Patrick wybiegł z budynku przerażony. "O mały włos bym zginął" pomyślał patrząc na roztrzaskaną na parterze windę. Kłęby kurzy unosiły się dookoła dusząc znajdujących się w okolicy ludzi. Dźwięk alarmu zlewał się z rykiem policyjnych syren. Ambulans zjawił się w kilka minut. Wyskoczyli z niego sanitariusze i pognali do budynku.
Winstrom nie miał ochoty przyglądać się temu wszystkiemu. Jeszcze kilka minut temu znajdował się w tej windzie. Nie była w dobrym stanie. Kiedy stanęła między piętrami postanowił spuścić się w szybie windy, otworzyć drzwi piętro niżej i zejść schodami. Kiedy wyskoczył z szybu na korytarz, winda zjechała niżej i zabrała kilku ludzi, po czym runęła w dół.
Nie mogąc się uspokoić pognał na stację metra. Peron jak zawsze odpychał smrodem potu. Zatkał nos, kiedy przechodził obok tłustego gościa wpychającego w siebie całego hod doga. Po jego lewej stronie stała wypudrowana babcia pachnąca naftaliną z pudelkiem pod ręką. Nieopodal przepychała się grupka nastolatków, których wypowiedzi przyozdobione były pełną gamą przekleństw.
W końcu doczekał się metra. Przepuściwszy wpierw starszą kobiecinę, wsiadł do wagonu. Drzwi zamknęły się z charakterystycznym dźwiękiem, po czym pociąg ruszył nabierając niecodziennej prędkości. Patrick zdziwił się ogromnie, kiedy to metro nie zatrzymało się na następnej stacji, tylko mknęło przed siebie.
-
To nie jest mój szczęśliwy dzień - pomyślał -
Najpierw winda, a teraz pociąg.
Z głośników wydobył się dziwny głos pytający, czy są przygotowani na śmierć?
-
Co się tu do cholery dzieje? Ktoś tu sobie jaja robi, czy co? - wyrzucił głośno z siebie. Wszyscy w wagonie byli poirytowani i każdy z nich chciałby uzyskać na te pytania odpowiedzi. Atmosferę dodatkowo wzburzył krzyk kobiety dobiegający z głośników.
Metro zatrzymało się na peronie, który Patrick pierwszy raz widział na oczy pomimo, że jeździł tą linią dość często. Pewien policjant nie oglądając się za siebie wyszedł z wagonu i udał się na peron. Jakiś mulat stwierdził, że idzie zobaczyć się z maszynistą. Winstrom sięgnął do kieszeni i wyciągnął komórkę. Spodziewał się jednak, że nie będzie miał zasięgu.
-
Czekaj! - krzyknął do czarnoskórego -
Idę z tobą.
Później zwrócił się do ludzi w wagonie.
-
Wyjdźcie na peron zanim pociąg znowu ruszy i zaczekajcie na nas. Poszukajcie też telefonu alarmowego i wezwijcie pomoc. Na każdej stacji metra taki telefon powinien się znajdować.
Po tych słowach udał się za mulatem.