Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2011, 20:13   #5
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Miała to być kolejna nudna, ale dobrze płatna misja. Wstał rano, nie budził żony ani córki i tak wróci za ledwie parę dni. Porządnie się przygotował. Już sporo pracował w tym zawodzie i nie było mowy o pomyłkach profilaktycznych z jego strony. W grupie była tylko jedna osoba której Miles nie znał. Ale doktor nie dość, że wyglądał na takiego który nie chce być poznany, to zdecydowanie nie sprawiał wrażenia osoby godnej poznania. Dla Milesa przypominał zapijaczonego żula. Tak też póki co zostawił go w spokoju. Miał nadzieję, że chociaż zna się na tym co robi.

Podczas podroży rozmawiał głównie z Johanem Foresterem. Nic specjalnie ciekawego nie wynikło z tej konwersacji, ale dzięki temu wydało mu się, że szybciej dotarli na miejsce, choć Torque nie lubił zbędnego gadania. Ostatnimi czasu brakowało mu wrażeń. Pamiętał początki swojej kariery w tym interesie. Było znacznie bardziej niebezpiecznie niż teraz. Gorzej zorganizowane systemy ochronne, w tym zakresie bardziej polegano na ludziach niż sprzęcie. Miał strzelby, pistolety, oraz mnóstwo niebezpiecznej roboty która dostarczała mu mnóstwo zabawy. A później żonę. Teraz zaś, wszystko czym dysponował to kij i pistolecik powodujący paraliż. Nic czym mógł się szczycić lub chwalić. Prawie tak samo czuł się bezpiecznie z gołymi pięściami. Jednak to nie on miał się czuć bezpiecznie, a wszyscy w okół. A ludzie woleli mieć u boku ochroniarza, który miał coś w ręku czym może przyłożyć bandziorowi.

Rozejrzał się jeszcze po towarzyszach. Fostera już nie raz widział i z nim pracował, ale chłopak był strasznie skryty więc nie bardzo go znał, ale gość znał się na tym co robi. Nagle Miles dostrzegł jeszcze jedną osobę której nie zna. Był jeszcze zaspany więc mogło mu się to zdarzyć. Jak się okazało był to inspektor zarządu. No tak, ten zawsze był z zewnątrz. Ponadto Kachimi, czasami irytujący, ale dawał się lubić. Reszta tam, ludzie których łatwo było poznać i się z nimi zaprzyjaźnić, no i można było polegać, że dobrze zrobią to za co im płacą.

Lot był przyjemny (przynajmniej dla Torque, który często latał i zdążył to polubić, lub się do tego przyzwyczaić). Spostrzegł jednak, że był strasznie zmulony. Nie przez lądowanie. Cholera. Starzał się. A ostatnio nawet schudł (mimo, że uważał iż schudnąć, to odrobinę umrzeć). Nie specjalnie mu się to podobało. Mimo to wciąż był sprawny fizycznie i umiał dobrze walczyć. Mimo to była to jedna z jego ostatnich misji, odłożył już mnóstwo kasy. Zasłużył na to.

Teraz jednak skupił się na pracy. W drodze do głównego pomieszczenia rzeczywiście, coś wisiało w powietrzu. Jak się okazało była to śmierć sama w sobie. Odruchowo Miles odwrócił wzrok od sterty ciał. Był przyzwyczajony do tego, że życia przemykały obok niego z prędkością światła, ale odbywało się to w wyniku walki, więc zawsze się spodziewał, że zaraz kogoś zabije, kogoś już nie zdąży uratować. Jednak to... zdecydowanie za dużo osób, zdecydowanie zbyt brutalnie i dosyć niespodziewanie się to stało, żeby się trochę nie przestraszył. Jednak od razu ponownie spojrzał na masakrę. Nie mógł okazać słabości.

Ronald bardzo dziwnie się zachował. Powinni natychmiast wrócić i zawiadomić o tym co się stało. Nie powinni... nie mogli sami tego badać. Torque spojrzał na inspektora zarządu, ten jednak najwyraźniej niesłusznie nie podzielał obaw Milesa. Przecież nie potrzeba było żadnego doświadczenia lub rozumu by o tym zawiadomić większą ilość, bardziej odpowiednich ludzi. Jednak ochroniarz i tak nie miał nic do gadania. Miał nadzieję, że Sanders zaraz dojdzie do siebie i zrobi co do niego należ by nikogo niepotrzebnie narażać.

Miles położył rękę na ramieniu Eriki
- Uspokój się. Im szybciej zrobimy co trzeba tym szybciej stąd wyjdziemy, poza tym, masz moją gwarancję, że nic ci się nie stanie. - Powiedział do niej po czym poprowadził ją i resztę mechaników w wyznaczone miejsce, czyli do grodzi. Pozwolił mechanikom robić co do nich należało, sam powoli rozglądał się po otoczeniu.

Ekranik pod panelem nad którym pracował Foster zapalił się na czerwono.
- Coś nie tak? - Zapytał Miles, mimo iż na mechanice się nie znał. Jednak denerwowała go cisza w takiej sytuacji.
- Odgórna blokada grodzi, nie otworzymy ich z stąd, lub bez specjalistycznych narzędzi. - Usłyszał w odpowiedzi.
- A gdzie mogą być takie narzędzia? Bo wnioskuję, że ich nie masz.
- Pewnie gdzieś na statku, gdzieś gdzie mechanicy mają swoje magazyny lub u kwatermistrza. Ale słyszałem że również wojskowe C-17 świetnie otwiera takie grodzie - uśmiechnął się.

Miles poprzez TecjNIKa skontaktował się z Ronaldem. Spytał o dostęp do miejsc wskazanych przez Fostera. Jednak bez wagoników nie było mowy o dostaniu się tam. Póki co musiał zostawić wszystko w rękach innych. Nie żeby im nie ufał, ale wolał się wszystkim sam zajmować.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline