Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2011, 15:11   #6
pteroslaw
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Ardor szedł zgarbiony, miał ponad dwa metry wzrostu, więc korytarze nie były przeznaczone dla osób jego gabarytów. Paladyn podążał za inkwizytorami, w swoim życiu spotkał ich kilku, głównie tych z Ordo Hereticus, nigdy ich nie polubił, zwykle uważali, że jak ktoś jest psionikiem to automatycznie jest plugawym chaośnikiem, oprócz tego często wtrącali się w kompetencje Ordo Malleus. Jasne, że Ardor darzył ich należnym szacunkiem, po prostu ich nie lubił.

Mijali cele wielu psioników, paladyn był w stanie to wyczuć, nie zbyt się tym przejmował, bardziej przejmował się faktem, że jest bez swojej zbroi, mimo tego, iż stawał na przeciwko demonów w samej tunice i z mieczem w ręku, bezpieczniej czuł się w zbroi.

Wreszcie doszli do celi więźnia o którym tyle mówili, trzymali go w polu statycznym, przynajmniej do teraz, bo pole było wyłączone, inkwizytor Ordo Malleus wyleciał w powietrze, natomiast przedstawiciel Ordo Xenos krzyczał coś o zabijaniu. Ardor odczuł lekką irytację, rozkazy mogli wydawać mu tylko inkwizytorzy Ordo Malleus i wielcy mistrzowie szarych rycerzy, dlatego też paladyn natychmiast przystanął kiedy usłyszał uwięzionego Astartes proszącego o wodę. Paladyn powiedział głębokim budzącym zaufanie głosem:

-W imię imperatora wyjaw swoje imię! Dlaczego zabiłeś gwardzistów? Należy też zastanowić się nad tym czy jesteś w dobrej pozycji do stawiania warunków. Z drugiej jednak strony heretycy zwykle nie proszą o wodę.- Swe następne słowa paladyn skierował wprost do inkwizytora.- Inkwizytorze, zabić zawsze go zdążymy, najlepiej będzie najpierw go przesłuchać.
Kronikarz otworzylł usta by odpowiedzieć na pierwsze z pytań po czym jego usta znieruchomiały, a jego umysł okrylła totalna pustka. Poczuł jak po jego karku i niżej, wzdłuż linii kręgosłupa przebiega mrowiący dreszcz niepokoju.

- Ja.... - zaczął glosem znacznie mniej pewnym od tego, którym przemawiał wcześniej. - Pamiętam imię Orientis... ale tak chyba nazywa się mój kapitan... Mój nie mój... towarzyszyłem mu z racji na doświadczenie dyplomatyczne... Ale resztę spowija ciemność... Masz na myśli ludzi, którzy mnie zaatakowali? Z początku pomyślałem, że kapitan zarzyczylł sobie towarzystwa jakiejś ludzkiej bojówki...mieli na sobie Imperialne insygnia, ale później zaczęli do mnie strzelać...Pomyślałem, że to piraci, którzy z bezczelności nosili nasze naszywki.Ale nawet oni przecież nie są tak głupi by abordażować tego typu okręty...Zabiłem by chronić załogę, wyczuwałem myśli przerażonych cywilów, ale nie mogłem zlokalizować żadnego Astartes...Wszyscy nie żyli... Wydaje mi się, że już wtedy poczułem ten ból.Jakby złamanie czaszki połączone z zatruciem Squacimi eliksirami spożywczymi...-
Tak owo zatrucie sobie przynajmniej wyobrazżalł. Astartes wyprostował się na a otwartymi dłońmi przesunął po swojej pobladłej twarzy.Starał się uporzaądkowacć myśli, wysunąć logiczne wnioski.

- Myślę, że to ta chwilowa eteryczna anomalia jest przyczyną mojego rozkojarzenia, jeśli dacie mi jeszcze chwilę, spróbuję sobie wszystko poukładać...- W tym momencie zauważył, że w pomieszczeniu znajdowały się również kobiety. Stworzenia, których zamknięty w bibliotekach nie widział od kilku lat, nie licząc trupów napotykanych w zrujnowanych wojną ludzkich osiedlach. Nie będąc przywykłym do takiego towarzystwa poczuł się jeszcze bardziej nieswojo, odezwał się jeszcze raz wiedząc, zże tak nakazuje dobry obyczaj.
- Dzień dobry milłym panią...

