Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2011, 13:02   #6
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Ciepło wydobywające się z kominka, kielich dobrego wina prosto z odległych krain, miła dla ucha muzyka wydobywająca się z instrumentu barda i towarzystwo dwóch pięknych, hojnie obdarzonych przez naturę kobiet. Pomiędzy nimi Dimble, przytulony do owych wdzięków, opowiadający kolejną przygodę o tym jak to dzielny gnom stawiał czoła niezliczonym przeszkodom i pułapkom, dążący do zdobycia kolejnego skarbu.

Wspaniały obraz niedawnych wspomnień kołatał się po głowie małego poszukiwacza przygód. Piękny obraz. Dałby wiele, bardzo wiele, aby móc się tam ponownie znaleźć. Ale nie. To by było zbyt piękne.

Wysoki mężczyzna pojawił się w karczmie. Zaczął szydzić z umiejętności Dimble'a. A Dimble tego nie lubił. Po osuszeniu kilku kolejnych kielichów i nie do końca zapamiętanej rozmowie gnom wypowiedział słowa, których żałował. I miało się to nie zmienić do końca jego życia, czyli prawdopodobnie do czasu podwieczorka, który właśnie nadciągał.
-Szze, coo, szze Dimble tegoo..hyk.. nie slo...hyk...bi? Tak soooncisz??- tymi słowami niski złodziejaszek uwikłał się w niezbyt sympatyczną wycieczkę do miejsca, w którym właśnie się znajdował.

Uciekanie przed mocno zdenerwowanymi olbrzymami przy wulkanie, który może w każdej chwili wybuchnąć nie było ulubionym zajęciem gnoma. Zdecydowanie nie. Było mu gorąco, musiał dźwigać ciężki plecak, a na dodatek był głodny i miał sucho w gardle.

Na szczęście cała ta wycieczka miała i swoje plusy. Poznał całkiem sympatycznego niziołka. A dobrych znajomości nigdy za wiele, jak mawiał stryjeczny wujek dziadka jego siostrzeńca.

Uśmiech zniknął z twarzy młodego złodziejaszka, kiedy większość "długich" uciekła, pozostawiając Falco i Dimble'a na pastwę niekoniecznie pozytywnie nastawionych olbrzymów. Jednak nie z takich opresji się już wychodziło.
-Dimble ci dziękuje że na niego poczekałeś.- zrównując się z Falco krzyknął gnom.

Po dotarciu do pomieszczenia, w którym znajdowała się już reszta wybornej grupy poszukiwaczy przygód okazało się, że trafili z deszczu pod rynnę, jak zwykła mawiać cioteczna kuzynka bratanka jego kuzyna czwartego rzędu od strony matki.

Dimble widział tylko kilka pełzających przerośniętych jaszczurek czy czegoś w tym guście. Gnom nie przepadał za stworzeniami tego typu. W żadnym wypadku. Pamiętał jak bratanek jego ciotki został kiedyś ukąszony przez węża w lesie w nogę. Długo nie mógł sobie nikt z tym poradzić, i biedny Tooble'y o mało nie odszedł do innego, lepszego bo bez węży, świata.

Gnom zdjął z pleców małą kuszę. Wszedł między Kerin i śmiesznie wyglądającego Amisha i wypuścił bełt, który umieścił na broni. Normalnie nie miała by szans nawet zadrapać przeciwnika, jednak oczy miały to do siebie, że były wyjątkowo czułe na wszelkiego rodzaju ataki. Dimble uśmiechnął się pod nosem, puścił oko do uroczej Kerin i puścił się biegiem za Falco, nie chcą stracić go z oczu.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski

Ostatnio edytowane przez daamian87 : 01-06-2011 o 13:07.
daamian87 jest offline