Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2011, 23:18   #4
Kirył
 
Kirył's Avatar
 
Reputacja: 1 Kirył nie jest za bardzo znanyKirył nie jest za bardzo znany
-Zarkoh Adasca- od razu zaczęli mówić sobie pracownicy lądowiska na Moonus Mandel. Chociaż nie przez wszystkich był lubiany, znało go wielu mieszkańców Galaktyki. Był on Arkanianinem, członkiem rasy wywodzącej się z mroźnej planety Arkania, znanej ze swych bioinżynierów i twórców najbardziej znanych cyborgów w znanym wszechświecie. Ten osobnik był w dodatku potomkiem niesławnego Arkoha Adasca, legendarnego przywódcy Arkanii i korporacji Adascorp. Nikt niie wiedział dlaczego członek tak szanowanej rodziny został zwykłym najemnikiem. Nie, chociaż zwykły to złe słowo, on był słynnym najemnikiem, kimś na kogoś trzeba było czekać a nie na odwrót.
Na planecie jest chłodno ale czy na Arkanii nie ma jeszcze gorszych warunków?
-Zostań na pokładzie- powiedział do astrodroida ubrany w zbroję mandaloriańską, pomalowaną w zielono-czarne pasy, pomagające się maskować na lesistych planetach.
-Bep, bee bop?

-A to dlatego że ktoś nam statek może ukraść, X2.
-Beee bo bipp!
-Co ty nie znasz tutejszych? Każdy kto tu mieszka chce się natychmiast stąd wyrwać!
-Beepp.
-Dlaczego oni nie produkują mądrzejszych droidów?
-Be boo, bip?
-No dobra już, kupię ci ten twój olej jak będę wracać ale teraz pilnuj statku.

Mijał po drodze wiele bazarów, ludzie go tu znali dobrze, ponieważ przez jakiś czas przebywał tu, będąc pod opieką Heatera. W końcu trafił na coś w rodzaju wędrownego cyrku. Przez kilka minut oglądał popisy klaunów, akrobatów i innych artystów, gdyby miał jakieś kredyty to może nawet by im coś dał ale ich strata. W końcu pokazali i zwierzęta, jak obrzydliwe pluszaki, to był znak żeby się zmywać.
Nie miał czasu na te zabawy, poszedł dalej, jednak prześladowało go dziwne uczucie, jakby ktoś go obserwował. Niby nic dziwnego, wszędzie pełno sprzedawców co chwila próbujących mu coś wcisnąć, mieszkańców rozmawiających o znanych sobie tylko sprawach ale on już instynktownie czuł że jest coś nie tak. Przesunął dłoń powoli w stronę kabury, gdzie spoczywał jeden z jego westarów.

Odbezpieczył powoli i odwrócił sie na pięcie oddając strzał prosto w durosa celującego w jego plecy z blastera. Dookoła powstało spore zamieszanie zamieszanie ale wkrótce wszyscy się uspokoili, byli już przyzwyczajeni do takich rzeczy. Zarkoh zajął się przeszukiwaniem ciała niedoszłego skrytobójcy. Znalazło kilka kredytów, a to zawsze się przyda i co najważniejsze komunikator, z zapisanymi ostatnimi rozmowami na dysku. Postanowił że obejrzy to później, teraz miał co innego do roboty.
U Heatera nie było jeszcze nikogo, za to stoły zastawione były jedzeniem i alkoholem wszelkiego rodzaju, zaś najemnik tym nie gardził. Zarkoh usiadł na jednym z foteli i chwilę potem zaczęli się schodzić inni. Był ktoś, kto wydawał się dziwnie znajomy, pewnie go kiedyś widział jak odbierał wynagrodzenie. Oprócz niego była jakaś dziewczyna. Wyglądała zbyt delikatnie i niewinnie jak na najemniczke, lecz z tego co znał swojego gospodarza, to musiał mieć powód, skoro wziął ją pod swoje skrzydła. Następnym gościem był... No tak, coś dużego, futrzastego i zapewne inteligentnego jak jego droid. Wielki, niezdarny wookie w swojej własnej osobie. Według niego tacy nadawali się idealnie do sprzedaży dla Korporacji Czerka, lub na wywózkę na Orvax IV. Był jeszcze ktoś z czymś szalonym w oczach, zaś w trakcie rozmowy wszedł prawdziwy Mandalorianin! Do kompletnej zbroi dla Adasca zaś został tylko hełm...
 

Ostatnio edytowane przez Kirył : 22-06-2011 o 10:42.
Kirył jest offline