Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2011, 21:59   #2
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Marszałek stał w asyście kilku osób. Panował wszechobecny gwar wojskowego obozowiska. Wasiliew czekał, aż Nicholson skończy zdanie, by wejść mu w słowo, a nie przerwać w połowie. To mogło by się okazać co najmniej nietaktowne, gdy kapral przerywa marszałkowi z piersią oblepioną medalami jak lep muchami w letnie popołudnie.

- Chciał pan ze mną rozmawiać, sir?

Nicholson odwrócił szybko głowę w twoim kierunku, potem znowu zwrócił się do chorążego słowami - Ostatnie słowo należy do mnie, nie do pana, nie do niego, tylko do mnie.

Chorąży zasalutował i odszedł, zdecydowanie niepocieszony. Chorąży zaś już całkowicie zwrócił się do Ciebie. Żołnierze którzy stali obok również odeszli, odgonieni gestem marszałka.

- Wasiliew Borys Piotrowicz? Mark McIvan? Hans Gerter?
- Kapral Wasiliew Borys Piotrowicz, sir. - Na twarzy żołnierza widać było lekkie zakłopotanie.
- Jak chcesz. Od teraz pracujesz dla mnie. Wsiadasz do tego helikoptera - Wskazał na śmigłowiec za swoimi plecami - Na miejscu dostaniesz rozkazy od Porucznika Claina. Zrozumiano?
- Tak jest, sir! - zasalutował i bez słowa odmaszerował do śmigłowca.

W śmigłowcu byli tylko żołnierz i pilot, nikt poza nimi. Niezmiernie to Wasiliewa zdziwiło. Dla byle kaprala nie rezerwuje się śmigłowca. Cóż, najwyraźniej marszałkowi musiało nieźle zależeć na jego szybkim transporcie.
- Za godzinę będziemy na lotnisku, tam będzie czekał na Ciebie samolot do Belgii.
- Do... Belgii?
- No tak. A gdzie jest niby siedziba NATO? Jak chcesz jeść lub pić to wszystko jest w skrzyni - Pokazał skrzynkę pod siedzeniem. - Zgaduję, że na przystanku dostaniesz normalne ciuchy.
- Mhm - mruknął i czekał, aż dolecą do celu.

Na lotnisku oficer od razu zgarnął Borysa i krótko wyjaśnił mu, że ma godzinę na przebranie się i przygotowanie do drogi. Dał mu paczkę z garniturem i papierami. Ubrał się w stanowczo nie żołnierski strój w jakimś baraku i przesiedział resztę czasu głowiąc się nad tym, po jaką cholerę ma lecieć do Belgii. Dobrze, że przynajmniej garnitur był wygodny.

W samolocie prócz żołnierza leciało blisko 40 innych osób. W najbliższym sąsiedztwie Wasiliewa znajdował się charakterystycznie obcięty typ. Podróż z Afganistanu do Europy będzie trwać kilka dobrych, długich godzin. W tym czasie w głowie żołnierza zrodzą się zapewne liczne spekulacje na temat celu jego wyprawy.

Wreszcie długo lot zakończył się na jednym z Belgijskich lotnisk. Nieduże, można by powiedzieć, że nawet kameralne przyjęcie gości ucieszyło Wasiliewa. Nikt nie próbował z nich robić w mediach bohaterów walczących za wolność Europy i Stanów. Walka z talibami nijak ma się do walki o wolność.

Nie wszyscy wysiedli z maszyny. Na płycie lotniska kilkunastu mężczyzn ujrzało właśnie dobrze zbudowanego wojskowego w średnim wieku. Ten zlustrował ich wzrokiem i zabrał głos.

- Witajcie. Jestem sierżant Clain. W ciągu następnych trzech dni zostaniecie poddani paru testom które spośród was wszystkich wyłonią jednego najlepszego. Ta jedna osoba otrzyma propozycje pracy dla NATO. Oczywiście wojskową pracę. Jednak nie będzie działał w błękitnej Armii. Z przyczyn oczywistych więcej nie mogę powiedzieć. Każdy z was musi przystąpić do sprawdzianu. Ten kto go nie przejdzie dostanie wynagrodzenie pieniężne i zostanie z powrotem odesłany do bazy w Afganistanie. Póki co wszyscy zameldujecie się w hotelu naprzeciwko lotnisko. W recepcji podajcie swoje nazwiska i dostaniecie pokój. Do zobaczenia jutro, odbierajcie telefony.

Po krótkim przytaknięciu wszyscy skierowali się w stronę wspomnianego hotelu. W budynku lotniska nikt nie zawracał sobie głowy sprawdzaniem ich rzeczy. Mogli wwieść do kraju bombę atomową, a nikogo z ochrony by to nie zdziwiło. Zaskakujące, jak dobrze NATO poinformowało tutejsze służby bezpieczeństwa.

Po drugiej stronie ruchliwej ulicy znajdował się hotel. Duży, dość wystawny. W recepcji ustawiła się już krótka kolejka czekająca na obsłużenie. Kiedy nadszedł czas Wasiliewa przedstawił się i odebrał klucze od pokoju. Miał teraz ochotę tylko na ciepłą kąpiel i odpoczynek po podróży.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline