Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2011, 00:18   #1
Crys
 
Crys's Avatar
 
Reputacja: 1 Crys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwu
[sWoD: Wampir Maskarada] Fala


Telefon. Tak, dzwonił telefon. Łóżko. Nie, nie potrafił zsunąć się z łóżka. Zmysły zawodziły. Słyszał. Nocne odgłosy przytłumione przez ściany i ciężkie, materiałowe kotary, które zwisały z drewnianych ram łóżka. Nie widział. Chyba miał otwarte oczy, jednak nie widział nic poza ciemnością, która z sekundy na sekundę zaczynała przerażać go coraz bardziej. Nie potrafił ruszyć ani jednym mięśniem swojego ciała. Telefon wciąż dzwonił. Wiedział, że leży na nocnym stoliku, ale nie potrafił przypomnieć sobie, kiedy go tam odłożył. W zasadzie, nie potrafił także przypomnieć sobie, kiedy wrócił do siebie i dlaczego znajdował się w łóżku. Świetnie wiedział, że to jego sypialnia, nie żaden z pokojów gościnnych. Węch przynajmniej wciąż miał wyostrzony.
- Khhhh...
Próbował zawołać. Kogokolwiek. Ale gulgot, który wydobył się z jego gardła w niczym nie przypominał słów, które próbował wymówić. Nie był również specjalnie głośny. Mimo to usłyszał, że coś się poruszyło w odpowiedzi na jego żałosny skrzek. Coś, lub miał nadzieję ktoś, był w tym samym pokoju.
Poczuł na twarzy powiew odsuwanych kotar i wyłapał lekki zapach kurzu. I jakiegoś bliżej nieokreślonego, przyjemnego zapachu. To nie był zapach, który zwykle znajdował się w jego sypialni. Obca, egzotyczna woń zbliżyła się jeszcze bardziej.
- Nawet się nie spodziewałeś, prawda?
Chyba skądś znał ten kobiecy, cienki głos. Nie potrafił sobie przypomnieć skąd.
Nagle uświadomił sobie, że niepamięć nie była jedyną rzeczą, która mu przeszkadzała. Tępy, niezmieniający swego natężenia ból głowy był nieznośny. Wiedział, że nie został zraniony. Nie czuł zapachu krwi. Nie, nie mogła go boleć głowa. Głowy wampirów nie bolały, ot, tak sobie. Nie ćmiły, nie utrudniały myślenia. Ból nie pojawiał się bez przyczyny.
Jego rozmyślania przerwał trzask otwieranych drzwi.
- Wszystko przygotowane. Możemy go przenieść – tym razem głos był męski, nieco śpiewny, z mocnym akcentem.
- Dobrze. Im szybciej, tym lepiej, nie chciałabym, żeby naszych przyjaciół zaskoczył świt – odpowiedziała kobieta.
Poczuł, jak ktoś lekko odstępuje od jego łóżka. Kobieta, to musiała być przecież ona. Nagle jakieś ręce brutalnie podwinęły rękaw koszuli, którą miał na sobie. Poczuł przebijające się przez twardą skórę ukłucie.
- Myślisz, że ktoś się domyśli?
- Nawet jeśli, to uważasz, że się ośmie....

Osunął się w mrok. Lepki, śmierdzący i ciężki mrok. Atakował go z każdej strony, nie pozwalał na wytchnienie. Zadawał mentalny ból. Nic tu nie ma Jest ciemność i strach. Paranoiczny, nieuzasadniony. I ten smak w ustach. Tak smakują spinki do włosów, gdy podczas spinania włosów, obie ręce są zajęte...



Pomimo boleści, nudności i odrętwienia idę szybciej, a potem biegnę. Serce bije coraz szybciej i ja biegnę coraz szybciej. W końcu potykam się i upadam. Strach ustępuje nieznacznie a na jego miejsce wchodzi ból, najpierw ostry i przeszywający potem tępy i jednostajny. W panującej ciszy mój jęk również jest nie do zniesienia, wbija się w mózg jak tępy gwóźdź. I już nie wiem za co mam się łapać, za głowę czy za kolano, które zaczyna krwawić. Rozrywam nogawkę. Materiał jest cienki, bo to letnia piżama. Paskudnie to wygląda. Widok zdartej skóry i wyłażąca spod niej czerwona miazga, która pokrywa teraz pół mojego kolana, a także spływająca krew, sprawiają, że robi mi się słabo. Bo to przez tę krew, od niej mi się tak robi, a zwłaszcza od własnej. Resztka zdrowego rozsądku podpowiada mi, żeby urwać rękawy, i zatamować krwawienie. Zaciskam mocno materiał, co powoduje jeszcze większy ból. Nie zostanę tutaj, ale nie mam dokąd pójść. Tylko przed siebie. Wstaję więc i idę dalej. Nadal z sercem w przełyku i żołądkiem przyklejonym do kręgosłupa. Ostrożnie stawiam stopy, żeby nie potknąć się po raz kolejny. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ściany zbliżają się do siebie, bardzo powoli i niedostrzegalnie. Jeżeli zostanę tu dłużej – zmiażdżą mnie. Znowu uderza mnie od środka to palące przerażenie. Naglę staję w miejscu. Widzę kilka ciemnych postaci na swojej drodze. Niosą coś, co dziwnie pachnie. Po krótkiej chwili przypominam sobie. Nibyreminiscenja. Zwierzęcy, ale niepokojąco zmysłowy zapach piżma.
Jedna z postaci zbliża się...








System: Wampir: Maskarada, edycja trzecia
Liczba graczy: Przynajmniej trzech. Preferowane czterech. Ale jeśli dostanę pięć kart na takim samym znakomitym poziomie, będzie pięciu.
Szczegóły drobne i mniej drobne: Nie jesteście żółtodziobami. Jesteście wampirami, które mniej lub bardziej przypadkowo trafiły do Ottawy. Możecie być stałymi mieszkańcami, możecie być przejazdem, może coś Was wezwało, może ledwo się przeprowadziliście, a może jeździcie po całym wampirzym światku, mieszkając tu i tam po parę tygodni, to już zostawiam Wam. Jeśli o wiek chodzi to proszę okolice X-XII pokolenia.
Prosiłabym o dodatkowy dopisek w jakich stosunkach jesteście z Waszym aktualnym księciem (czyli Ottawy) i jak się poznaliście. Przy czym, jeśli nie pałacie do siebie miłością, to nie jest problem, najważniejszym punktem jest fakt, że ZNACIE osobiście księcia. Mniej lub ciut bardziej, ale znacie, więc i tak zostaniecie wzięci do wykonania tego zadania. Nie ma odstępstw.
Chciałabym, żeby ta gra była i dla mnie i dla Was przyjemnością. Jakikolwiek więc pomysł macie, choćby wydawał się Wam dziwny, proszę mi go przedstawić. W najgorszym wypadku po prostu powiem nie. Nikogo nie będę wyśmiewać, ani sprzedawać innym tejże historii.
Dodatkowe punkty do wykorzystania: 12. Myślę, że to sporo, a chciałabym, żebyście mieli ciut bardziej rozwinięte postacie*. Ale proszę nie robić mu tu niewiadomo jakich koksów. Przede wszystkim tacy tu naprawdę się nie przydadzą.
Częstotliwość: posty raz na tydzień, ewentualnie jeśli większość wyrazi chęć, to raz na dwa tygodnie. Są teoretycznie wakacje (dla młodzieży licealnej, braci studenckiej, o ile ktoś nie pracuje), reszta domyślam się, że chodzi do pracy, więc jestem w stanie się dostosować, byleby to Wam było jak najwygodniej. JEŚLI ktoś wybywa na urlop, ma problem, nie chce mu się pisać nagle, bo nie, proszę mnie poinformować. Jesteśmy dojrzałymi ludźmi (innych nie chcę w tej grze), wszystko da się dogadać. Jestem 24/7, przynajmniej póki co, dostępna, co najmniej dwa razy dziennie sprawdzam maila. Owszem, może nie odpiszę zaraz na maila wysłanego o czwartej nad ranem, ale niewątpliwie odpiszę tego samego dnia.
Miasto: Ottawa**. Camarilla rządzi, Sabat owszem, jest, ale nawet szczególnie się nie wychyla, niewiadomo dlaczego, czy to kwestia tego, że Camarilla w danym momencie jest silniejsza, czy coś knują, tego nie wie nikt. Obie frakcje wymieniają kurtuazyjne grzeczności, niespotykane, ale sprawdza się. Niewątpliwie wiadomym jest, że w mieście SĄ Magowie. Nie cieszy to Kainitów, ale póki nikt sobie nie wchodzi w drogę, jest w porządku. Być może przewijają się jacyś Garou, lub dwóch, czy jacyś stali wilczy mieszkańcy są, nie ma tu żadnych pewnych informacji.
Kontakt: PW (preferuję) i mail tidemark@o2.pl, gg owszem posiadam, ale korzystam z rzadka, na pewno podam, jeśli potrzebne to będzie do prowadzenia dialogu z NPC-em. Choć szczerze mówiąc, jeśli Wasza postać wchodziłaby w interakcję z NPC-ami, raczej bardziej jestem skłonna napisać Wam ogólny zarys rozmowy, poinformować o najważniejszych wątkach, budowę zostawiając wedle Waszego widzi mi się.
Limit wiekowy: W zasadzie nie jestem skłonna nakładać takowych. Krew, jakieś narządy tu i tam mogą się znaleźć, podteksty erotyczne , więc na wszelki wypadek informuję, że mogą, acz nie muszą, pojawić się treści +18. Oczekuję zgłoszeń od osób kulturalnych w miarę (przekleństwo dobrze zastosowane w trakcie gry traktuję, jako rzecz akceptowalną) i dojrzałych. A wiek, jak powszechnie wiadomo, najczęściej nie ma tu nic do rzeczy.

