Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2011, 10:27   #9
Zekhinta
 
Zekhinta's Avatar
 
Reputacja: 1 Zekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie coś
Deirdre spojrzała na Jerry’ego krotko, po czym pokiwala glowa.

- Jak widać. - mruknęła, głaszcząc lekko brzuch.

- Pozwól jednak, że w tym upiornym miejscu nie będziemy robić “panie przodem”. Zresztą obawiam się, że sytuacja była nawet gorsza niż myślaaałee... - Jerry znów skierował wzrok na ściany korytarza i sufit pokoju pielęgniarskiego, nadal stał metr za progiem - Coś tu jest nie tak. - następnie rozglądał się jakby znów coś usłyszał. - Jak już mówiłem jestem Jerry. Jak widać po mojej twarzy trafiłem tutaj z podejrzeniami wstrząsu mózgu, więc nie jestem wariatem choć czasem mogę widzieć i słyszeć rzeczy, które prawdopodobnie nieistnieją. Z góry przepraszam. W końcu przyszedłem do szpitala po pomoc. A zamiast tego znalazłem się... właściwie nie bardzo wiem gdzie. Możemy już stąd iść? - pytanie zadał mocno akcentując każde słowo jak gdyby mu się śpieszyło. Chyba po prostu jest przestraszony. Niewiadomo czym.

- Skoro wszyscy podzielili się swoimi chorobami to i ja nie będę gorszy. Uszkodzony lewy bark po meczu rugby - Eddy złapał się za niego - jakiś czas później wypadek samochodowy - wskazał na pozszywaną twarz - No to idziemy, nie ma co tu stać.

Do Jerry’ego, Eddy’ego i Deidre dołączyła się para staruszków i młody chłopak. Ten drugi cicho się przedstawił jako Frank. Jaworska nie zwrocila na nich uwagi. Jak na razie tylko Eddy wydawal sie byc godny uwagi. Mowil sensownie i wydawal sie byc odpowiedzialny a przede wszystkim..- normalny. Tak. Co po niektorzy zachowywali sie tak, jakby uciekli z wariatkowa. Od tych Deirdre miala zamiar trzymac sie z daleka. Jesli sa tu z nimi pacjenci psychiatryka... dobry Boze, miala nadzieje, ze nie. Ona sama mogla ogladac najciezsze przypadki z chirurgii pogryzajac przy tym kanapke ze sledziami i majonezem, ktora nawet by sie jej nie odbila ale osobom chorym psychicznie po prostu nie ufala. Bala sie ich? Nie, to moze zle slowo. Ale nie miala zamiaru spedzac z takimi czasu. Od tego byli psychiatrzy, psycholodzy, czasem neurolodzy. Do tego uczyli sie wiele lat, praktykowali swoje zawody na stazach... ona nie musiala miec do czynienia z ich pacjentami.

Nie znaczy to, ze zamierzala byc szczegolnie uprzejma dla Eddy'ego. Tak dlugo, jak bedzie pomocny, jak bedzie jej pomagal warto byc mila i grzeczna. I tyle. Tak, niejednokrotnie zycie nauczylo ja, ze dla osiagniecia swoich zalozen warto troche poudawac.

Mimo wszystko, na razie trzymala sie grupy. Gdy Eddy zarzadzil, ze maja isc w prawo bez zbednego komentarza poszla za nim na tyle szybko, na ile pozwalal jej ciezki brzuch.
 
__________________
"To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein
Zekhinta jest offline