Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2011, 21:50   #1
Piesiu
 
Piesiu's Avatar
 
Reputacja: 1 Piesiu nie jest za bardzo znany
[Sesja]Dżihad - جهاد

„Oto wojska pomaszerowały przeciw wam i My wysłaliśmy przeciw nim wiatr i zastępy, których wy nie widzieliście.”
Koran XXXIII 10

*



12 Lipca 11: 02

Jako stara zgorzkniała stara panna Jessica Devond cały czas patrzyła w okno. Ciągle. Przy oknie jadła śniadanie, obiad ba nawet kolacje. No, czasem pod okno przychodziły sąsiadki by wspólnie pokrytykować ubiór przechodzących drogą osób. Tego ranka Jessica była sama. Siedziała w oknie snując teorie spiskowe, dlaczego czerwona furgonetka stoi. Na pewno obserwują tego psychola –Hedsona. Pewnie zabił swoją żonę, od kilku dni jej nie widać… Jedząc z miski płatki kukurydziane z twarzą kinomaniaka w okno. Czerwona furgonetka, którą kierował jakiś arab-pewnie terrorysta podjechała pod drzwi przedszkola. Wyskoczyło z niej kilku…
-Matko boska! –Miska z płatkami spadłą na podłogę. Staruszka usłyszała krzyki, potem strzały. Rzuciła się w stronę telefonu…
-Cholera… Nie na moje nerwy takie skoki –pomyślała wybijając na numerycznej klawiaturze cyferki komendy policji. Dziewiątka, dziewiątka, jedynka i zielona. Pi pi pii
-Halo ?




Czerwona furgonetka czekała tylko na sygnał. Mohamed z niepokojem patrzył w lusterko, myśląc, co by było gdyby nagle czepił się ich jakiś policyjny patrol. Wiedział, co zrobić w takiej sytuacji- wszystko było opisane na kursie. Ale oni byli ubrani w kamizelki i uzbrojeni tak, że ślepy i głupi by zauważył… W końcu cichutkie pipipipi oznajmiło, że czas ruszać. Wszystkich pięciu przygotowało broń mamrocząc najpewniej modlitwę. Sygnał oznaczał, że wszyscy są w środku. Sześć zakonnic i trzydzieści niewiernych dzieci. Popatrzyli na dowódcę, który dał znak do wyjścia. Mohamed zapalił silnik i podjechał bliżej wyjścia. Boczne drzwi ze swoim własnym nieporównywalnym do niczego dźwiękiem otworzyły się. Chwila. Drzwi do środka sforsowane szybko. Mohamed rusza. Chwila. Krzyk. Pisk. Znowu strzały. Chwila. Zakładnicy leżą. Jeden chłopak krzyczy. Niech krzyczy… To i lepiej. Chwila. Rozdział rozkazów… (terro zaczynają od tego)

*

12 Lipca 11: 34 Komenda Policji w Nowym Yorku

-…Dziękuje przyjęłam-kobieta mówiła szybko ręką naciskając już guzik drugiego automatu by poinformować szefa. To nie był już nastolatek, który ukradł torebkę.
-Szefie?
-Tak Nel? Co się stało? -Boże znowu się schlał pomyślała Nel. Jeszcze raz i go wyrzucą.
-Mamy terrorystów.
-Aha. –Dopiero po chwili dotarło do niego to co powiedziała.- Co kurwa?
-Terroryści zaatakowali przedszkole.
-Ładuj wszystkich ja już schodzę –Nel gestem przywołała chłopaka i zakomenderowała przygotowanie grupy uderzeniowej.
-Szefie, ale…
-Wiem, wiem ja już nie po tylu prowadziłem. Zadzwonię jeszcze na wschodnią bo w tylu co ich mamy to im możemy naskoczyć.

*

-Head Shooooot! –Wyrwało się gdzieś z słuchawek oczekujących na akcje policjantów z elitarnej grupy oczekujących na kolejna akcje. Czekanie przedłużało się. Klimatyzator chodził cicho, we wpadającym do pomieszczenia świetle widać było kurz czy inne cholerstwo. Co chwile było słychać również krótkie klik. Kilka osób pocinało w karty pijąc Cole lub kawę. Niektórzy już którąś z kolei…
-Wstajemy, wstajemy i lecimy do San Guaro 41
-Co jest?
-Po drodze wam powiem! Pakować manatki i jedziemy! (a CT tutaj)


__________________________________________________ _______
 

Ostatnio edytowane przez Piesiu : 24-08-2011 o 21:19.
Piesiu jest offline