Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2011, 23:35   #9
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację

Silverymoon. Duma i chwała Srebrnych Marchii. W tym właśnie miejscu wylądował sir Astegor Ravillin. Miał proste zadanie - sprawdzić, czy pewna kobieta siedząca w lochu przybytku Obserwatora jest niebezpieczną, poszukiwaną od dawna zabójczynią.
Jednak miał i drugie zadanie... własne. I to nim właśnie zajął się najpierw.

Anastazor Hammester był powszechnie szanowanym magiem. O wiele mniej powszechnie zaś miał być demonologiem... a przynajmniej miał mieć powiązania z demonologią. I właśnie to interesowało Astegora.
Niestety, jak się okazało, czarodzieja szlag trafił. A raczej kurtyzana. To sprawiało, że pierwotne (oficjalne) zadanie paladyna w mieście stawało się dla niego o wiele ważniejsze. Musiał się dowiedzieć dlaczego go zamordowała... a dokładniej kto jej to zlecił.

Przyszedł więc do miejskiego przybytku Helma i... wywołał wielkie poruszenie. Wszyscy wydawali się bardzo przejęci jego osobą od momentu, kiedy się przedstawił. Co chwila słyszał o wizycie inkwizycji i “jak oni śmią tak się pokazywać”, jednak zupełnie go to nie interesowało. Chciał tylko znaleźć kogoś o minimalnym stopniu kompetencji, kto zaprowadziłby go do lochów na audycję z zatrzymaną kobietą.
Takim kimś okazał się Barim Coraddor.


Paladyn rozejrzał się po celi, dopiero potem spojrzał na skutą łańcuchami kobietę. Zanim jednak się odezwał, wyciągnął miecz z pochwy i postawił go przed sobą, opierając na rękojeści swoje dłonie.
- Czy to ty zamordowałaś Anastazora Hammestera, czarodzieja z powołania? - zadał na początek dość banalne pytanie.
Zamiast odpowiedzi, kobieta zaczęła się głupio uśmiechać. W końcu jednak się i odezwała:
- Och, tak prosto z mostu?. A gdzie kolacja, świece, i inne takie gówienka? - Zachichotała.
- Wyszły na spacer. Jak będziesz grzeczna to może wrócą. - Astegor splunął na bok, po czym zwrócił się do Barima:
- Długo ją męczyliście? I o co pytaliście?
- Mniej więcej o to samo z czym ty zaczynasz... nie wiem sam, chyba z godzinę. Ale może będziesz miał więcej szczęścia. Przynieść narzędzia może, zostwić was samych? - Powiedział, a skrytobójczyni na wzmiankę o męczeniu i narzędziach spojrzała na niego wzrokiem pełnym nienawiści.
- Przy... - zaczął paladyn, jednak miecz w jego rękach jakby zatrząsł się. - Albo zostaw nas samych. Poradzimy sobie.
- Dobrze - Powiedział Barim, po czym opuścił celę, dodając na odchodne - W każdej chwili możesz oczywiście poprosić o pomoc specjalistę od tortur...
Astegor został więc sam z Theronną, jeśli nie liczyć oczywiście dwóch ciężkozbrojnych strażników za drzwiami...
- Więc... - paladyn westchnął ciężko stawiając miecz pod ścianą. - Zdajesz sobie sprawę, że przyznanie się do winy byłoby dla ciebie o wiele korzystniejsze niż iście w zaparte?

- A ty zdajesz sobie sprawę zadufany rycerzyku, Paladynie, Kapłanie, czy cholera wie kim tam jesteś, że mam to gdzieś?. Do niczego się nie przyznam i tyle, oszczędź mi więc jakiś morałów lub podobnych pierdół - Spojrzała przelotnie na drzwi.
- A wiesz chociaż na czym polega różnica między twoim przyznaniem się, a głupim trwaniem w tym kłamstwie? - Astegor przysunął sobie mały stołek i usiadł. - Sądzę że nie. A więc wiedz, że my i tak wiemy że to ty zrobiłaś. I połamią cię za to kołem. Wiesz co to łamanie kołem, prawda? Jeśli natomiast byś się przyznała, to osobiście dopilnuję, żeby cię bezboleśnie powiesili, lub nawet ścieli mieczem.
Tak tak - Powiedziała lekceważącym tonem, po czym wbiła w niego wzrok - Będziesz mi więc tak dalej truł, czy zaczniesz mnie w końcu okładać?. Duzy wielki facet będzie bił dziewcynkę? - Spytała robiąc wyjątkowo kretyńską minę.
- Sądzisz, że powinienem? - odparł bez przekonania Astegor. - Oni cię już bili i nic z tego nie wynikło. Po co miałbym po nich poprawiać?
- Może cię to kręci? - Roześmiała się głośno.
Znów westchnął po czym wyciągnął butelkę wina, która w jego wielkich rękach wyglądała dość mizernie...
- Napijesz się może? - zaproponował z mieszanymi uczuciami.
- Nie bierz mnie na litość - Odparła - Gadaj lepiej, co zamierzasz, i jak zamierzasz, to ułatwi nam sprawę...a może i nie? - Uśmiechnęła się do niego pełną gębą, i Astegor wtedy dopiero zauważył, że brakuje jej zęba w dolnej szczęce. Czyżby efekt wcześniejszego przesłuchania?.

