Heh. I znowu nasza trójka plus Kutak
Coś na dobry początek (przepraszam, nie mogłam się powstrzymać
Może każdy z nas opisze jak dowiedział się o konkursie i jak się dostał do "Kaczuszki"?):
"Statek, który z wielkim hukiem wylądował kilkanaście minut temu nieopodal karczmy zupełnie już opustoszał. Opuścili go najpierw pasażerowie - czwórka śmiertelnie wystraszonych ludzi, którym trudy podróży i fatalnego lądowania wynagrodził fakt, że wreszcie są już w domu. Nie żegnając się nawet z załogą, nie odwracając się ani na chwilę w stronę piekielnej machiny, biegli co tchu do swoich domów.
Po krótkiej chwili ze statku wyszła również załoga zwracając na siebie uwagę hałasem jaki robili.
- Co to za komputer pokładowy, który nawet nie potrafi przewidzieć burzy magnetycznej!? - darł się Crash, młody jasnowłosy chłopak. Jego rozmówczyni, kobieta około trzydziestki z ogoloną do zera głową pokrytą dziwnymi tatuażami, powoli traciła cierpliwość.
- To po cholerę wybrałeś akurat tą drogę niedorozwinięty szczylu! Mówiłam, żeby ominąć tamten układ i lecieć naokoło!
- Tak! Teraz wszystko na mnie! To po co brałaś to zlecenie?! Po co lecieliśmy aż tutaj, na to zadupie? Wiedziałaś, że będzie nieciekawie!
- Wzięłam to zlecenie żeby zapłacić twoje długi pieprzony hazardzisto! Jak nie przestaniesz pyskować to ta planeta będzie dla ciebie ostatnim przystankiem!
- I tak jest naszym ostatnim przystankiem bo bez kasy nie naprawimy tego cholernego złomu i...
Kobieta doskoczyła do Crasha i chwyciła go za poły ubrania.
- Jeśli jeszcze raz nazwiesz
Welimilarirorę złomem, to bardzo gorzko tego pożałujesz!
Do kłócącej się dwójki podszedł ubrany na czarno mężczyzna, stojący do tej pory z tyłu. Jego twarz i dłonie zdobiła niezliczona ilość blizn i sporo świeżych cięć, które jeszcze się nie zagoiły.
-
Dante daj spokój - powiedział do kobiety i zmusił ją do puszczenia chłopaka - Teraz musimy zająć się naprawą Welimilariory, nie kłóceniem się i zwalaniem winy na innych. Stało się i trudno.
- Jasne - powiedział już nieco spokojniej Crash - Na pewno damy radę naprawić statek bez gotówki i ze stuletnim mechanikiem, który do tego jest alkoholikiem.
Patrzył akurat jak Wilhelm, starszy człowiek niskiego wzrostu i o przysadzistej posturze zataczając się idzie w stronę pobliskiej karczmy. Na jej szyldzie widniały dwie identyczne kaczuszki. Wilhelm bez problemu znajdywał w każdym mieście, na każdej planecie i w każdej galaktyce dwie rzeczy: karczmy i burdele. Więc mimo niewielkich problemów z utrzymaniem równowagi bardzo szybko znalazł się na progu "Pod Kaczką Bliźniaczką". Dookoła niego biegał mały, ciemnowłosy chłopiec. Kiedy dostrzegł leżącą na ziemi kartkę podniósł ją i zaczął czytać. Potem nie zważając na kłótnie dorosłych błyskawicznie znalazł się przy Dante.
- Mamo! Mamo! - krzyczał ciągnąc ją za rękę - Zobacz jaki fajny konkurs!
Dante wzięła od niego kartkę i zaczęła czytać:
- Ogłasza się wszem i wobec... "Pod Kaczką Bliźniaczką"... Konkurs Bohaterskich Opowieści... Nagrodą jest... własne królestwo... Co to ma być?
- Mamo ty tak lubisz opowiadać wszystkie te historie! O ojcu, o mnichach, o Welimilariorze. Weź udział w konkursie, to na pewno wygramy królestwo!
Wszyscy spojrzeli wymownie na Dante. Dobrze znali jej pociąg do wspominania i opowiadania o wszystkim, co przeżyła. A takie królestwo zamienione na gotówkę to na pewno spora sumka. W sam raz na całkowity remont Welimilariory, spłatę wszystkich długów i spokojne życie po kres dni.
- Chyba żartujecie. Nie patrzcie tak na mnie! Nie ma mowy!
- To jak chcesz na tym zadupiu zarobić kasę na naprawę statku? Chcesz sprzedawać inne swoje usługi? - zapytał ze złośliwością Crash.
Dante nic nie odpowiedziała. Po raz kolejny czytała ulotkę."
Jak widać przełamuję swoją niechęć do SF
To będzie dopiero wyzwanie opowiadać historię w świecie, za którym się nie przepada :P
Całą postać prześlę jak ją spiszę. W każdym razie każdy szczegół już jest gotowy. A jak tam Wasze postacie drogie konkurentki?