Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2006, 19:42   #1
Solfelin
 
Solfelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Solfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumny
Świt w Świecie Mroku

[center:18b73926fd]Świt w Świecie Mroku[/center:18b73926fd]

Młodzieniec przypomniał sobie wtedy stare przysłowie z jego kraju o tym, że najciemniej jest tuż przed wschodem słońca.
- Paulo Coelho, „Alchemik”

Świat, w którym żyjemy, jest bardzo umiarkowany, ujednolicony pod każdym względem. Jako całkowicie kompletny przyrodniczo i biologicznie, choć jawi się nam inny - szary, bezbarwny, kilkoma słowami, sprowadzamy go jedynie do czynów ludzi, obdzierając z przyrody. Wizja takiego świata jest koszmarna już sama w sobie - plamy ciemnej szarości na pięknej, zielono-brązowej pokrywie Ziemi. My chodzący pomiędzy wieżowcami, drzewami posadzonymi pomiędzy drogami, uprawiający ogród ze sztuczną trawą.
To, co nazywamy światem, w rzeczywistości jest tylko ciągiem czynności. Na domiar, one się powtarzają w kółko, dzień za dniem. Powstaje rutyna. Nazywamy to codziennością. Dom, praca lub szkoła, dom. Czasami wyjazd, ale koniecznie zaplanowany. Tak jakby brakowało czasu na przygody.
Dzień w Świecie Mroku jest jak każdy inny. To niszczyciel skryty pod płaszczem rutyn i reguł, wysysający z nas resztki energii. Powszechność daje nadzieję, wytwarza w nas zaufanie, lecz także męczy i prowadzi do nieuchronnego końca.
Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że istnieją w świecie, w którym dziwy chodzą po nim jakby prawdziwe, a wyglądają, jakby były wzięte ze snów lub z koszmarów. To noc, która poprzedza dzień. To noc, która następuje po dniu. Świt zapowiada nowy początek, nowy ciąg rutyn. Gdy wszystko jest normalne, po staremu, albo tak, że przyzwyczailiśmy się do nowego, żyjemy w zgodzie, pogodzeni z własnym losem.
Lecz dzień kiedyś się kończy. Słońce zachodzi, pozostawiając po sobie całun ciemności, pustkę, której nic nie może napełnić, a pojawiający się księżyc jeszcze ją uwydatnia, niesamowicie podkreśla.
Wielu mówi, że żyjemy w neośredniowieczu, neobaroku, neoromantyzmie i być może, jeszcze w neostarożytności. Tak naprawdę, to żyjemy w czasach współczesnych, o których nie można mówić inaczej, jak „współczesność”, której nigdy wcześniej nie było. Zamiast oryginalnej nazwy, moglibyśmy tylko powiedzieć, że żyjemy w neoepoce, powstałej na gruncie poprzednich epok.
Świat urbanistyczny składa się z betonowych, szklanych i blaszanych gigantów, sztucznie wytworzonego środowiska, do którego niszę rości sobie człowiek. Paradoksalnie, ten, kto stworzył tą sferę, urbosferę, ma do niej najmniej praw.
Jeśli w mieście jest źle, to w środowisku naturalnym jest jeszcze gorzej. Industrialne macki niszczą przyrodę, pozostawiając dość trwałe ślady swojej bytności i brudu, jaki noszą we własnym wnętrzu. Natura domaga się życia, odbieranego jej dzień za dniem. Rzuca się w okowach, w celi, których kraty stworzyły miasta. Jest jeszcze bardziej dzika i nienaturalna dla człowieka żyjącego jakby na innej planecie.
Ten obrazek wygląda okropnie. Nic dziwnego, tak Świat Mroku jest przedstawiany, na taki świat zostaje kreowany, takim się staje. To miejsce koszmarów nie tylko nocnych, ale i dziennych. Niespełnionych snów i marzeń, chaosu w sztucznym porządku.
 
Solfelin jest offline