Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2011, 13:07   #1
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
[WFRP 2ed] Rycerskie Obyczaje IV

"Bitwa miała się ku końcowi. Uciekająca z pola bitwy chorągiew prowadzona osobiście przez samego Wodza, Konrada Befelhorna zwanego "Świętym", zgarniająca ze sobą ocalałych jeźdźców gnała ku brodowi na ile była w stanie przebijając się przez coraz bardziej gęstniejące zastępy lekkiej jazdy bakluńskiej, która najwyraźniej dostała rozkaz zewrzeć szyk by zamknąć uciekające z pola bitwy wojska Krucjaty. Jednak, choć wykonanie tego rozkazu z pewnością powiększyło by rozmiar klęski, wiedzieli o tym również wodzowie na drugim brzegu Reala, którzy wnet zasypali oskrzydlające i ściskające pierzchające z pola bitwy hufce Krucjaty zastępy jazdy Ainoru morzem strzał. Zasięg przekraczał maksymalny, w jakim ostrzał łucznicy mogli by razić przeciwnika na drugim brzegu, lecz dla chcących przyjść z pomocą zabijanym towarzyszom broni lodowata woda Reala przestała być przeszkodą. Stojąc do kolan w wodzie zyskiwali na zasięgu i osłaniali pełny uciekinierów bród. Wielu ciskało broń precz i będąc lekko jedynie opancerzonymi rzucali się na pomoc tonącym rycerzom, którzy w ucieczce wparli swe rumaki w wody rzeki gdzie brodu już nie było. Walcząc razem z wierzchowcami o życie, pancerni bój ten sromotnie przegrywali albowiem ciężar pancerza nie dawał w tej walce szans żadnych. Jednak czasem, któregoś pochwyciły mężne i oddane ramiona towarzyszy. Pieszych wojaków, którzy ryzykowali życie by ratować tych, którzy na co dzień nimi gardzili. Jednak w tej bitwie, na tym polu walki, braterstwo wszystkich wojów pod sztandarem Krucjaty wznoszących zbrojne ramie pozwoliło ocalić więcej, niż należało by sądzić z rozmiaru klęski.

Stojący na drugim brzegu Reala, dowodzący naraz całą Krucjatą jenerał Marron, widział gołym okiem, że bitwa została przez Wodza przegrana, ale widział też, że Ainor pełni zwycięstwa nie osiągnął. Nie zniszczył jazdy Krucjaty o jej całym komuniku pieszym nie wspominając. Wydobywani zaś co jakiś czas kolejni jeźdźcy, przeprawiający się przez rzekę i bród uciekinierzy na brzegu, w obozie powoli dochodzili do siebie i byli opatrywani. Ciężki ostrzał łuczniczy odrzucił ainorską jazdę od brzegu umożliwiając uciekinierom spokojniejsze pokonywanie brodu, choć okrwawieni w pogiętych blachach, ranni wojownicy dalecy byli od spokoju. Zwłaszcza, że jeszcze chwilę temu patrzyli w oczy śmierci. Jednak morze strzał i bełtów posłane na drugi brzeg zaścieliło nadbrzeże nie tylko krucjatowymi trupami. Lekko zbrojnie bakluńscy i ainorscy jeźdźcy nie mięli takiej na ostrzał odporności jak ciężko opancerzone hufce Krucjaty. Ich trupy zasłały brzeg zmuszając dowodzącego ich komunikiem do natychmiastowego odwrotu. Jednak rozkaz ten wydano już wcześniej, albowiem ponosząca ciężkie straty z ostrzału jazda cofając się zamknęła w okrążeniu pieszych wojowników Krucjaty, których zarówno jenerał jak i Wódz spisali na straty. Posłani dla ocalenia wodza sami ratunku nie mięli znikąd i naraz znalazłszy się w okrążeniu mogli jedynie walczyć o to by drogo sprzedać swoją skórę. Tak też się działo i zamknięci w okrążeniu piesi Boży Bojownicy ślizgając się we krwi i błocie, w huku i szczęku żelastwa oddawali swoje życie na ołtarzu ocalenia Wodza.