Mam nadzieję, że w roli kierownika tej całej „imprezy” się sprawdzę. Jestem otwarta na konstruktywną krytykę. W ogóle jestem otwarta.
Karty i historie proszę na maila (nie powinnam dodawać "oby jakieś były", ale... Oby jakieś były).


* Nie znoszę osobiście, zwrotu „postaci” jako liczby mnogiej od słowa „postać”. Nie mam nic do tego, jeśli Wy preferujecie zwrot „postaci”, proszę mi tylko nie zwracać uwagi, że piszę inaczej. Nie popełniam błędu. Wy również.
** Niestety, nie byłam nigdy w Ottawie, dlatego moją wiedzę oprę na mapach, zdjęciach i mojej fantazji. Jeśli ktoś był i ogromnie zależy mu na realizmie, zapraszam do napisania mi maila. Chętnie będę się konsultowała. Jeśli komuś przeszkadza to, że piszę o mieście, w którym nigdy nie byłam, proszę po prostu nie zgłaszać się do sesji : )



EDIT:

Bo zapomniałam o jednej rzeczy i wynikły dwie inne:
Termin rekrutacji: dwa tygodnie, chyba, że wcześniej zbiorę ekipę (max 5-6 osób)
Niezależni: dwie osoby już o to spytały - tak, niezależni mogą być, ale nie eksSabatnicy, tacy "O", niezależni, proszę bardzo (żesz, teraz się okaże, że będą sami tacy :P). Zapomniałam dodać (skleroza, wiecie...), że niezależni nie są traktowani jak pariasi, ale będę mieli na pewno gorzej niż wampiry camarillowe.
I rzecz, o której nie pomyślałam (niech wina spadnie na karb późnej godziny, kiedy wrzucałam rekrutację), jak słusznie zauważył Highlander "standardowo wiek nie ma żadnego powiązania z Pokoleniem postaci. To po prostu odległość w potomkach od Kaina, a nie setki (tysiące) lat na karku. W pełni legalnie może zaistnieć sytuacja 7 pokoleniowego wampira, który został przemieniony w zeszły poniedziałek i wciąż ma mleko pod nosem." Tak, wiem o tym :P Ale w ogóle nie myślałam, w ogóle. Jeśli o wiek chodzi, to rzecz jasna, macie być już ciut starsi i bardziej doświadczeni (po to wolne punkty). Jak ktoś sobie wymyśli, że koniecznie musi mieć VIII pokolenie, no to o ile dobrze to opisze i zgodzi się na moje warunki, proszę bardzo.
Uff. Chyba tyle

EDIT2:
Anarchiści: Anarchiści nie mają życia w mieście, jak się jakiś pojawia, to szybko zwija. Książę rządzi miastem od ponad trzydziestu lat i to twardo. Każda forma buntu jest dławiona. Mniej lub bardziej polubownie.
Who Is Who: Książę - Richard James, klan Ventrue,
Seneszal - od niedawna Karl Haye, klan Tremere,
z ważniejszych:
Primogen Ventrue - Michael St James,
Primogen Malkavian - Anna de Valois,
Primogen Nosferatu - Howlet,
kochanka Księcia - Vanessa Polaris, klan Toreador,
Oprawca - David Hartnoll, klan Brujah

EDIT:
Na Wasze karty czekam do piątku [05.08] do północy. Wyniki umieszczę do niedzieli [07.08] do północy.

Karty przysłali (póki co), w kolejności alfabetycznej:
Agape
Felidae,
Fiath,
Gothomog,
Hawkeye,
Highlander,
malkawiasz,
merill,
Slan,
i Ten Co Ma Tysiąc Pomysłów na Minutę :>

Jeśli kogoś nie wymieniłam, to proszę o przypomnienie mi kto, kiedy i w jakich okolicznościach mi słał kartę. Jeśli zaś jej nie posiadam, oznacza to, że jej nie dostałam (zabójcza logika), a jako, że jedna karta z wyżej wymienionej listy wylądowała mi już w spamie, to się nie zdziwię, że ktoś posłał, a nie było reakcji z mojej strony (a taka nastąpi po każdym otrzymaniu karty).
 
__________________
Ich will - ich will eure Phantasie
Ich will - ich will eure Energie

Ostatnio edytowane przez Crys : 05-08-2011 o 15:07. Powód: niusy
Crys jest offline