Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2011, 10:40   #10
Gratisowa kawka
 
Gratisowa kawka's Avatar
 
Reputacja: 1 Gratisowa kawka ma wyłączoną reputację
Robin po jej pierwszych słowach nie odezwał się i wyciszył oddech. O czym pretendentka nie wiedziała to, że w tym momencie tylko płeć chroniła ją od bolesnego spotkania z jego pięścią. To, co powiedziała, kwalifikowało się nawet nie do nieuprzejmej odpowiedzi i nawet nie tyle ścięcia kabla co zniszczenia łańcuchów podtrzymujących reflektor. Nie, na wstępnie przesadziła, ba, uczyniła to w sposób nie tylko pogardliwy, ale przede wszystkim żałośnie nierozsądny. Nie zjednywała sobie tym sympatii, nie wywierała pozytywnego wrażenia, nie robiła nic poza traceniem w oczach młodego herosa resztek szacunku, które tak naprawdę dopiero miała zdobyć. I jedną rzeczą, która go tknęła aczkolwiek, gdyby raczyła spojrzeć mu w twarz w tym momencie, dostrzegłaby niezmienną mimikę, nie budzącą raczej pozytywnych emocji. Choć nie... może był bardziej zagniewany przez uwagę o ojcu.
- Nie było cię tu przed kryzysem. Dla mnie więc w tym momencie żerujesz na legendzie jaką zbudował mój mentor, nie zasługując na używanie tego symbolu.
Oj, Tim doskonale wiedział jak bardzo żałośnie tych kilka zdań brzmiało. Mówił zresztą do jej pleców, nieszczególnie się przejmując tym czy aby nie wypadł w jej oczach na łatwo dającego się ponieść emocjom. Sądził zresztą, że miał prawo powiedzieć coś takiego, ale rola tej kwestii była bardziej informacyjna. Dziewczyna bowiem by nie koloryzowała tak z tym doświadczeniem, nie była mimo wszystko aż tak głupia aby to robić przynajmniej przed nim. Z powodu niedoboru danych postanowił się więc przekonać na ile chciała bronić prawdy której nie potrafiła udowodnić, no i dowiedzieć się nieco więcej o pretendentce. W końcu ona sprawiała wrażenie jakby wiedziała więcej niż powinna. Gacek. Pod peleryną nie było to widoczne, ale zacisnął pięści.
Najpierw do jego uszu dotarł ryk silnika, następnie zaś Robin mógł dostrzec maszynę, na której siedział ktoś, kogo trudno było nie rozpoznać. Momentalnie więc przez rękawicę wysłał do komputera w Batcave sygnał nakazujący wyszukanie informacji o wszystkich, ale to wszystkich wariacjach na temat Lobo. Ów bowiem wyglądał nieco jak ten, którego rozpoznawał z Young Justice... siedem lat później. Stąd też na gwałtu rety potrzebował informacji. Nie spoglądając nawet na niewielki ekranik na rękawicy więc wstukał na ślepo dane i wysłał zapytanie. Robił to już tak często, że marginesu błędu praktycznie nie było. Pretendentka z całych sił tymczasem chciała udowodnić, że wiedziała co się dzieje. Dało się to dostrzec po jej zachowaniu, z którego wynikał potężny kompleks na punkcie poczucia kontroli. Cóż.
Kolejny przybysz w pewnym sensie stanowił zagadkę i właściwie Tim się ucieszył, że ów ich nie zaatakował. Oto bowiem po prostu jego, skrytego w cieniu, nie zauważył a to oznaczało nie tylko, że sam został dostrzeżony przez więcej niż jedną parę oczu. To by było pół biedy. Chodziło bardziej o to, że mężczyzna potrafił się kryć, ba, trudno było jego zdolności w tym przypadku przecenić. Od razu też uczynił solidne wprowadzenie z nożem w roli głównej. Znajdując się pod pewnym wrażeniem podążył za bronią wzrokiem, starając się ocenić z miejsca jej rodzaj, kształt a przede wszystkim – precyzję w mierzeniu. Ta okazała się w kontekście zdolności do ukrywania się przeciętnie zaskakująca. Wprowadzenie zakończone. Przybysz miał za sobą ten rodzaj treningu, który potrzebny jest do trudnienia się zawodem płatnego zabójcy. Co więcej, spośród zgromadzonych w tym miejscu wydawał się najstarszy. Wciąż nie odczuwający potrzeby opuszczenia cienia Robin postarał się także ocenić materiały z jakich zbudowany był kostium mężczyzny, którego postać jego mentora najwyraźniej zainspirowała przynajmniej designem. Nie dało się dostrzec śladów użycia jakichkolwiek nadnaturalnych zdolności. Nawet jeśli takowe istniały, przypuszczalnie nie na nich do końca polegał. To czyniło z niego dobrego sojusznika, ale i niebezpiecznego przeciwnika.
Odłączył reflektor. Dopiero wtedy mniej więcej Robin rozejrzał się wokół budynku i stanął prosto, wciąż częściowo skryty w półmroku. Nie miał zamiaru się wychylać, szczególnie jeśli pojawił się ktoś przypominający Lobo, dodatkowo sugestia, że to wszystko było w pewnym sensie zaplanowane przez dziewczynę, zaniepokoiła go. To mogło znaczyć, że nie tyle wcześniej go zauważyła co z góry wiedziała, że tam był. Tak samo z drugim skrytym w mroku przybyszem. Co więcej, nawet nie kryła się z tym jaką wiedzę posiadała. Pytanie brzmiało więc: czy wiedziała za dużo? No i jak miała zamiar to wykorzystać? Zasadniczo była to jedyna sprawa która go skłaniała do pozostania w tym miejscu a nie uczynienia tego co powinien – wycofania się z pozostawieniem jedynie krótkiego ostrzeżenia, aby w żadnym wypadku nie używała więcej symboli związanych z Batmanem. Na miejscu go więc utrzymała tylko własna, ograniczona niefortunnie wiedza. Innego interesu tu nie miał, współpracy z miejsca wiedział, że odmówi choćby ze względu na jednego ze zgromadzonych, który bez pardonu rozwalił drzwi od magazynu i postanowił iść... przypuszczalnie na dach. Kolejne pytanie brzmiało więc: jeśli według doskonałego planu pretendentki to byli dotychczasowi gracze to... jacy byli następni?
- Moje pytanie brzmi raczej: kogo tu potrzebujesz – rzekł wreszcie, nie unosząc głosu. Potem się rozejrzał za kolejnymi przybyłymi co do których już się nie stawiało pytań o obecność co raczej oczekiwało ich przybycia. Wypatrzył wreszcie sylwetkę nadchodzącej, kolejnej postaci. Answer. Sprawy zaczynały się solidnie komplikować.
 
__________________
- You're my Robin. Always will be.
- And you'll always be my clone boy.

TT #92
Gratisowa kawka jest offline