Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2011, 14:02   #3
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Imrak Druzd był wzorowym mężem Hildy Druzd i (prawie) nieustraszonym poddanym Kazadora... do czasu. Ten z pozoru typowy i spokojny krasnolud dusił w sobie przez 128 lat życia chęć poznawania świata i sprawdzenia czy za rogiem nie ma może lepszego piwa. Niby wiadomo, że Bugman najlepszy, ale nie jednego psa burek wołają a i krasnoludów sporo poza górami.
Pragnienia te narastały wraz z upływem lat i wzrastającą zgryźliwością Hildy. Zgryźliwość Hildy zaś była powodowana niemożnością urodzenia potomka. Mimo 80 lat pożycia małżeńskiego nie udało się państwu Druzd dać Imperium Krasnoludzkiemu i klanowi nowych krasnoludów. Małżonka Imraka traktowała to jako ujmę na honorze i gdyby tylko nie była kobietą z pewnością zostałaby zabójcą trolli. Nie mając tej możliwości ograniczyła się do katowania męża w łożnicy i rozbijania mu na głowie naczyń kuchennych poza nią.
Imrak widział to zupełnie inaczej. Jako doświadczony krasnolud wiedział, że nawet najlepiej wykuty topór może pęknąć jeśli nim walić bez opamiętania przez 80 lat. Bardzo nie chciał żeby jego topór pęknął „co to to nie!”. Drugą prawdą było, że nie z każdego kawałka kamienia da się wykuć posąg Grungniego. Hilda, co by o niej nie powiedzieć, nie była najbardziej foremnym „kamieniem”. W dniu w którym te prawdy skrystalizowały się w jego umyśle postanowił podzielić się nimi z żoną co skutkowało rozbiciem reszty zastawy kuchennej.
Imrak w trosce o własne bezpieczeństwo zaczął brać roboty poza fortecą. A to wyprawa na orki i trolle, a to zwiad w okolice Czarnego Urwiska. To jednak nie do końca rozwiązywało sprawę, bo zawsze potem wracał do twierdzy i trafiał z łapy żony. W końcu znalazł coś na co czekał.

„Kupiec Jotun poszukuje krasnoludów do eskorty swojej karawany kupieckiej na tereny Imperium.”

Zgłosił się i zabrał na wszelki wypadek trochę zaskórniaków, które udało mu się odłożyć przed żoną. Po dotarciu na miejsce odebrał zapłatę i rozpoczął swoją długą drogę do domu. Droga ta przypadkiem zawsze zbaczała do najbliższej karczmy, przez co mimo upływu miesięcy Imrak ani trochę nie przybliżył się do Karak Azul. Miał czasem z tego powodu wyrzuty sumienia gdy trzeźwiał, to jednak nie zdarzało się zbyt często.
Trafiwszy na ogłoszenie nie zastanawiał się długo. "To powinność wobec ludu Sigmara i okazja do zwiedzenia Gór Szarych (o uniknięciu łap Hildy nie wspominając)."


***

Imrak Druzd, nieustraszony żołnierz krasnoludzkiej armii zmierzał chwiejnym i niecierpliwym krokiem w stronę kolejnego zajazdu na swej długiej drodze ... donikąd. Chwiał się trochę na nogach bo nie do końca wywietrzały z niego wypite w ostatnim zajeździe trunki a niecierpliwie, bo bał się, że wytrzeźwieje nim dojdzie.
Prawdopodobnie przez to stracił wrodzoną czujność i dał się zaskoczyć przez rozpędzonego, świszczącego batem i rzucającego przekleństwa w staroświatowym potwora.
Z początku rozstawił szerzej nogi i uniósł tarczę, jak to czynił setki razy szykując się do odparcia gobliniej szarży, ale zorientowawszy się z czym ma do czynienia, zastosował taktyczny odwrót. Pech chciał, że jedna z nóg uwięzła w błocie a gdy dodatkowo dostał batem całkiem stracił orientację i wyłożył się jak długi na poboczu.

- Bodajciż matka nie rudziła ty gobliński wypirdku!- wyrzucił z siebie gdy poderwał się z błota gotowy zabijać w imię urażonej dumy. Niestety sprawcy krzywdy nie było i jedynymi odbiorcami tych klątw byli dwaj podróżni, zmierzający, jak on, do zajazdu.
Widząc że jednym ze świadków jego krzywdy jest krasnolud na chwilę go zatkało, ale zaraz odzyskał rezon. Otrzepał pospiesznie skórzany płaszcz z błota i skłonił się nadchodzącym.
- Witojcie! Zwę siem Imrak Druzd. Jestyście świdkami myjej krzywdy. Ta kryatura -wskazał ręką uzbrojoną w młot bojowy pusty trakt- zniważyła mni. Przy najbliższej spusobności wymirze sprawiedliwość. Muszem siem was tszymać byście mogli zaświdczyć.
Zamrugał oczami jakby sobie o czymś przypominając.
- Ale najpirw zajazd i kufelek a'le- myśl o napiciu się piwa odgoniła skutecznie myśli o krwawej zemście i sprawiła, że rozpromieniony ruszył przodem do zajazdu.
Gdy karczmarz zaproponował miejsce przy kominku i gościnę, usiadł i zaczął opowiadać o sobie, planach zarobkowych związanym z eksploracją Gór Szarych a także o bitwach, bohaterach, potworach i niezliczonych dziwach na jakie można było trafić w tym dziwnym i niebezpiecznym świecie.
 
__________________
Zawsze zgadzać się z Clutterbane!

Ostatnio edytowane przez Ulli : 01-09-2011 o 14:37. Powód: błąd rzeczowy
Ulli jest offline