-Chodź tutaj ty gnoju! -krzyku nie dało się raczej odróżnić od innych. W karczmie było gwarno. Tfu! Był burdel. Zasłona nie mogła się spalić bo spaliła się już kiedyś. Grupka broniła się niczym w Ereborze oblężonym przez orków. W ich prymitywną barykadę leciały krzesła, części stołów i oczywiście butelki... Jak zwykle było super. I jak zwykle zakończenie było bardzo łatwe do przewidzenia...
~ - ~ - ~ - ~
-Tutaj. Nie! Co za idiota. Na podłogę debilu. - Strażnicy złożyli cielsko na podłogę. Ciut brutalnie bo krasnolud mamrotał i kilka razy kopnął ich we śnie. Pięknym śnie o bójce w karczmie...
-Gdzie wieziemy ? - Dowódca podał posłańcowi kopertę. Rozkaz musiał być cholernie ważny. Cholera. Znowu dałem się złapać pomyślał strażnik. Przecież ja nie umiem czytać...
~ - ~ - ~ - ~
Przekleństwa ciągle plątały się po jego bolącej głowie. Nie pamiętał tylko czy głowa bolała go z kaca czy od uderzenia pałką... Zresztą w obecnej sytuacji była to ostatnia rzecz o której powinien myśleć brudny,skacowany i wredny krasnolud stojący przed królem który zachowywał się trochę irracjonalnie. Kołysał się teraz we wszystkie kierunki świata przewracając przepitymi oczami po obecnych.
Topór, noże i tarcze zabrali mu przy wejściu strażnicy. Teraz miał tylko kolczugę i tunikę. Wodził błędnymi, przepitymi oczyma po zebranych: bratnia dusza, kobieta amazonka, jakiś świr i mordercy. Ciekaw był tyko co mieli zrobić. Ale tak bywa kiedy nie słucha się na odprawie.
Nagle jego zabłąkane natrafiły na manierkę w której coś miło chlupało... Trzęsącymi się rękami odkorkował i wypił zawartość do dna. Mhmmm krasnoludzka wódka miło rozlała się po żołądku i wreszcie zaczął zwracać uwagę na świat dookoła niego. I tu przeżył drugą niespodziankę - była bitka. A przynajmniej się zapowiadało. Kolesie mieli przy sobie broń ,ale co tam na razie tylko straszą.
-Ej ty fiucie! - zwrócił się do Erthara płosząc jakieś ptaki i sprawiając że kilku strażników podniosło głowy.
-Ty mały orkowy pomiocie chodź tutaj -ciągnął dalej i nie czekając na reakcje "przeciwnika" zaczął przebierać krótkimi nogami w jego stronę. Plan był prosty. Podejść i szybkim ciosem głową w brzuch znokautować przeciwnika. Nie jednego cwaniaczka już tak wykończył...