- Nie przyszło ci przypadkiem na myśl, że jeśli po prostu byśmy pogadali bez odnoszenia się do przemocy, to byłoby łatwiej? - spytał Astegor pociągając z butelki. - Pozwól że spróbuję: kto cię wynajął do zamordowania Anastazora?
- Akurat cokolwiek powiem... - Burknęła - Widzisz, nie mamy o czym gadać. Ty codziennie cmokasz Helma, czy kogo tam w tyłeczek, ja podrzynam gardła. O robocie sobie nie pogawędzimy, o pogodzie też nie, sprawa więc wyjaśniona.
Paladyn utkwił w niej wzrok zamyślając się na chwilę.
- Wiesz co mnie zastanawia? Co chcesz osiągnąć takim milczeniem. Zależy ci na tym twoim zleceniodawcy, że nic nie chcesz powiedzieć? Przecież i tak zawiśniesz... ach, co ja gadam. Pewnie masz już co najmniej tuzin planów jak się stąd wydostać, prawda?
- No ba, dwa tuziny - Odpowiedziała - I już niedługo mnie tu nie będzie, a ty tak nieudanie prowadzisz te przesłuchanie, oj oj szefu będzie niezadowolony. Potem zaś, jak już prysnę, to dopiero będziesz miał przesrane - Wyszczerzyła zęby.
- Mam kolejne pytanie. - Astegor odstawił butelkę z winem i wstał ze stołka. - Jak chcesz stąd uciekać ze strzaskaną nogą? - błyskawicznie sięgnął po swój miecz i z całej siły grzmotnął rękojeścią w piszczel półelfki.

Rozległo się wyjątkowo nieprzyjemne chrzęśnięcie, połączone z głośnym, pełnym bólu wrzaskiem Theronny. Skrytobójczyni trzęsąc się niczym w febrze jaczęła przeciągle jęczeć, zawisając na krępujących ją łańcuchach. Z ust popłynęła jej niekontrolowanie ślina...
- Nie odpowiedziałaś mi na pytanie.- powiedział paladyn nie przejmując się reakcją kobiety na uderzenie. - A to bardzo niegrzeczne, wiesz? No chyba, że wolisz inny zestaw pytań, proszę bardzo: czy nazywasz się Theronna Fiedlerson i kto zlecił ci zabójstwo czarodzieja Anastazora Hammestera?
- Nie wiem... nie wiem o czym... gadasz... świnio... - Wydusiła w końcu z siebie, nie spoglądając na niego, mając wciąż opuszczoną ku podłodze głowę i włosy przesłaniające twarz.
- No dobrze, zapytam jeszcze raz zanim przejdę do drugiej nogi. - paladyn przygotował miecz do kolejnego ciosu. - Czy nazywasz się Theronna Fiedlerson i kto zlecił ci zabójstwo czarodzieja Anastazora Hammestera?
Uniosła głowę, spoglądając na niego, a jej oczy stały się nagle wyjątkowo zimne.
- Już niedługo zginiesz w męczarniach. Dopilnuję tego, byś został obdarty ze skóry. Wszyscy w tej zasranej twierdzy zginiecie, wszyscy.
Paladyn odwzajemnił chłodny wzrok zabójczyni.
- Zła odpowiedź. - powiedział powoli, z narastającą wściekłością. - Zwłaszcza względem osoby z bronią w ręce!
Paladyn zaryczał wściekle i wziął potężny zamach. Jednak zamiast w nogę wycelował rękojeścią w ścianę obok głowy kobiety. “Theronna” lub jakkolwiek nazywała się owa zabójczyni, zwróciła głowę w bok, gotowa na kolejną falę bólu. Zamiast jednak niej, rozległ się ryk mężczyzny, a miecz uderzył w ścianę. Ona zaś zastygła tak w tej pozycji, z wciąż przymkniętymi oczami, i mocno zaciśniętymi ustami.

