Dodać trzeba jeszcze narodziny potęgi rodzin mafijnych, współpracy z nimi i udziale w przemycie alkoholu wysoko postawionych polityków, Ala Capone, masakry w dniu św Walentego. Ukształtowania się ruchu związkowego, wielkich strajków (jak w San Francisco) przelocie Charlesa Linbergha przez Atlantyk, pięć lat pózniejszemu porwaniu i śmierci jego syna, wzmocnieniu i popularyzacji Ku Klux Klanu.
Jednym słowem temat rzeka i naprawdę nie tak prosto ująć go w jakichś rozsądnych rozmiarów tekście. Chyba słusznie nazywano te lata "szalonymi", to w tych latach powstały liczne nowe tance (min foxtrot i charlton), jazz stał się popularny, żołnierze, którzy powrócili po Wielkiej Wojnie przywiezli do zaściankowego kraju jakim były USA "powiew Europy". Wtedy zresztą tak naprawdę narodziły się nowoczesne Stany Zjednoczone. A że porody są bolesne to i ten okres jest niesamowicie burzliwy i trudny do opisania.
Z jednej strony rozwój przemysłowy i techniczny ( gospodarka amerykańska dostała niesamowitego "kopa" w pozytywnym tego słowa znaczeniu ), z drugiej istna zabawa w "Indian i kowboi" między kawalerią USA a meksykańskimi watażkami, narodziny wielkich fortun i robotników-emigrantów żyjących i pracujących w warunkach nieludzkich. Kraj niesamowitych kontrastów, nie do końca zaleczonych antagonizmów miedzy Północą i Południem, rasizmu posuniętego do absurdu, niesamowitej korupcji, właściwie kraj który dojrzał do rewolucji. I tak bym widział Stany tamtego okresu przynajmniej do roku 1929. Jako człowieka ogarniętego wysoką gorączką i nie do końca wiedzącego co robi i jak ma dalej postępować.
Do propozycji Yarota dorzuciłbym jeszcze " Człowieka z blizną", "Nietykalnych", "Zabić drozda" Harpera Lee,książki o Phillipie Marlowe i "Myszy i Ludzi" Steinbecka ( świetna rola Malkovicha) która zawsze kojarzyła mi się z tamtym okresem. Zresztą pozycji z jakich można zaczerpnąć wiedzy o tych latach jest tak naprawdę bez liku. |