Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2011, 23:21   #4
Velo
 
Velo's Avatar
 
Reputacja: 1 Velo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znany

Morvin wychodził z założenia, że praca powinna łączyć się z pasją - przyjemność łagodzi wysiłek, ciekawość rodzi inspirację, a osiągnięty pożytek wydaje się w ten sposób dwakroć większy. Z tej właśnie przyczyny opuścił Pomrok, miasto pełne wspaniałości, jakich próżno szukać gdziekolwiek indziej na świecie, by z mapą w ręku i notatnikiem za pazuchą powitać niezmierzony przestwór Faerunu. Jakkolwiek wspaniały, Thulthanthar był także ciasny i - byle nie mówić tego na głos - monotonny. Stąd i Morvin, należący do wąskiego grona arcymagów, postanowił porzucić liczne łączące się z jego pozycją przywileje i wygody, podejmując się niezwykle interesującej eksploracji nowego dla jego pobratymców świata. W swych wędrówkach zdarzyło mu się przebyć wykroty, rzeki, cuchnące bagna, nawiedzone uroczyska, zapyziałe mieściny wątpliwej sławy i niezliczone ruiny z dawnych, lepszych dni. Mało co było w stanie go zrazić, co dopiero wybić z rytmu - można by zatem się spodziewać, że w samym sercu cywilizacji wszelki wysiłek przychodzić mu będzie z najwyższą łatwością.

Płonne nadzieje.

W głos elfiego artysty wkradło się coś tak szkaradnego, tak denerwującego i raniącego uszy, iż nawet obdarzony kamienną cierpliwością Morvin musiał na chwilę odłożyć pióro i wgapić się w scenę z niemym wyrzutem człowieka nad wyraz podle oszukanego. Siedzący mu na ramieniu Irq wpatrywał się w długouchego oratora z całą pogardą, na jaką było stać jego niewątpliwie wymowny, kruczy dziób.

"Też mi centrum kultury" - pomyślał, spoglądając bez przekonania na poczynione podczas występu notatki. Wzdychając, sypnął między wiersze drobnym piaskiem, zamknął księgę, po czym schował pióro i kałamarz. Toksyczna dawka "sztuki" zdusiła w nim ochotę na dalsze spisywanie obserwacji poczynionych w mieście. Gdzieś w tyle umysłu wkradło się nawet podejrzenie, że to jeszcze nie koniec, a wręcz przeciwnie - dopiero początek grubej warstwy mułu, w który niechybnie przyjdzie mu wpaść.

"Czy właśnie to pozostawia po sobie przekwitanie cywilizacji?" - Pomyślał, obserwując neutralnie zebrany wszem i wobec tłum. "Czy my też tak byśmy wyglądali, gdyby nie nieustanne zmagania z Malaugrimami, cienistmi smokami i innych osobliwościami Planu Cienia?" Trudno było sobie wyobrazić podobny występ w obrębie perfekcjonistycznego Thultantharu. Fałszowanie na pół tonu znajdowało się jeszcze w granicach wspaniałomyślnego przebaczenia, ale popis w stylu tego elfiego oratora przywołałby ze strony Pomroków pełne wyrzutu zaklęcia dezintegracji - obowiązywał u nich wszakże pewien standard.

- Prawda, iż to piękne? Czasem można wprost zapomnieć o całym świecie, słuchając tej wybornej poezji - złowił komentarz z boku Morvin. Jak się okazało, autorem była wachlująca się intensywnie niewiasta.

- Jestem pewien, że o czymś z pewnością można zapomnieć w kontakcie z tego rodzaju sztuką - odpowiedział uprzejmie arcymag, dozując strunami głosowymi stosownie niską ilość powagi.

- O zakazie polowania na elfy jako przedstawicieli gatunku zagrożonego w pierwszej kolejności, kraa! - Zasugerował na stronie Irq, obrywając zaraz w dziób.

- Czy występy tragikomiczne wypadają tu równie... spektakularnie? - Zapytał aksamitnym głosem arcymag, ignorując mściwe spojrzenie paciorkowatych ślepi swego chowańca.

- Celowo tragikomiczne - sprecyzował Irq, po czym uchylił się z wyprzedzeniem przed pstryknięciem w dziób.
 

Ostatnio edytowane przez Velo : 15-09-2011 o 00:23.
Velo jest offline