Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2011, 02:27   #4
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Lotos… Taka piękna roślina, a jej nazwa została użyta do ochrzczenia takiej bryły stali, jakimi był statek kosmiczny. Ów statek nie miał nic z kwiatu czy to idzie o wygląd, czy też inne walory kwiatowe Zamiast pięknie pachnieć, śmierdział stęchlizną, smarem i tworzywem napędowym. Wielka kupa twardej materii, unoszona nad ziemię za pomocą dwóch silników małej mocy, w porównaniu do silników jednostek górniczych. W przestrzeni kosmicznej już przełączał się na jeden silnik średniej mocy, ale niezwykle wydajny.

John Foster siedział w samotności. Był typem, stroniącym od towarzystwa. Nie miał nigdy za wielu przyjaciół, nie miał za dużo wrogów i to go cieszyło. A więc teraz, nawet znajomi z widzenia, nie za bardzo chciało do niego się przysiąść i pogawędzić. Zresztą po co? Większość miała go za cholernego służbiste i pieprzonego kierownika, jak nie raz słyszał w stołówce pracowniczej. Ale co to zmienia? Czy jest przez jakimś człowiekiem drugiej kategorii? Czy ma się przez to czuć gorszy i zawalać powierzone mu zadania? Otóż nie. Był sobą, w swojej skórze i ze swoim własnym światem, a to, że ktoś mu źle życzył, czy nie podobało mu to że był najmłodszym kierownikiem działu mechanicznego i miał pod sobą cała grupę F, to chyba świadczyło najlepiej o jego umiejętnościach. I spokoju ducha.

Miał dobrze rozwinięty zmysł poznawczy, więc spokojnie lustrował sobie siedzących na pokładzie ludzi. Dwóch mechaników których zabrali oprócz niego, znał. Dziewczynę tylko z widzenia ze stołówki, ale Olaf pracował w tym samym oddziale, tylko w grupie E. Widywali się często, przy składaniu raportu i podsumowania dniówki. Elektrotechników również kojarzył, Edward był nawet na kilka dni w jego grupie. Tego drugiego ciężko mu było sobie przypomnieć, ale w końcu mu się to udało. Pyskaty i młody, może nawet młodszy od samego Johna. Mało ważne, ważniejsze że zna się na swojej robocie. Jeszcze widywał ochroniarzy na hali konserwacyjnej, na której pracował, ale sporadycznie. Reszta, to była dla niego czarna plama. Co prawda, kojarzył ich, ale nie tyle żeby cokolwiek o nich powiedzieć.

Popatrzył sobie na ich twarze. Inspektor zarządu patrzył posępnie przed siebie, Miles błądził myślami przy rodzinie. Gość pewnie niedługo pójdzie na emeryturę, ma już przecież swoje lata. Przed Fosterem jeszcze lata roboty, ale wiedział że mu się to opłaci. Przecież „Nowa Era” dobrze wynagradzała swoich pracowników, a podobnie i na rencie nie mili gorzej. Następnie na cel obrał lekarza. Jak mu się przed odlotem obiło o uszy, jakiś Tony, czy Tommy? Jeden pies, ważniejsze że gość wyglądał na szaleńca. Jego oczy lustrowały otoczenia równie dobrze co oczy Johna. Oczy mu się lekko szkliły, jakby się opił jakiegoś alkoholu. Przypominał trochę gościa z jakiegoś horroru, ale po części wyglądał na takiego, który zanim obliże krew ze skalpela, solidnie Cię zeszyje.

Samych lotów w przestrzeni kosmicznej John nie cierpiał, ale nie miał choroby lotniczej. Po prostu najpewniej czuł się w samochodzie, czy też na własnych nogach. Jeśli nie widział potrzeby do podrywania się do lotu, nie robił tego. A że musiał pracować na swój cholerny przydomek służbisty, nie sposób było odmówić prezesowi zarządu przyłączenia się do ekipy ratunkowej. Zresztą to co mu powiedziano, trochę go zniesmaczyło. Prawie zero informacji o usterkach mechanicznych, czy oni sobie kpią? A potem jeszcze zapytano się go, jakich narzędzi będzie potrzebował. Wybuchł gniewem, ale szybko się opanował. Wziął standardowy, powiększony zestaw narzędzi. Inne, bardziej fikuśne badziewia powinni chyba mieć na statku.

