"Nie tylko mnie znudziła ta podróż" - pomyślał Martin widząc jak młody pędzi prosto do karczmy. Łowca rozprostował kości, a potem rozmasował sobie tyłek. Jazda na skrzyni to nie było to, czego by oczekiwał od życia.
W karczmie był tłok, chłopów było co nie miara. Martin rozejrzał się, ale wolnych miejsc za wiele nie było, a do Alterhofera nie chciał się za bardzo przysiadać. Dobrze wiedział w jakim poważaniu mają go zamkowi, a przecież trzeba było zaciągnąć języka o tej dziwnej wsi. Łowca obłapił wracającą z pustą tacą uśmiechniętą kelnerkę, obrócił się z nią dookoła, a potem podszedł do baru. Dziewczyna zaśmiała się głośno i zniknęła za kuchennymi drzwiami.
Martin zamówił cztery piwa i michę gulaszu. Kufle sam wziął do rąk i zbliżył się do stolika gdzie siedziało trzech facetów, ubiór i twarze wskazywały na to że to chłopi z dziada pradziada.
-Można się przysiąść, gospodarze? Tłok dzisiaj taki że i miejsca mało. - Siadojcie, jeśli kcecie - powiedział najstarszy z nich - Poczęstujcie się - Martin położył przed nimi kufle - po podróży trzeba gardło przepłukać. Skąd jesteście gospodarze? - Z Rundespitze, na wielki targ jedziem do Nagenhof. - tym razem odezwał się najmłodszy. - Wasza wieś to nie czasem na północy leży? -Zgadza się. - A na zachód stąd to co będzie? - Buckow, dziewki tam przednie mają, nie to co te nasze chuderlaki, co nie Kosma? - Co racja to racja. - przytaknął tym razem ten co nic do tej pory się nie odezwał - A na wschodzie to co będzie za wioska?
Pytanie Martina zawisło jak smród w oborze, chłopi spuścili oczy i w milczeniu poczęli sączyć złocisty trunek. - No co jest? Rzekłem coś nie tak? - Martin nie dawał za wygraną. - No bo tam leży Weiler, ale to dziwne miejsce. Ludzie gadają że...
Tak właśnie Brunn wyciągał informacje od chłopów, a gdy skończył zamówił jeszcze jedno piwo i z kuflem w ręku poszedł oglądać potańcówkę. Nie omieszkał oczywiście puszczać oczy do urodziwszych dziewek i podszczypywać kelnerki. |