Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2011, 10:35   #3
zbik_zbik
 
Reputacja: 1 zbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumny
Ból, chłód i głód… - dokładnie w tej kolejności, wielka fala bólu – aż się zwinął, następnie chłodu – dreszcze przeszły całe ciało, a na koniec wielkie ssanie w żołądku… ile już mógł nie jeść? Tego nie wiedział, ale wiedział, że wciąż żyje. Otworzył oczy: zimna, durastalowa cela, jacyś ludzie w podobnych ubraniach, racje żywnościowe… jedzenie! Rzucił się na syntetyczny posiłek, nie był on w stanie zaspokoić głodu, ale na pewno mogło to oszukać trochę mózg. Zatrzymał się, jeszcze modlitwa. „Panie, wspaniały stwórco pełen miłości i życzliwości, dzięki ci za to, że mogę teraz spożyć ten posiłek, dzięki ci za to, że żyję, że się obudziłem. Pomóż mi myśleć racjonalnie i wydostań mnie z trudnej sytuacji, w której się znalazłem.” Nie było go stać w tej chwili na więcej. Jedząc sprawdził jeszcze czy nie jest pocięty, był cały, mógł odetchnąć z ulgą.
„Unia… na sto procent unia mnie porwała, i chcieli mnie pokroić, ale czemu, przecież niczym nie wyróżniam się od innych. Czego mogą chcieć, a może przeprowadzają jakieś eksperymenty, temu też wzięli tych innych ludzi. Pewnie regularnie porywają kogoś z Sojuszu, ale teraz ta pomyłka będzie ich drogo kosztować, jestem przecież obywatelem Królestwa Niebieskiego, jak tylko zorientują się, że mnie nie ma zaczną poszukiwania. Zaraz, przecież dopiero za miesiąc się o tym zorientują, gdy statek nie wyleci. Chwila, ile ja tu jestem…” Młodzieniec zmartwił się nie na żarty, zdawało mu się, że był uśpiony maksymalnie dwa, trzy dni, a pomoc mogła przyjść za późno, w końcu mieli go wkrótce pokroić. Postanowił uciekać jak tylko nadarzy się okazja.

*

Okazja się nadarzyła, Młody chłopak rozglądał się po hangarze powtarzając w głowie psalm:
„Choćbym też chodził w dolinie cienia śmierci,
nie będę się bał złego,
albowiem ty ze mną;
laska twoja, i kij twój, te mię cieszą.
Przed obliczem mojem gotujesz stół
przeciwko nieprzyjaciołom moim;
pomazałeś olejkiem głowę moję,
kubek mój jest opływający.
Nadto dobrodziejstwo i miłosierdzie twe pójdą za mną
po wszystkie dni żywota mego,
a będę mieszkał w domu Pańskim
na długie czasy.”

*

Eustachy zdecydowanie chciał się z tego statku wydostać. Podjął decyzję.
- Proponuję zrobić tak, ktoś mógłby przejąć mecha, ja pokieruje wysięgnikiem i wezmę zbiorniki z paliwem, skieruję je nad żołnierzy przy ciężkich karabinach, ale ktoś kto ma cela będzie musiał zestrzelić je pistoletem, gdy wybuchnie nad nimi całe to paliwo powinniśmy mieć w miarę wolną drogę do ucieczki, a mech by nas osłaniał. - Miał nadzieję że ktoś tu ma cela i może coś zdziałać. “Oby tylko się stąd wydostać” - myślał młody czekając na odpowiedź.
- Nuuu, stąd zdejmę, i pilota mecha i twoje zbiorniki, ale na pilotowaniu, to sie nie znam, ktoś musiałby pryczaicz sie do mecha. Ale czasu na dyskusje nie ma. Strzelać?
-Nie - powiedział stanowczo inny mężczyzna gładząc włosy -Idę tam … po cichu … osłaniajcie mnie.
Chłopak słysząc te słowa też nie czekał, nie było na to czasu, ruszył schylony w stronę wysięgnika, obejrzał się, reszta prowadziła jeszcze jakąś dyskusję, może ustalali kto będzie strzelał, nie miał czasu się zastanawiać. Drążki sterownicze prymitywne, nie powinien mieć problemu ze sterowaniem wysięgnikiem, oby tylko reszta planu zadziałała. Ruszył ramieniem w stronę pojemników z paliwem, wystarczy je wziąć i w powietrzu nakierować nad przeciwnika, nie powinno być trudne bo był w końcu na tyłach wroga. Wiedział że gdy tylko pojemniki znajdą się na miejscu będzie musiał wrócić jak najszybciej do towarzyszy, nie miał ochoty zostać w tyle.
- To do dzieła. – powiedział do siebie. Cichy głos w jego głowie podpowiadał mu że zdarzyło się coś niebezpiecznego, że coś jest podejrzane, adrenalina lekko podskoczyła do nie przyjemnych wysokości. Coś było nie tak z jego towarzyszami a właściwie z jednym, ale co? Nie wiedział, a nie miał czasu dużo myśleć, złapał już zbiornik szczypcami, jeszcze tylko skierować go nad wroga.
 
__________________
Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć.
zbik_zbik jest offline