Paladyn popatrzył w oczy Astartes, jakby chciał wyczytać czy kłamie.
-A więc utrzymujesz, że podróżowałeś z kapitanem, potem nic nie pamiętasz, następnie zaś atakują cię ludzie, a na statku na którym powinno być przynajmniej kilkunastu Astartes nie ma żadnego. Pamiętasz z jakiego zakonu, lub legionu pochodzisz? Dajcie mu wody, jego obecność w Immaterium wydaje się być nieskalana chaosem.
Inkwizytor z Ordo Hereticus podchodziła powoli, z dłonią opartą na pistolecie bolterowym w kaburze. Hospitaller zdawała się nie zwracać uwagi na olbrzymów, ale musiała ich słyszeć, badając obrażenia u inkwizytor Coirue, która psionicznym atakiem została ciśnięta o ścianę. Tymczasem stojący obok obu Astartes Geo Mantamales cofnął się o dwa kroki za Ardora, drżąc na całym ciele... mniej z przerażenia co z bezbrzeżnego gniewu.
- Idioto! On jest wielokrotnie potężniejszy od nas obu! NIE WIESZ, KIM JEST! - wrzasnął, dygocząc. Nie był to w pełni naturalny proces. Na jego szyi wystąpiłi żyły i Ardor poczuł nadnaturalnym zmysłem, że członek Ordo Xenos ostrożnie bada duszę tego, który przedstawił się imieniem swojego dowódcy - Orientisa.
Po samym kontakci,e ujrzawszy jego potencjał, inkwizytor zrezygnował z próby, cofając się dalej. Patricia Koln wymierzyła pistolet bolterowy.
- Usuń się, Ardorze Domitianus. To, że jedyna osoba poza Tobą z Malleus jest nieprzytomna nie znaczy, że możesz ignorować rozkazy inkwizycji. Już. - zerknęła na moment na Mantamelesa, który wyglądał jakby bardzo żałował, że nie zabrał broni. Najwidoczniej nie wiedziała, dlaczego jedyny psionik z Triumwiratu tak się zachwywał, ale ufała mu w tej materii.
- Dziękuję za komplement, ale nie powinno to pana dziwić. - Orientis popatrzył na krzyczącego Inkwizytora z wyraźną pogardą. W myślach powtarzał sobie, że jeśli kiedykolwiek odzyska dobre samopoczucie, to za próbę równania się z jego potęgą zdzieli tego czlłowieka po mordzie. Świadomie nie starał się też tych myśli ukrywać, wolał by Inkwizytor wiedział na czym stoi o ile tą myśl odczyta.
- Nie powiedziałem, że na statku nie bylło Astartes bracie Ardor... Tylko, że wszyscy wydawali mi się martwi. - Dodał nie chcąc ignorować rycerza, którego imię przed chwilą wyjawilła mu obca kobieta. - Być może twoi przyjaciele przylłożyli do tego ręce...skoro i mnie postanowili ubić na miejscu, co jak wspomnialłeś im się nie powiodło. -
Ardor spojrzał na przedstawicieli Ordo Hereticus i Ordo Xenos

-Nie przeczę, że jest od nas potężniejszy, pytanie w takim wypadku brzmi: dlaczego jeszcze żyjemy. Inkwizytorko, jeżeli podasz jeden, niepodważalny dowód tego, że ten Astartes służy mrocznym siłom, zabiję go osobiście. Na razie jednak jestem jedynym przytomnym przedstawicielem szarych rycerzy w okolicy, a jako paladyna obowiązują mnie rozkazy wydane tylko przez inkwizytorów Ordo Malleus i Wielkich Mistrzów szarych rycerzy.
Inkwizytor skierowała lufę pistoletu w górę, ale nie przestała uważnie oserwować obu Astartes. Teraz Mantamales wydawał się być wyłącznie przerażony.
- Patricia, moja droga - zaczął swoim niskim głosem - wyświadcz mi przysługę, i wypełnij swój obowiązek, eliminując zagrożenie. Nie wiem, dlaczego ten palant zdecydował się podważać rozkazy tych, którzy wiedzą więcej...
- Nie, Geo, powiedz co ty wyprawiasz. - zripostowała. - Sytuacja wydaje się być pod kontrolą.
- Magnax. - odparował tylko mężczyzna. Młodsza kobieta zawahała się.
- Posłuchaj, Ardorze Domitianusie. Jeżeli w tej chwili nie usuniesz się z linii strzału, osobiście zadbam, by Mistrzowie twojego zakonu z edyktu Lordów terry przepuścili twoje progenoidy
przez maszynkę do mięsa jako Spaczone. - zagroził odziany w szatę psionik. Jego odwzorowanie w Osnowie było mimo materialnego spokoju mieszaniną podejrzliwości, strachu, niedowierzania i... oczekiwania, co mogli odczuć obaj rycerze.

- Nie wiem skąd to całe zamieszanie wokół mojej osoby...Na codzień jedynie doglądam skrybów więc nie przywykłem do takich sytuacji. Jeśli wszystko sprowadza się do kwestii uśmiercenia tamtych ludzi to sądzę, że odpowiednie przywileje lub dobra materialne przyznane ich rodzinom złagodzą żal i rozpacz po ich stracie bardziej niż uśmiercenie mojej osoby...Chcialłbym jedynie jeszcze spytać, dlaczego każecie nazywać się Inkwizytorami i opowiadacie o mrocznych siłach? Znajdujemy się w jakimś systemie o częśćiowej autonomii ustrojowej opartej na religijnych przyzwyczajeniach kolonistów?
Orientis chociaż wyglądał na osłabionego, nie moóglł powstrzymacć wrodzonej ciekawości i chęci pozyskiwania nowych informacji, charakterystycznych dla Astartes pełniaących podobne mu funkcje.

