Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2011, 13:54   #8
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Na to świszczące co nieco wezwanie raczył się wreszcie ruszyć Spieler. Dotąd, wsparty łokciami na szynkwasie - tam, gdzie cierpliwie czekał na niego opróżniony w trzeciej części kufelek - tylko mierzył fachowym okiem nowo przybyłych. Robił to zresztą odkąd skrzypnęły za nim szczerbate drzwiczki po ustronniejszej stronie podwórca i, nawet poświęcając sporo nieskrępowanej zupełnie uwagi panience w modrych fatałaszkach, zdążył wyciągnąć parę wniosków, które byłby skłonny nazwać rozsądnymi. Lewą ręką podjął z ziemi dobytek, na który składał się zgrabny, ciasno zwinięty płócienny tobołek oraz miecz i pofatygował się do stołu potężnego krasnoluda, prawą unosząc w krótkim pozdrowieniu osobisty zdrój pokrzepienia.

- Brzmiało jak zaproszenie - wyjaśnił, okraczając ławę. Tobołek ze stłumionym zgrzytnięciem upuścił pod spód, miecz położył przed sobą na wygładzonych łokciami dechach stołu. Krótki i szeroki, w wytartej, owiniętej grubym rzemieniem pochwie. Wyraźnie używany, jeśli nie mocno zużyty.

Pod pewnymi względami całkiem podobny do właściciela, który swoje już od losu wziął, czasem ulegając jego kaprysom, innym znów razem zmagając się z nim do upadłego. Na sympatycznej w gruncie rzeczy twarzy – prócz tępiącego brzytwy przekleństwa balwierzy – i w trochę może zmęczonym, ale jakby z przyzwyczajenia wyzywającym spojrzeniu brązowych oczu, nosił ślady czterech przeszło dekad, wypełnionych życiem po brzegi. Jasne, przerzedzone włosy co prawda utrzymywały jakoś najważniejszy przyczółek, ale na flankach dawno oddały pole.
Poza tym wystawał ponad krasnoludzie standardy sporo mniej niż to się zwykle ludziom zdarza, chociaż z kolei konkretnością konstrukcji – pomijając oczywiście osobników pokroju gospodarza stołu – niewiele im ustępował. Kiedy zachęcony bliskością płomienia ściągnął z grzbietu kurtkę z ciemnej skóry o prostym, ponadczasowym kroju, popularnym w kręgach ceniących sobie praktyczny i nienachalny szyk, odsłonił więcej piersi i ramion niż brzucha. Jeżeli koszula przejawiała tendencje do opinania, to w zdecydowanie górnych partiach.
Chociaż obecne ubranie nosić musiał dosyć długo i intensywnie, nie zdążył jeszcze zgubić na szlaku tej szczególnej, niezobowiązującej elegancji, która cechuje pewien typ fachowców – spotykanych zwykle w miejskim kontekście wyraźnie spersonalizowanego bezpieczeństwa – często niejasno powiązanej z szerokością ich karków, obwodem ramion albo dyskretnym wybrzuszeniem pod pachą. Zresztą jego prawy bark też opasywała rzemienna pętla. Dla wygody przesunięty do tyłu, przy pasie wisiał spory traperski nóż.

Spieler łyknął piwa i zerknął na kończącego zupę młodzieńca.
- Oferta hojna, ale... - Potarł kark, mrużąc oko. - Wstępna. Warto by wybrać jednego, co będzie się targował z tym - zerknął lekceważąco na wymięte obwieszczenie - Zygzak, osobistym pisarzem. Wyróżnić się z tłumu łakomczuchów.
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 03-09-2011 o 14:29.
Betterman jest offline