Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2011, 22:12   #14
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Początek wspólnego :)

Evelyn jechała kołysząc się na koniu rozglądając się wokoło z uwagą. Dla zabicia monotonii jazdy raz jechała stępa, raz kłusem niekiedy zaś zmuszała konia do galopu. Mżący deszcz był dokuczliwy, choć opatulając się płaszczem zastanawiała się czy upalne promienie słońca nie byłyby gorsze. Wzruszyła ramionami, bo w sumie szkoda było gdybania, padało i już, trzeba było się do tego przyzwyczaić albo zignorować. Zaczęła się zastanawiać czy przywołać Viltisa kiedy jej uwagę zwróciły słowa jadącej nieopodal półelfki. Zerknęła w stronę w którą wskazywała jej współtowarzyszka i lekko pociągnęła lejce aby wstrzymać na chwilę swojego konia. Krążące bowiem w powietrzu padlinożercze ptaki wskazywały, że coś się tam wydarzyło i zapewne nie było to nic miłego. Spojrzała na towarzyszące jej kobiety i uderzyła lekko nogami boki konia by podążyć za pędzącą z przodu paladynką, która skierowała się w stronę miejsca nad którym krążyły z daleka widoczne ptaki. Dojechała na miejsce jako ostatnia. Zeskoczyła z konia i wraz z Lialdią oraz Corellą przyglądała się masakrze jaka tu miała miejsce.

Podeszła bliżej drzewa zawiązując sobie dookoła twarzy chustę, która choć trochę tamowała smród jaki unosił się w tym miejscu, by przyjrzeć się zwłokom wiszącym na... sznurach, wzdrygnęła się gdy dotarło do niej że “sznury” to tak naprawdę wyprute jelita nieszczęśników. Podeszła bliżej, bo ze gnijących zwłok kapała krew? Spojrzała jeszcze raz ze zdziwieniem, ale tak... na pewno kapała krew. Przyglądała się jeszcze chwilę kapiącej, gęstej ciemnej i cuchnącej cieczy po czym odwróciła się do pozostałych kobiet mówiąc na głos to co ją zdziwiło:
- Nie wydaje się wam dziwne, że z tych zwłok jeszcze kapie krew? - po czym dodała w zadumie - Bo to chyba krew?
Paladynka skrzywiła się okropnie na widok miejsca... “zbrodni”, inaczej bowiem nie umiała nazwać widoku przed sobą. Zeszła z konia, ciężko dmuchając na własny nos, po czym za przykładem Evelyn wyciągnęła chustkę i zasłoniła nią usta i nos. Im bliżej podchodziła, tym bardziej zaś zbierało jej się na wymioty, póki jednak co, jakoś się trzymała.
Okropieństwo - Wydusiła w końcu z siebie, rozglądając się uważniej, po czym dodała - Pewnie masz... macie bystrzejsze oko niż ja, wypadałoby się dokładniej rozejrzeć... co to za napis? Nic a nic mi się to wszystko nie podoba, nie wygląda to na napad rabunkowy lub dzikiego zwierza.
- Raczej wygląda na zabijanie dla zabijania niż rabunek.- mruknęła Evelyn - Zastanawia mnie czemu tych dwóch tak oprawili i czemu się z nich sączy to... coś co tak cuchnie. - dodała ponownie wskazując dłonią na wisielców. Po czym podeszła bliżej i zatykając sobie nos zarówno chustką jak i palcami zaczęła przyglądać się z uwagą skapującej substancji i gnijącym wisielcom, jak również śladom jakie były widoczne wokół nich.
Nie było głębokich ran, poza rozprutym brzuchem...niemniej w rozprutej jamie brzusznej coś się chyba poruszało. Coś białego.
- Znalazłaś coś? - Spytała Corella, widząc przyglądającą się brzuchowi jednego z zabitych przez dłuższą chwilę Evelyn - Uważaj...
- Na? -spytała z lekkim roztargnieniem w głosie Evelyn pochylając się by jeszcze bliżej zerknąć na ruch wewnątrz brzucha wisielca. - Chyba zadomowiły się w nim już robale. - odpowiedziała na pytanie paladynki. Wyprostowała się i rozejrzała za jakimś patykiem.
- No nie wiem no - Odparła, wzruszając ramionami - A jak ci coś w oko tryśnie albo co?.
- To wyjmować mu to z brzucha, co mu tam łazi byśmy obejrzały czy nie? - spytała Evelyn Corelli zatrzymując się w pół kroku.
Paladynka głośno wzdychnęła przez materiał na ustach - No tak, tak, tylko właśnie uważaj.
- Yhm... - mruknęła Evelyn pochylając się i podnosząc z ziemi patyk, wróciła do wisielca i zaczęła mu grzebać w brzuchu. Jednak patyczek nie wytrzymał ciężaru znaleziska i chwile później na ziemi znalazło się...


Czarnowłosa pochyliła się by zerknąć na znalezisko, które nie było małym robaczkiem a raczej czymś wielkości ludzkiej pięści. - Jak myślicie, co to? - spytała współtowarzyszek lekko trącając “robala” patykiem.
Corella wpatrywała się przez dłuższą chwilę w robala, oraz w zwłoki z których go wyciągnięto, po czym nagle...
- Uważaj! - Krzyknęła niespodziewanie - Czymkolwiek to jest, wyczuwam w tym paskudztwie złowrogą aurę, to nie są zwykłe robale!.
Evelyn jeszcze raz trąciła patykiem robala, jednak ostrzeżenie paladynki zrobiło swoje i dziewczyna cofnęła się o krok zerkając raz na robala by za chwile przenieść wzrok na wisielca, zastanawiając się czy nie przywołać Viltisa by i on popatrzył na znalezisko.
- A wyczuwasz w nim... - wskazała palcem na wisielca -... że ma w sobie tego więcej?
- Oj tak... - Odpowiedziała Paladynka.
- Może powinnyśmy ich odciąć i spalić? - zaczęła zastanawiać się czarnowłosa.
- Spalenie byłoby najlepszym rozwiązaniem - Corella spojrzała w kierunku nadciągającej reszty oddziału.
- Może jeszcze niech na nich spojrzy Mateczka Deldi, wszak ona zajmuje się leczeniem to może ona będzie wiedziała co jest nie tak z tą cuchnącą cieczą przypominającą krew. - zaproponowała jeszcze jedno rozwiązanie Evelyn, podążając wzrokiem za spojrzeniem paladynki.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline