone stwierdzenie. Bardziej pasowało to, że odezwała się i zapanowała nad nim jego chciwość. Cholerna chciwość, która niestety dawała o sobie znać w najmniej odpowiednich momentach. Tak było też przy podejmowaniu decyzji o wzięciu udziału w wyprawie.

Zilv równie dobrze mógłby teraz ścigać jakiegoś złodzieja lub innego złoczyńcę, aby potem zabić go w bestialski sposób i umknąć straży. Na pewno taka ucieczka przed strażą byłaby dużo łatwiejsza niż sytuacja w jakiej był. Pieprzony wulkan, ogniste olbrzymy i salamandry. Jeszcze smoków tutaj brakowało. Do tego poprzez podróż, mężczyzna był bardzo zmęczony i nie wyglądał tak, jak zwykle to miało miejsce. Śnieżnobiałe włosy już tak ładne nie były, po w wielu miejscach pokrywał je popiół. Biały płaszcz również był brudny, a maska niestety przestała być biała. Wyglądał, jakby od wielu miesięcy nie miał okazji zmienić ubrań i się umyć, a tak na pewno nie było. Jeden plus, że chociaż siebie nie widział. Dobrze też, że pozostałe elementy stroju były czarne. Przynajmniej na nich nie było widać wiele brudu.

Niestety czasu się nie cofnie i trzeba sobie jakoś radzić w każdej sytuacji, a teraz nadszedł czas na próbę. Zabić albo zostać zabitym, tak to mniej więcej wyglądało. To drugie na pewno nie odpowiadało „Zamaskowanemu”. Jeśli miał zginąć, to tylko w sposób, który sam dla siebie wybierze. Teraz był czas na walkę i przetrwanie wszystkiego. Tylko to się liczyło. Zilvinid pozbył się wszystkiego, co do tej pory niósł ze sobą. Czas było się przygotować do walki.

Sięgnął pod płaszcz, gdzie znajdował się jego długi miecz i rapier. W prawej ręce dzierżył pierwszą z broni, a w drugiej drugą. Jego dłonie skryte w czarnych rękawicach, zacisnęły się na rękojeściach. Chwila skupienia i był gotów do walki. Zwykle przed walka skupiał się na dłużej, ale teraz nie było na to czasu. Spojrzenie swych zielonych tęczówek skierował na zbliżające się bestie. Postąpił do przodu. Był pewny siebie, więc się nie bał prawie wcale. Wiedział, że wygra, po prostu to wiedział.

- No dalej, chodźcie – powiedział w stronę przeciwników. Jakaś dwójka z grupy chciała się dostać do schodów. Pomysł może i dobry, ale ryzykowny, gdyby jedna z salamandr zastąpiła drogę. Dlatego Zilv wolał nie ryzykować. Łatwiej zostać i walczyć tutaj. Przynajmniej taką miał nadzieję. Musiał też mieć nadzieję, że jego kolczuga przetrwa tą walkę i zapewni mu odpowiednią ochronę.

Gdy tylko był dostatecznie blisko pierwszej z wężowatych istot, zaatakował. Atak miał wyglądać mniej więcej tak. Ostrzegawcze cięcie rapierem, a w następnej chwili pchnięcie mieczem, które miało na celu przebić pierś przeciwnika. Czy to się uda, zależało już tylko od szczęścia i chyba niczego więcej. Czy się uda, czy nie, potem to chyba zostanie jedynie atakowanie do skutku i unikanie ewentualnych ciosów, które zostaną na niego skierowane. A jeśli będzie zbyt gorąco, ucieczka za tamtą dwójką do schodów. Chyba, że nie będzie to możliwe. Wtedy pozostanie walka do upadłego. Walka o przeżycie.
 

Ostatnio edytowane przez Saverock : 01-06-2011 o 08:30.
Saverock jest offline