Spoglądający na to wszystko z drugiego brzegu wojowie Krucjaty, widzący również czekające w gotowości uderzenia ainorskie zastępy nie biorące udziału w rzezi, żegnali się z zamkniętymi w okrążeniu kompanami w milczeniu czasem jedynie burzonym złorzeczeniem lub zbożną modlitwą za walczących. Zebrani na wzgórzu nieliczni członkowie Rady, spoglądali to na pole bitwy, to na wodza wysłuchując przynoszonych, kolejnych wieści o poniesionych stratach. To, że z ciężkiej jazdy która ruszyła do bitwy ocalało ledwie trzystu rycerzy wywiedzionych z pola bitwy przez samego „Świętego” było straszliwą stratą. Podobnie jak utrata niemalże dwóch trzecich jazdy lekkiej, posłanej na drugi brzeg. No i dożynanej piechoty. Jednak części z walczących na drugim brzegu udało się uciec i teraz opatrywani w obozie, dochodzili powoli do siebie. Rozmiar klęski był straszliwy, ale z drugiej strony i Ainor poniósł ciężkie straty w tej bitwie. Obserwujący potyczkę wyłącznie w celu oszacowywania strat przeciwnika doradcy taktyczni już głosili rozbicie hufca pieszego krasnoludów, wyrżnięcie lekkiej ainorskiej piechoty na lewym skrzydle, podobnie jak wybicie walczącej tam jazdy. Jazda walcząca na prawym skrzydle poniosła odnotowywalne straty dopiero pod ostrzałem łuczników, ale był on na tyle ciężki, że na brzegu zaległo ponad dwie setki koni i jeźdźców. Pewnym było, że po dorżnięciu piechoty, które powoli stało się faktem, ainorskie zastępy świętować będą zwycięstwo, ale było to zaledwie zwycięstwo w pierwszej bitwie wojny, która mogła trwać jeszcze bardzo długo... "





[Kroniki Bissel]
[To oddać ma klimat przyszłej zabawy]
================================================== ========

Oto i nasza propozycja na dalszą, wspólną zabawę. Mamy zameczek i miasteczko o nazwie d’Arvill. d’Arvill w Akwitanii. W Bretonii. Gracze; mniej więcej 6; wcielają się w rolę osób przybyłych do, lub żyjących w okolicy d’Arvill. Związanych z tym miejscem mniej lub bardziej. Tym bardziej, że obecnie władającym ziemiami d’Arvill jest miłościwie panujący Kerm.

Pamiętajcie jednak, że do d’Arvill przybywacie w ciężkich czasach. Tworząc swe postacie bierzcie więc to pod uwagę, aby osadzenie ich w realiach d’Arvill pozwoliło Wam w sesji zaistnieć a nie od razu w ramach prewencji wylądować w lochu.

Zważywszy na to, że trójkę Graczy zgłaszam sam w osobach:
Kerm
Mike
Icarius

miejsca 4-6 wymagają szybkiego obsadzenia sensownie piszącymi osobnikami płci dowolnej.

Ogólnie Gracze winni tworzyć osoby żyjące w okolicy d’Arvill, jeśli świadomi są ostatnich wydarzeń z sesji „I” - „III”. Jeśli nie są ich świadomi o wiele łatwiej będzie zacząć sesję postaciami przybyłymi do d’Arvill w tych ciężkich czasach. Oddaję Wam w ręce d’Arvill, którego los zależeć będzie niebawem od Was.


Jeśli chodzi o samą postać; jej opis przesłany na PM/PW do mnie i cohena; to chciałbym by była umiarkowanie pełna. Zawierała:
klasę
Rasę
Umiejętności
Zdolności
Cechy i ich schematy rozwinięć
ekwipunek noszony przy sobie

[Po rozwinięciach wynikających z przyznanych za „III” sesję PD-ków dla kontynuujących oraz po 1 wolnym rozwinięciu dla zaczynających grę].

Mam świadomość tego, że jako postacie żyjące w świecie gry, sól tej ziemi, macie tu swoją melinę/dom/sklepik/składzik/inny sposób na życie, a w nim tysiące drobiazgów, których nie sposób opisać w karcie ekwipunku a uzbierały się przez czas jaki tu przebywacie. Jednak co mamy "zwykle" przy sobie to mamy. Zważywszy, iż możecie zrobić standardowe jedno rozwinięcie, oczywistym jest, że zaczynamy wspólną zabawę postaciami raczej początkowymi, z wyłączeniem tych, którzy w poprzednich sesjach grali i cieszą się życiem.