- To jak, kontynuujemy zabawę, czy zaczniesz gadać? - spytał Astegor z szyderczym uśmieszkiem.
Ona zaś, jeszcze przez chwilę trwała tak w bezruchu, nim w końcu otwarła jedno (podbite)oko, zerkając na mężczyznę. W końcu otwarła i drugie, i zwróciła ponownie ku niemu głowę.
- Jeśli cokolwiek zdradzę, zginę. Z drugiej strony, za zabójstwo również czeka mnie zapewne śmierć. Dlaczego mamy więc o czymkolwiek gadać?.
- O tym to trzeba było pomyśleć przed mordowaniem ludzi. - Astegor usiadł ponownie na stołku. - Ja mogę zaś w tej chwili zaoferować ci wybór szybkiej i bezbolesnej śmierci, lub przeciągających się męczarni w jakich lubują się kaci.

- Powtarzasz się - Powiedziała - Powtarzasz się z tą wizją bezbolesnej, czy i szybkiej śmierci, a ja sobie nad czymś myślałam... jesteśmy wszak w Silverymoon, miejscu “och i ach jakże kurna dobrotliwym”. I wiesz co?. Jednak chyba nie skończę u kata, lecz jedynie wtrącą mnie do lochu na bardzo długi czas!. I co ty na to... jak cię w ogóle zwą sadysto? - Tym razem ona uśmiechnęła się szyderczo.
- Astegor Ravillin. - przedstawił się w trybie spóźnionym paladyn. - Czujesz się bardzo pewnie w kwestii bezpieczeństwa swojej szyi. Jednak ja im mogę po prostu powiedzieć, że jesteś tą której szukają. I nie będzie mnie obchodzić, czy faktycznie nią jesteś.
- Jednakże, - dodał po chwili milczenia. - Mogę im też powiedzieć, że nie mam pojęcia kim jesteś i spokojnie posiedzisz sobie w lochu. Tyle że wiesz... mi *naprawdę* zależy na tym magu którego zabiłaś.
- Skoro on martwy, to już po ptokach co? - Ponownie uśmiechnęła się dosyć wrednie - - My tu sobie gadu gadu, a czas ucieka... masz więc zamiar mnie nadal krzywdzić, lub zanudzać morałami?. Coś mi się wydaje, że rajcuje cię tłuczenie bezbronnej kobiety co Astegorze?. Kręci cię to? - Stojąc, ubrana w potarganą suknię, ledwie siegającą jej do ud, rozchyliła nagle nieco prowokująco nogi, choć na jej czole pojawiły się krople potu. Zapewne wciąż odczuwała ból pękniętej kości piszczelowej...
Paladyn zaś przyjął zaproszenie i gwałtownie ruszył w jej stronę, na co kobieta wzdrygnęła się. Astegor zaśmiał się.
- A zatem miłego gnicia w lochach. - wstał i zaczął wychodzić. - I daj znać, kiedy stamtąd uciekniesz.
- Nie omieszkam cię odwiedzić - Powiedziała jemu na odchodne.

Wyszedł czym prędzej z celi, z lochu i z całej świątyni. Był wściekły.
- Czy to było konieczne? - spytał go jego własny miecz, Amazer. - Roztrzaskiwanie jej nogi, mam na myśli.
- Może. Może nie. Nie wiem. - rzucił na odlew Astegor. Szukał jakiegoś sklepu z alkoholem. - Miałem nadzieję, że dzięki temu zmięknie. Do kurwy nędzy mogli mi powiedzieć, że nie grozi jej nawet stryczek!
- Mogłeś się tego domyśleć. - odparł miecz z przekąsem.
- Ty mi tu nie mogłuj! - paladyn westchnął. - Myślisz, że mógłbym ich zmusić do skazania ją na śmierć?
- Jakbyś udowodnił, że to ta której szukają... to nie musiałbyś nawet palcem kiwać.

Astegor znów westchnął głęboko. Wszedł do jednej z karczm, gdzie kupił i wypił dwa kufle piwa. Rozmawiał przy okazji z Amazerem na temat dalszego planu działania, czym zwracał na siebie uwagę innych ludzi... żeby tak rozmawiać z samym sobą...
Postanowili w końcu, że spróbują rozpaczliwie poszukać jakiegoś innego demonologa... z marnymi szansami na sukces.
Następnego dnia zaś poszedł sprawdzić, czy z jego “znajomą” wszystko w porządku.
 
Gettor jest offline