Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2011, 18:46   #1
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
[Vortex] Porwani

Vortex RPG

Sesja #1

Porwani










Linsk, baza wywiadu Unii Ludowej

- Jurij! Cóż za niespodzianka! Co słychać u starej Pietrowej? W zdrowiu?
- Ach, tak, towarzyszu generale! U... matki wszystko w porządku, ale ja właści...
- Coś ty taki poddenerwowany? Wszak wśród rodziny jesteś! Siadaj, każę zaraz naszykować szklanice czegoś na uspokojenie.
- Ale... Towarzyszu ja... ja z raportem! Wielkiej wagi! Moi zwiadowcy znaleźli coś, co towarzysza generała z pewnością zainteresuje...
- młodzieniec konspiracyjnie ściszył głos. - Statek...
- To co ja? Statków nie widziałem?! Nie po to wam Partia płaci, cobyście mi takie liche nowiny sprowadzali! Też mi coś! -
obruszył się potężny wąsacz.
- Ale przecie nie nasz! I nie od Sojuszu... z Neutopii!
- Coście, zmysły postradali?! Z jakiej znowu Neutopii? Gdzie im tu niby po drodze? Jeszcze nigdy się tak daleko nie zapuścili, bo niby po co?
- Wygląda to tak, jakby doznali jakiejś poważnej awarii w nadprzestrzeni, na razie nadal nie wiemy gdzie zmierzali. Trwają prace przy wraku. Widząc nasze statki chyba uruchomili jakiś system samozniszczenia. W sterowni prawie nic nie ostało... w ładowni jednak...
- No gadajcie, gadajcie dalej, jak już takie sensacyje sprowadzacie!
- Ludzie! W pancernych kriokomorach. Dwa tuziny zamrożonych ciał. Wszystkie dane z ich komputerów zostały zniszczone, więc możemy tylko zgadywać do czego byli im potrzebni. Profesor Tudorov po oględzinach podejrzewa jednak, że przeprowadzano na nich eksperymenty...
- To zaiste dziwne wieści... Ale i wielce radosne dla nas! No Jurij, twój ojciec byłby z ciebie dumny! Dopilnuje, by o tobie nie zapomniano! A teraz wybacz mi! Obowiązki wzywają!
- Tak jest, towarzyszu generale!!!


Gdy tylko za młodym komandorem zamknęły się drzwi, generał chwycił za słuchawkę. Jego sucha, ściągnięta twarz w żadnym razie nie przypominała już zarumienionego, jowialnego oblicza.
- Tu generał Wiespiediew, Kod cztery, powtarzam, kod cztery. Autoryzuje użycie siły przeciwko naszym własnym obywatelom. Hasło: "Czernyj Raswiet". Zarządzam natychmiastową eliminację oddziału zwiadowczego Zielenyj-7 wraz z dowódcą Jurijem Kasprovskim. Odzyskane dzisiaj obiekty mają zostać zabezpieczone przez moją jednostkę i przewiezione do ośrodka badawczego na Zenicie.

Słuchawka purpurowego telefonu upadła na widełki. Aparat wjechał z powrotem do pancernego schowka, ustępując miejsca oficjalnemu odpowiednikowi. Generał westchnął, szykując się do następnej rozmowy.
- Towarzyszko Proszewska? Proszę zadzwonić do wydziału świadczeń partyjnych i załatwić Marii Pietrowej emeryturę wojskową czwartego stopnia. Jej rodzina wielce przysłużyła się Unii...


***


Krążownik "Sieriożnyj", w drodze na Zenit

Obudził ich okropnie piekący ból, gdzieś u nasady czaszki. Uśpione sztucznym snem zmysły budziły się jeden za drugim, z wyraźnym oporem i oszołomieniem. Biało-niebieskie światła zdawały wypełniać się cały świat. Gdzieś za rozbłyskami kryły się ruchy... dziwnie obce dla zmarzniętego pół-martwego organizmu. I głosy, maszynowe i ludzkie... Brzmiące, jakby pochodziły z innych, odległych światów i miejsc. Czy czuli na sobie dotyk? Coś zdecydowanie szarpnęło skorupami ich ciał. Poruszali się... a może to nadal świat wirował wokół nich?




- W życiu jeszcze nie widziałem tak dobrze zabezpieczonych zbiorników kriogenicznych... Spójrz na te magnetyczne zamki i ceramstalowe wzmocnienia! - odezwał się niewyraźny głos zza gęstej kurtyny mgły.
- Myślisz, że to po to by zabezpieczyć to, co jest w środku... czy... - właściciel głosu zawahał się. - No chyba nie myślisz że...
- Właśnie -
pomógł mu drugi. - Albo nie pozwolić temu, co było w środku się wydostać...
- Lepiej upewnijmy się, że na pewno śpią.


Z mgły przesłaniającej im cały świat wyłoniły się igły. W zmarzniętych żyłach popłynęła gorąca chemiczna ciecz. Ciemność znów pozbawiła ich zmysłów.




Strasznie kręciło się im w głowach. Rozbrzmiewające wokół nich głosy wydawały się znacznie bliższe niż wcześniej, nadal ciężko im było jednak uchwycić wszystkie wypowiedziane słowa.