Schemat karty widzę mniej więcej tak:

Imię:
Płeć:
Rasa:
Profesja:
Poprzednia profesja:
Znak Gwiezdny:
Pochodzenie:


Wiek:
Wzrost:
Waga:
Oczy:
Włosy:
Znaki szczególne:

Cechy WW US K Odp Zr Int SW Ogd
Cechy A Żyw S WT Sz Mag PO PP

Umiejętności:
Zdolności:
Ekwipunek:

Pancerz:
G:
K:
PR:
LR:
PN:
LN:


Sesja będzie rozgrywana w Bretonii w realiach WFRP 2ed. Gracze chciałbym by stworzyli postacie dopasowane do klimatu WFRP, miejsca brutalnego i pełnego niebezpieczeństw. Oraz rozumiejących "inność" Bretonii. A nade wszystko INNOŚĆ naszego prowadzenia. Nie każdy musi się w takiej zabawie odnaleźć.


No i MAMY JESIEŃ! Sesja zacznie się zaraz po przejęciu zamku przez Petera d’Orr, czyli wnet po „III” części Rycerskich Obyczajów. Dosłownie dni kilka.

Warunkiem przyjęcia Gracza do sesji, będzie dopasowanie się jego postaci do wizji świata gry. Jednym słowem im bardziej spójna będzie koncepcja wspólna, tym większa szansa zagrania. Kolejnym warunkiem będzie jakość postaci i jej kompletność [zarys fabularny oraz mechanika]. A ostatnim czas nadesłania. Wszystko to w formie wiadomości PW przesłanej do mnie i cohena. Pierwszeństwo, jak już pisałem, mieć będą postaci Graczy, którzy w d’Arvill już bawili.

Nie narzucam ras czy klas bo Stary Świat to miejsce duże i pojemne, każdy się tu znaleźć może.

Jeśli chodzi o sposób prowadzenia i częstotliwości pisania, spieszę z wyjaśnieniem, że prowadzę zabawę w formie opowieści, ale testuję cechy BG na okoliczności zdarzeń sesyjnych, oraz tarć na linii Gracz – Gracz. Częstotliwość postów wynosiła by mniej więcej 2 posty na tydzień i była by to częstotliwość również oczekiwana od Graczy. Jednak warunek bezwzględny byłby taki, że Gracze ZAWSZE odpisują najdalej 24h po poście MG. Jeśli przyspieszymy wszyscy, postów będzie więcej, jeśli zwolnimy bo mnie lub Cohenowi coś wypadnie lub ogarnie melancholia, to nie płaczcie, nie sumujcie się. Wrócimy i ruszymy z dawnym tempem i będziemy tego od Was oczekiwać. To zaleta bycia MG i mego tyranizującego podejścia do prowadzonych sesji. Jestem tyranem, wiem. Trudno. Muszę z tym jakoś żyć. Wy, chcąc grać ze mną, również.

W wyniku postulatu jednego z Graczy z poprzedniej sesji wprowadzę jednak w sesji zasadę, że jeśli Gracze nie odpiszą po upływie 24h od ukazania się posta MG muszą się liczyć z tym, że inni Gracze mają pełne prawo, z zachowaniem charakteru ich postaci, pisania z wykorzystaniem tych postaci. By później płaczu nie było, że „ja tam wcale nie chciałem iść a On mi moim BG poszedł”. Poszedł? Trzeba było w porę odpisać, nie było by płaczu. Du ju kuma o co ho?

Liczba Graczy pożądana przeze mnie mieści się w przedziale minimum 6 osób. Jak się wysypie więcej, damy radę i zagospodarujemy TŁEM, jak nie, to nie. Jako, że wyrażamy się dosadnie a w swoich postach poruszamy czasami kwestie wymagające odrobiny dojrzałości proszę by do sesji zgłaszały się osoby biorące na to poprawkę. Zatem nie płakać mi później, że cyt. „… Tata przeczytał i dał mi bana na forum”. Odesłać do mnie Tatę, chętnie podyskutuję, wskażę literaturę, gdzie „kutasy” fruwają na lewo i prawo. Będziemy pisać bawiąc się słowem oraz cyzelując swój styl. Przyda się nam wszystkim. Brać na to poprawkę.

Rekrutację zakończym, jak zbierzem potrzebnych nam Graczy. Jednym słowem kto pierwszy ten lepszy. Ostatnia rekrutka trwała jakieś 10 godz., weźcie na to poprawkę.

To w sumie chyba tylko i aż tyle.

Czekamy zatem.

P
B
.

PS.: Prowadzę rzecz jasna z Cohenem.
.
 

Ostatnio edytowane przez Bielon : 19-06-2011 o 13:10.
Bielon jest offline