Lądowanie, to co lubił w lotach kosmicznych najbardziej, nie był zbyt komfortowy. Statek aż cały podskoczył, kiedy powłoka maszyny dotknęła sufitu doku.
”Jak oni tak latają, nic dziwnego że te maszyny mają taką krótką żywotność” – trochę pomarudził w myślach.

Wyszli na trap dokujący, sam Foster trzymał się daleko w tyle. Nigdzie żywej duszy, paliły się tylko rzadkie światła awaryjne.
„Pewnie spalili główny system energetyczny” – przeszło przez głowę Fostera.
Z politowaniem oglądał scenę, kiedy jeden z mechaników zapomniał o czymś takim, jak drzwi do obsługi i tunelach serwisowych. Na dobrą sprawę, w takiej jednostce jak ta, powinny oplątywać całą, cholerną jednostkę. Biec i wić się w grubych ścianach, pozwalając służbom i konserwatorom docierać do miejsc zagrożeń w mgnieniu oka, omijając zakorkowane korytarze, czy też zablokowane grodzie oraz śluzy. Sam Foster kiedyś chciał uzyskać przeniesienie na taką jednostkę, ale nie dostał go. Za to otrzymał awans na stanowisko kierownicze, na którym się po prostu nudził. Ale w domu, na laptopie miał już napisane cztery nowe zgłoszenia, które planował systematycznie wysyłać, aż do skutku lub zwolnienia.

Weszli do jakiegoś większego pomieszczenia, ludzie zaczęli szeptać że na coś nadeptują. Było ich tulu, że wychodzący ze drzwi Foster jako jeden z ostatnich, nie zdążył pobrudzić sobie obuwia o… No właśnie, gnijące trupy. Foster nie był z miękkich ludzi, ojciec był żołnierzem i fundował mu trening nie tylko fizyczny, ale i psychiczny. Widać Ci ludzie byli słabi, skoro dali się zabić. Powinni wykorzystać, że było ich aż tylu. A tak skończyli jako padlina.

- Spokojnie. Edward, zgraj dane z panelu, Hideki zajmij się drzwiami. Panie Dodge, proszę skupić się na tym, żeby wytrzymać do czasu, aż otworzymy drzwi. Jeżeli się pan pozbiera może pan sprawdzić, czy ma pan dostęp do kamer. Za recepcją jest komputer. Miles z mechanikami, sprawdźcie resztę grodzi, Johan, pilnuj Hidekiego. Panie Rabourn, proszę sprawdzić co... kto ich zabił. I na Boga, weźcie się w garść! – usłyszał przemowę dowódcy wyprawy, która chyba miała ich pokrzepić.
Co za bałwan! Zamiast wrócić na statek i zameldować o, bagatela osiemdziesięciu trupach, ten jakby nigdy nic każde dalej przeprowadzać akcję. A sam inspektor… Nie powinien zareagować?

Foster miał gdzieś ten cały syf. Kazano mu sprawdzić grodzie, to ruszył się je sprawdzić. Idąc starał się nie ubrudzić wojskowego obuwia we krwi, patrząc pod nogi i starając się ich po prostu unikać. Jego kompani za to byli wystraszeni jak myszy. Erica patrzyła wysoko w sufit i potykała się o ciała, jednemu nawet przypadkiem wdeptując we wnętrzności. Olaf w niewiele lepszym stanie, szedł przed siebie niczym robot. W końcu doszli do dwóch sąsiadujących ze sobą grodzi. On sam zajął się jedną z nich, pozostałą dwójkę oddelegował do następnej. Grodź mogła by wydawać się uszkodzona, ale w rzeczywistości była tylko odgórnie zablokowana. Po zdjęciu łomem osłony mechanizmów i zajrzenia do nich długim, specjalnym śrubokrętem, jego oczom ukazały się dwie kontrolki. Czerwona i zielona. Ta pierwsza się świeciła, druga była martwa. Stojący za nim i przypatrujący się jego pracy ochroniarz, zapytał się czy coś nie tak. John mu odpowiedział:
- Odgórna blokada grodzi, nie otworzymy ich stąd lub przy pomocy specjalistycznych narzędzi – z odpowiedział zgodnie z jego najlepszą widzą.
No, chyba że ktoś miał przy sobie trochę materiału wybuchowego C-17, chociaż statki tego typu miały tak potężne systemy ograniczania zniszczeń, że samego C-17 powinno być dobre pięć kilo.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.

Ostatnio edytowane przez SWAT : 12-07-2011 o 16:07.
SWAT jest offline