-Inwizytorze, jeżeli masz wystarczającą ilość dowód by uzasadnić zabicie Paladyna Ordo Malleus, Astartes który samodzielnie wygnał jednego z sześćset sześdziesięciu sześciu wielkich demonów to masz też wystarczająco dużo dowodów by zabić tego Astartes, przedstaw mi je więc.- Następnie Ardor zwrócił się do Orientisa- Jesteśmy ze Świętej Inkwizycji Boga Imperatora, powiedz mi więc: Jaki mamy teraz rok?

- Faktycznie... - Orientis uśmiechnął się delikatnie a po jego twarzy można bylło poznać, że miał ochotę klepnąć się otwartą dlłonią w czoło. - Doszły mnie niegdyś słuchy o sektach i zgromadzeniach wynoszących Najwyższego Dowódcę do rangi świadomego i stąpającego po świecie boskiego absolutu zamieszkalłego w ludzkim ciele... Ale nie sądziłem, że mają one również poparcie pośród jego własnych synów. - Astartes urwał temat, od zawsze żył w przekonaniu, że o polityce, ani o religii nie powinno się dyskutować, gdyż tego typu przekonania były osobistą sprawą każdego człowieka, podczłowieka czy Astartes.
- Mamy...... mamy... mmm.....amy... -
Mężczyzna starał sieę bezskutecznie odszukacć tą informację w swojej głowie, powoli przeniósł przepraszające spojrzenie na Ardora. Zaczynał odczuwać coraz większy niepokój.
- Ja... chyba nie pamiętam nie tylko imienia. -

-Jak widzisz inkwizytorze, mamy tutaj do czynienia z Astartes sprzed okresu herezji.-Następne słowa Ardor skierował ku Orientisowi- Bracie, mamy rok 984999 i 41 milenium, Imperator został śmiertelnie raniony przez Horusa, który zdradził, teraz Imperator przykuty jest do złotego tronu z którego nie może wstać. Zdradziło nas dziewięć legionów: Dzieci Imperatora, Stalowi Wojownicy, Władcy Nocy, Pożeracze światów, Gwardia Śmierci, Tysiąc Synów, Księżycowe Wilki, Niosący Słowo i Legion Alfa. Ci których nazywam inkwizytorami są przedstawicielami trzech Ordo, trzech inkwizycji, powołanych przez Imperatora i wysokich lordów Terry. Ordo Xenos, powołane do walki z obcymi zagrażającymi imperium, Ordo Hereticus, powołane by zwalczać wszelkie herezje przeciwko Imperatorowi i ostatnie Ordo, Ordo Malleus, którego jestem przedstawicielem, zostaliśmy powołani by zwalczać wszelkie abominacje chaosu.
- Przepraszam. - Orientis milczał przez chwilę, jakby trawiąc to co przed chwilą usłyszał. Efektem tego było malujące się na twarzy rozbawienie.

- Nie odmówię lordowi Horusowi dwóch rzeczy. Po pierwsze ambicji, utarczki, sporadyczne wymiany ognia pomiędzy sojusznikami to rzecz normalna, ale bunt przeciwko imperatorowi to objaw nie brawury tylko głupoty. Co za tym idzie nie odmówię mu tego, że bylł wielkim wojownikiem, bałbym się spojrzeć mu w oczy. Ale zabicie Imperatora? Bracie, to brzmi jak bajka. Wszyscy Primarchowie razem wzięci nie podołaliby naszemu ojcu, nie chce mi się też wierzyć, że połowa z nas miałaby uczestniczyć w czymś tak bezcelowym i absurdalnym. To przeczy całej idei naszego istnienia. Zamiast jednoczyć, podzieliłoby ludzkość, obłęd nie jest jednak chorobą zaraźliwą.

-Imperator żyje, został śmiertelnie raniony, przy życiu utrzymuje go maszyneria złotego tronu, został raniony z zaskoczenia, gdyż do końca chciał ściagnąć Horusa z powrotem na naszą stronę, wiadomo tylko, że Horus sprzymierzył się z czterema potężnymi istotami spaczni, zwanymi “bogami chaosu”. Został on zniszczony przez Imperatora gdy ten zorientował się, że nie ma nadziei dla Horusa. Legiony zdrajców oblegały Terrę, Herezję rozpoczęło zniszczenie trzech legionów lojalnych Imperatorowi Astartes na Istvaan V. Z powodu korupcji chaosu wśród Astartes, niektóre Legiony zdradziły Imperatora, aby to się nie powtórzyło powołano inkwizycję.
 

Ostatnio edytowane przez pteroslaw : 27-08-2011 o 18:00.
pteroslaw jest offline