- To dziesiąta godzina profesorze... - ponaglił kogoś niski, basowy głos. - Nadal nie mamy żadnych wyników. Naprawdę nic nie udało się ustalić?!
- Wiemy tylko to, co wcześniej. - odparł z wahaniem starszy naukowiec - Przeprowadzano na nich jakieś eksperymenty... widać mikroślady po operacjach w pobliżu różnych narządów. Nadal nie udało nam się jednak stwierdzić, jaki mogły mieć cel. Nasze instrumenty nie wykrywają żadnych zmian i ingerencji poza nacięciami początkowymi zabiegów.
- Partia finansuje wam tu najdroższy możliwy sprzęt -
wycedził jego rozmówca, z trudem kryjąc irytację. - Jeśli nie jesteście w stanie go obsłużyć, to z pewnością znajdzie się ktoś, kto was z wielką chęcią zastąpi!!! - ryknął.
- Nie! Nie... Towarzyszu generale... - wydukał przerażony naukowiec. - To nie będzie konieczne. Zastosujemy głębsze biopsje i na pew...
- Gówno mnie obchodzi, co zastosujecie! Chce mieć wyniki zanim dolecimy na miejsce! Jeśli nie, to paru z nich po prostu pokroimy i zobaczymy od środka, po co w nich grzebali.
- Ale generale... Nie można... Oni przecież jeszcze żyją!
- Macie swoje prikazy. Do roboty!


- Dobrze, przyspieszymy... Podajcie im dwieście mililitrów oksydekazyny. - lekarz brzmiał na zupełnie zrezygnowanego - A tych z komór dwadzieścia do dwadzieścia cztery przenieście do celi na poziomie pierwszym. Widzę, że się przebudzają, a nie chce by ich znowu usypiano, zbyt duże ryzyko urazów kory.
- Tak jest, towarzyszu Tudorov!

***

Z powracającą pełnią zmysłów nadeszły głód, chłód i ból. Zimna, durastalowa cela wyglądała na standardową katownię unijnego wywiadu. Pozostawione im w środku syntetyczne racje żywnościowe jedynie podrażniły układy pokarmowe uśpione od... Właśnie, od ilu? Niewiele pamiętali. W mroku ich świadomości majaczyły jakieś strzępki wspomnień , nie byli jednak w stanie odróżnić ich od psychodelicznych, narkotycznych snów wywołanych terapią pozamrożeniową.

Dopiero pulsujące czerwone światło i alarmowa syrena wyrwały ich z otępienia, stawiając natychmiast w stan gotowości. No prawie. Uzbrojeni żołnierze Unii, którzy wtargnęli do ich celi, bez problemu unieśli ich osłabione ciała i poprowadzili ich przed sobą. Zresztą czym mieli się bronić? Plastikowymi nożami i widelcami z obiadu?

Wszędzie wokół nich rozpętało się piekło. Dziesiątki załogantów mijało ich, pędząc na stanowiska bojowe. W głośnikach rozbrzmiewały doniesienia z bitwy. Tylko jakiej?

- Nowy punkt skokowy za nami! Pozycja 23-105-11. Baterie rufowe, konfiguracja na bliski zasięg, ognia! - darli się do mikrofonów działowi.
- Torpeda na kursie kolizyjnym! Trzy sekundy do uderzenia! Myśliwce Alfa jeden do pięć, przechwycić cel! Powtarzam, zniszczcie tę torpedę!
Gdzieś niedaleko od kadłuba niemiłosiernie huknęło, a cały okręt przechylił się niczym zraniony wieloryb. Prowadzący ich żołnierze odzyskali równowagę w ostatnim momencie, nie pozwalając się rozbroić. Pogrozili im lufami, dźgając w plecy.
- Nowe jednostki Konfederacji wychodzą z nadprzestrzeni! O jasna cho...!
Załogant nie zdążył. Potężna wiązka działa energetycznego przecięła cały pokład, dosłownie wyparowując zajmowane przez niego stanowisko. Trafionym okrętem szarpnęło nie na żarty. Prowadzący ich strażnicy rozrzuceni zostali po całym korytarzu jak szmaciane lalki. Chwilę potem do środka wdarła się sycząca próżnia, porywając ich ciała w przestrzeń. Więźniowie w ostatnim momencie zdołali wskoczyć za zatrzaskującą się masywną gródź, ratując swoje życia.

Nie był to jednak koniec ich szczęścia. Diagram na ścianie pokazywał, iż znaleźli się dokładnie pod zapasowym hangarem wielkiej kosmicznej jednostki. Tylko dwie drabiny i ....

Na pokładzie hangarowym trwała zażarta walka. Dwa promy szturmowe Konfederatów wdarły się do środka, desantując parunastu żołnierzy. Ci niemal od razu otoczeni zostali przez przez trzy tuziny przygotowanych do obrony załogantów. Nie wyglądało to dla atakujących zbyt dobrze. Jakby tego było mało, w spodniach jakiegoś pobliskiego trupa odezwał się komunikator.
- Wasinski? Towarzyszu poruczniku! Musicie ich utrzymać jeszcze tylko parę chwil! Skanery pokazały, że przybywa nasze wsparcie. Ich statki zaczynają się wycofywać!

Uciekinierzy mogli jednak trafić lepiej. Póki co, odgrodzeni byli od przegrywających najeźdźców i ich promów. Miało to jednak też swoje zalety. Znaleźli się na niechronionych tyłach wroga, gdzie ten szykował dla konfederatów nową niespodziankę. Żołnierz wyglądający na pilota, właśnie wjeżdżał na uruchamianego mecha, kierując się zapewne do klapy sterowni.

 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 17-06-2011 o 07:27.
Tadeus jest offline