Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2011, 22:37   #1
majk
 
majk's Avatar
 
Reputacja: 1 majk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodzemajk jest na bardzo dobrej drodze
Cool [CP2020] Schody do nieba






Hotel Black Lotus przy rogu Czwartej i Cresecent. Typowy średniak narzucający się przechodniom różowobłękitnym, pionowym neonem. Raczej stabilna okolica, w końcu do centrum jest stąd rzut kamieniem. Kilkoro przechodniów, zgraja umorusanych dzieciaków bawiąca się kawałkiem złomu. Co jakiś czas aerocop leniwie patroluje okolicę. 'Najciemniej pod latarnią..'
Grube krople deszczu rozbijały się o szybę hotelowego okna na trzecim piętrze. Jane stojąc przy rolecie z ukosa obserwowała ulicę na zewnątrz- przystanek autobusowy, furgonetkę pod chińską pralnią, postój taksówek, szaraków na chodniku. Za jej plecami przy dwóch rozłożonych komputerach tłoczyli się trzej mężczyźni, w tym netrunner, który poniekąd płacił za jej czas tego wieczoru- Vinnie. Dwaj azjaci, którzy sprzedawali mu materiał pocili się jak dziwki w kościele śledząc pasek progresu kopiowania, chodzili w tę i z powrotem do łazienki. Czasem wymienili opinie w swoim języku, chyba koreańskim. Vinnie -wyluzowany jak zwykle- siedział rozparty na lateksowej, białej sofie paląc papierosa- noga na nodze, szklanka brandy w łapie i przymrużone oczy za pomarańczowymi szkłami okularów w grubych, czarnych oprawkach. Czasami tylko spoglądał na Jane przy oknie, to na zegarek podskórny. Spire miał nosa- techy mieli na dyskach łakocie z samego brzucha jednego z molochów farmaceutycznych, a te zawsze płacą za swoje zgubione zabawki. 'Ukończono kopiowanie... Szyfrowanie trwa...' Jeszcze kilka chwil i chmury kredytów skumulują się w forsodajny deszcz, dokładnie nad nimi. Nad Spire'em- fixerem, który to wszystko nagrał, Vinnie'm- jego odległym kuzynie-runnerze, Jane- znajomą soloską.., a to jeszcze nie wszyscy chętni na orzeźwiający, gotówkowy prysznic.

***

Charakterystyczny syk lecącej rakiety typu ziemia-ziemia i szara, spiralna smuga jaką torpeda zostawia za sobą w powietrzu. Huk eksplozji. Wybuch rozdarł ścianę budynku hotelu Lotos wypruwając z jego wnętrza porozrywane na strzępy, płonące graty, które jeszcze chwile temu można było nazwać meblami, drzwiami, elementami konstrukcji budynku. Pisk przerażonych świadków, panika. Kolejne graty rozbijały się o ulicę i gasły z sykiem w rzęsistym deszczu. Klank przesuwającego się bębna wyrzutni rakiet, metaliczny stuk zdradzający, że kolejna jest już w komorze. Masywny metalowy bucior na zrujnowanym szyldzie reklamowym biura turystycznego leżącym niczym zerwany plakat na asfalcie. Wielka giwera w rękach kolosa podnosi się kierując wylot rakietnicy w budynek hotelu, znowu. Pod jego stopami grubą czcionką slogan biura podróży...

Set course for adventure!

Zapp
Rzęsisty deszcz bombarduje blachy furgonetki, waszego posterunku na ten wieczór. Siedzisz na pace pomiędzy szafami sprzętu i monitorów kontrolując okolicę, a jednocześnie prowadzisz nasłuch na słuchawkach. Na drugim końcu połączenia Jane oddycha spokojnie. Puk! Puk!..
Otwierasz drzwi, a do środka wdziera się znajomy mulat o tlenionych, krótkich włosach, z wymodelowanym zarostem i w przemoczonej różowej koszulce z napisem "I <3 banana's".

-Cholerne oberwanie chmury, mamy tu jakieś szmaty? Co na pięterku.., kończą? -wysapał kładąc chińszczyznę i dwie duże kawy na blacie.

Urządzenia przed Twoimi oczyma zapiszczały alarmując o pocisku, ale było zbyt późno na ostrzeżenia- wybuch rozpieprzył hotel. Zbyt blisko okna pokoju w którym była Jane i Vinnie, by był to przypadek. Ostatecznie więc ten wieczór nie będzie tak nudny jak się zapowiadał.

Scar
Wyszedłeś z 'Pi Massage Parlor' w ponurym nastroju, obojętny na trwającą ulewę- kierując się do auta. Zazwyczaj Panna Pi, właścicielka, która tylko przy okazji była Twoją dobrą znajomą, dostarczała Ci więcej powodów do radości. Zazwyczaj chciwie strzegący swoich spraw zawodowych biznessmani i menadżerzy, dyrektorzy i prezesi- wszyscy, którzy mają coś do ukrycia pod wprawnymi rękoma dziewcząt Pi skraplali się w lepką gotówkę. Po paru wizytach, a zawsze wracają, na stole dziewczyny mają miękką breję kupującą im pierdółki za masaż z happy endem. Wtedy, z endem, są szczególnie wylewni. Cały salon jest odrutowany jak dom wielkiego brata, a wszystko spływa do Pi, która filtruje i dystrybuje informacje. Dziś jednak- nic z tego. Może Lukrecja...
Wsiadłeś do samochodu z nieodpartym uczuciem, że coś jest 'nie tak'. Krótka chwila wystarczyła, by wyłuszczyć wóz transmisyjny stojący pod pralnią, przed Tobą. Dwie kawy i dwa obiady dostarczone do auta zdradziły szpicli. Czego słuchają? Po lewej przez szybę widzisz grupkę boosterów wbijających się do budynku drogą pożarową- 'Black Lotus' błyszczy błękitnym neonem nad ulicą odbijając się w kałużach. Dokładnie pod szyldem znajoma gęba Clad'a i jeszcze jednego najmusa, wchodzą frontem, coś im sterczy spod płaszcza. Clad Farnstrom- nieudany solo, który mimo potwornego pecha nie poddaje się próbójąc ugrać swoje w Night, możliwie cudzym kosztem, wielokrotnie karany. O ile pamięć Cię nie myli obecna nagroda za jego tyłek to dwa tysie, oczywiście jeśli na komisariat trafi żywy- martwy wart jest -60%.
Eksplozja rozpruła Lotus Hotel na wysokości czwartego piętra przerywając rachowanie zysku za Clad'a- sygnał do startu tej imprezy, a okazja czyni tak złodzieja jak i tych złodziei łapiących.
 

Ostatnio edytowane przez majk : 17-06-2011 o 13:38.
majk jest offline