Wątek: Lustro duszy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2011, 00:34   #4
Athos
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Janek popatrzył na zebranych w sali konferencyjnej. Nie wiedząc czemu zaczął od deseru i tym razem musiał przyznać, że bezapelacyjnie uśmiech Moniki zasługiwał na to miano. Gdyby nie znali się od tylu lat, z pewnością z trudem, musiałby ukryć zakłopotanie. Nie musiał oceniać reszty, gdyż doświadczenie nauczyło go, że nawet Sherlock Holmes nie dopatrzyłby się detalu świadczącego o tym, że panna Kaleta miała dzisiaj słabszy dzień. Począwszy od stroju, po elementy makijażu, a na skromnej, lecz z pewnością unikatowej biżuterii kończąc.
Obok niej playboyowaty mężczyzna, który na kilometr pachnie sukcesem i nie ważne czego ów sukces ma dotyczyć. Czy to udanej transakcji przejęcia za bezcen kolejnych akcji, które jutro okażą się strzałem w dziesiątkę, czy to zawrócenia w głowie aktorce na topie, czy też zwycięstwa w zakładzie typu: coooo ja nie dam rady? Mikołaj Aleksiejewicz-Kurski wydawał się łączyć w sobie wszystkie zalety zaprzeczając logice.
Wreszcie Lucjan, zwyczajowo zamyślony, choć nad wyraz obecny, w swoim nienagannym garniturze, w pozycji przywodzącej na myśl męża stanu podejmującego kluczową dla losów narodu decyzję.
- No tak. Jak zwykle ostatni! – Przyjmując przepraszającą minkę Janek starał się ukryć zmieszanie. Przez chwilę pewna myśl przebiegła mu przez głowę. Czy ja naprawdę tutaj pasuję?
Tak oto rozpoczęli naradę, którą w trybie specjalnym zwołał główny udziałowiec, by nie rzec jedyny pan na włościach - Lucjan Kowalski, jednej z lepiej prosperujących w Polsce firm doradczo-finansowych o pięknej nazwie, choć ciut „ekstrawaganckiej” „Lustro duszy”.
*
Kiedy pierwsze emocje opadły, kiedy strach i obawy ustąpiły miejsca ciekawości, choć to słowo w tym przypadku brzmi, o ironio losu: makabrycznie, mężczyzna przystąpił do pracy. Kałamarz i pióro, jak zwykle nienagannie stały na swoim miejscu. Czy w kraju, gdzie noc trwa dłużej niż dzień, a każdy dzień ma barwę szarości, by nie dodać każdy dzień jest bez wyrazu, złośliwością rzeczy nie jest nadanie tak pedantycznego porządku pewnym rzeczom, które pozornie nie powinny mieć znaczenia. Mężczyzna wiedział, że choćby przelane łzy zatopiły miejsce, które stało się więzieniem, kałamarz i pióro będą stać niewzruszenie czekając by pewna ręka sięgnęła po nie. Łyk wina by zyskać pewność, zabić resztki skrupułów. Teraz już pewna ręka stawia równe znaki i tak zaczyna się:
Było ich troje. Od niepamiętnych czasów. Od zawsze. Od początku...
Dziewczyna miała marzenie, jak każdy kogo noga stąpa po ziemi... Bliźniaki.
*
Czarne BMW zaparkowało tak, by z precyzją wymierzyć miejsce, gdzie stopa okryta skórzanym butem rozmiar 44 nie zostanie narażano na kontakt z błotem czy też kałużami, które tego dnia licznie oblegały uliczki Krakowa, będąc bardziej precyzyjnym drugi z samochodów starał się nie być gorszym i postanowił, że żaden z pasażerów nie zostanie narażony na niedogodności.
Po chwili Lucjan, Monika, Mikołaj i Jan maszerowali w milczeniu w stronę galerii, gdzie dzisiaj Adrian Nowacki, człowiek, który dla jednych był bohaterem, dla innych zbyt dużą indywidualności, dla jeszcze innych samotnikiem zadufanym w sobie, a byli też tacy, dla których był tylko następca ojca, miał swój dzień. Czy był tylko managerem, zrodzonym z krwi buntownika, a może jednak artystą, dla którego zło wyrządzone rodzinie w czasach komuny, znalazło upust w twórczości, którą dzisiaj prezentował. Jedno było pewne, dla owej czwórki, która przybyła na jego wernisaż był wyzwaniem, przeciwnikiem, a może i szansą. Choć ową szansę za kilka chwil każdy z owej czwórki interpretować będzie w sobie tylko i wyłącznie znany sposób.
*
- Laura? - pauza wymuszona bardziej lub nie, w końcu telefon daje pewną swobodę. Nie dał jej dojść do słowa, nawet jeśli próbowała, zmusił ją nie natłokiem słów, którego nie lubiła, lecz nutą zagubienia. - Przepraszam, wiem, nie odbierałem. Posłuchaj, byłem zajęty. Wszystko ci wyjaśnię. Weź taksówkę i bądź. Proszę. Błagam. Tu i teraz. Zobaczysz coś. Nie dokończył, prawie podbiegł. Nie grał, chwilę wcześniej czuł pustkę, teraz nie był już samotny. Kiedy dostrzegł Laurę w drzwiach galerii wiedział, że coś zmieniło się w jego życiu.
*
Lucjan mimowolnie chciał odwrócić wzrok, lecz tego nie zrobił. Patrzył na dziewczynę, której obraz uchwycił kilka dni temu. To dla niej tutaj był, przepraszam byli, On i reszta jego ludzi. Nie mogła go poznać, kiedy obserwował ją i Adriana, otaczał ich gwar, zresztą byli zakochani to dało się wyczuć. Przez moment patrzył zastanawiając się, czy nie warto zawrócić. W końcu postanowił zrobić krok naprzód, a wtedy nie było już odwrotu. Będąc ścisłym coś sprawiło, że Lucjan po raz pierwszy tego dnia poczuł się silniejszy.
Kiedy Lucjan toczył walkę wewnętrzną, Monika z podziwem przyglądał się młodej Laurze, bez cienia zawiści, lecz z nutką rywalizacji. Mikołaj uznał, że znalazł co najmniej jeden argument, dla którego warto było się pojawić. Dla uzupełnienia obrazu należy dodać, że Jan kichnął na chwilę przykuwając wzrok otoczenia, a wśród gołębi budząc trwogę. Laura zaś chcąc nie chcąc zanotowała w swej pamięci czwórkę, która zmierzała jak i ona do galerii.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 09-09-2011 o 00:37.
Athos jest offline