Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2011, 17:34   #2
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Dziękuję za spełnianie życzeń Cóż...

Ponad pół roku wspólnego wysiłku i zabawy. Podsumuję, jak je widzę, nieco może chaotycznie. Było fajnie. MG przykładał się cały czas, kontakt z nim był dobry, widać było, że trzyma rękę na pulsie. W kilku momentach były naprawdę niezłe emocje. Moje ulubione sceny to te w docu: znalezienie pierwszego ciała, narada na migi i finałowa walka. Fajny spam robiliśmy

Ale, jako że chwalenia i wzajemnego zapewniania się, że jest dobrze, było w ciągu tego półrocza dość – czas na krytykę. Arsenie, racz położyć głowę na pieńku, a ja dobywam mego topora +10 do krytyków.

Mam trochę wrażenie, że jadłem dobry obiad, a na końcu znalazłem w talerzu muchę. Niestety zakończenie przygody było jak wzięte z innej bajki. Całą sesję graliśmy w klimatach wojennego survival horroru, który w ostatnim tygodniu nagle zmienił się w s-f (?), space operę (?), czy może technofantasy (?). Statek kosmiczny, latająca kobieta z włócznią, międzygalaktyczne imperium? Zupełnie nie byłem na to przygotowany.

Ale to wynika stąd, że w trakcie przygody mieliśmy za mało okazji do szukania informacji i do samego końca byliśmy głupi. Ostatnie tury były dla mnie dezorientujące. Jak wtedy, gdy musieliśmy decydować, którego z NPCów zabijemy – ale nic o nich nie wiedzieliśmy. Albo w trakcie finałowej walki, gdzie musiałem użyć jakiegoś aplikatora na jakimś statku, ale ni grzyba nie rozumiałem, po co. Miało być tajemniczo? No miało. Ale, Ars, daj graczom coś odkrywać tajemnice!

I, Ars, daj graczom wolność! Niestety sesja była liniowa i mało interaktywna. Byliśmy ograniczeni rozkładem pomieszczeń i MG pisał, gdzie możemy skręcić i dokąd pójść. To nie jest złe, póki prowadzący podsuwa nam emocjonujące sceny. Lecz, kilka razy łapałem się na tym, że nie mogę ułożyć żadnego planu i próbować go zrealizować, a muszę iść po sznurku i tylko na bieżąco reagować na problemy podsuwane przez MG. Najbardziej to się objawiło na koniec, gdzie Ars zdecydował, że możemy albo zabić jednego NPCa, albo drugiego. Innych możliwości (ucieczka, wysadzenie bazy, zabicie obojga) nie przyjął.

Czego by się tu jeszcze czepić… Arsene, pisałem Ci już kiedyś o stopniowaniu napięcia w horrorze. Otóż w Wunderwaffe zaraz na początku znaleźliśmy okropnie zmasakrowane zwłoki. To nie tak, tu trzeba powolutku, jakieś szmery za ścianą, coś się pojawia i znika, słychać krzyki w oddali, a sikanie sztuczną krwią zostawiamy sobie na później (w „Do gwiazd” z resztą też zaczynamy od znalezienia 80 zgniłych trupów, ech!). Z resztą nadmiar rozczłonkowanych zwłok itp. zaczął mnie w pewnym momencie męczyć – niesmaczne trochę były – i w postach je ignorowałem. Ogółem horror był mało straszny. Survival był dobry, bo przez większość gry nieźle kombinowałem, jak tu przeżyć.

To chyba tyle zarzutów, które przychodzą mi teraz do głowy. Ars, traktuj je jako „Jest dobrze, ale…”, jako konstruktywne porady.

Hehe… przyznam, że do sesji trafiłem przypadkiem. Zarejestrowałem się na LI skuszony zupełnie inną sesją (z której z resztą po miesiącu wyszedłem trzaskając drzwiami), a do Wunderwaffe zgłosiłem się „bo czemu nie”. Nie przypuszczałem, że da mi pół roku zabawy

Fajnie mi się grało moją postacią. Co prawda wymyśliłem Lamberta bardzo schematycznie, ale w wyniku wydarzeń sesji musiałem wymyśleć, jak ten facet myśli i reaguje. Fajni też byli pozostali gracze – Ziutek z lekko panikującym Eddy’m (transformersem), rozmodlony Dębski Moriora („pokój pokojem, przebaczenie przebaczeniem, ale Niemcy to gnidy” haha!). Szkoda, że nie byłem w Waszej grupie (BTW rozbicie komandosów na kilka grup było niezłym pomysłem).

Jeszcze raz podziękowania dla wszystkich zaangażowanych, gratulacje i powodzenia w duchowym następcy sesji: „Do gwiazd”.

Arsene, możesz zdjąć głowę z pieńka. Golenie masz gratis.

PS. A poza tym uważam, że Dębski powinien na koniec tej babie ożenić kosę, bo miał sztylet przy sobie. Nie będzie nam jakaś kosmiczna szmata bohaterów zabijać!
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.

Ostatnio edytowane przez JanPolak : 09-07-2011 o 17:37.
JanPolak jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem