Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2011, 22:44   #23
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Miasto było puste.

Wprost ziało pustkami z każdej ulicy, niszy i zakątka. Zamknięte na cztery spusty domy i okiennice, bezpańskie wozy, jakieś kosze, i ani żywej duszy. Brak za to jakichkolwiek śladów napadu, walki, epidemii, jakiejś katastrofy, choćby i ciał, po prostu brak czegokolwiek. Przemierzanie takiego Wormbane doprowadzało do dziwacznych uczuć, do narastającego napięcia.

Stukot końskich kopyt o bruk, dzwonienie metalu zbrojnego oddziału, przyciszone rozmowy, i wciąż padający deszcz. Paladynka potrząsnęła głową, pozbywając się kropel na swym czole. Zdecydowanie się jej to wszystko nie podobało, a kroczenie pustym miastem uznała za naprawdę dosyć zły omen. Jak mawiał bowiem jej nie tak dawny mentor Zannan Gellantar: "wróg poznany to wróg niemal pokonany". Tu jednak stali przed jedną wielką niewiadomą, i wszystko Corelli śmierdziało. I to dosłownie.

W mieście bowiem unosił się zapach zgnilizny. Zupełnie jakby same miasto już zmarło, i ulegało rozkładowi. Paladynka pokręciła nosem, rozglądając się - jak już czyniła od samej bramy - uważnie na boki. Wciąż jednak nic... smród za to uległ zwiększeniu, im bliżej podchodzili do ratusza. Szybko również poznali jego przyczynę.

Przyczyna była duża, paskudna, i najwyraźniej głodna. W niemal takich samych słowach można również było określić wielką kupę gnoju, której owy wielki robal pilnował. A cuchnęło gorzej niż w męskich latrynach zakonu...

- Pfaa! - Wzdychnęła krótko Corella, gdy zaśmierdziało jeszcze gorzej, po tym jak robal wypuścił chmurę jakiegoś paskudztwa spod swoich skrzydeł, na wielkie rozczulanie się jednak czasu nie było, śmierdzące bydlę bowiem skoczyło właśnie w kierunku oddziału, kłapiąc złowieszczo żuwaczkami. Lionel i Garrison wydali rozkazy, wojacy zaś utworzyli podwójny, zwarty szereg, z włóczniami gotowymi na spotkanie z paskudztwem, oraz kuszami gotowymi do strzału tuż za nimi.

Paladynka odjechała na swym rumaku nieco w bok, po czym poklepała wierzchowca po karku.
- Spokojnie - Powiedziała do niego, sięgając po łuk.

"Panie Poranka, prowadź mą rękę w trudnych chwilach, bym mogła przysłużyć się dobrej sprawie..." - W myślach wypowiadała krótką modlitwę do Lathandera, nakładając strzałę na cięciwę. Obserwowała, jak bełty wojaków odbijają się od pancerza dużego robala. Naciągnęła łuk, przymknęła oko, po czym wypuściła strzałę.


Strzała pomknęła do paskudztwa, i... wbiła się między płaty pancerza!. Corella z kolei sięgnęła po drugą, wymierzyła, po czym strzeliła. Kilka kropel które zebrały się w króciutką chwilę na cięciwie, prysnęły na jej twarz.

"...i bym nie zawiodła mych towarzyszy. Wybacz, iż atakuję te stworzenie, ma ono jednak wobec nas jedynie wrogie zamiary".

Tym razem Paladynka trafiła robactwo prosto w łeb, a dokładniej w jedno ze ślepi żuka(?). Bestyjka dziwnie syknęła, jednak była wciąż zajęta atakowaniem włóczników i kuszników, nie zwracając na nią najmniejszej uwagi. W końcu jednak czego się spodziewać po robalu.

"Cokolwiek czynię, czynię w twym imieniu, niosąc zgubę wszelkiemu plugawstwu..."

Kolejna strzała pomknęła w locie rozpryskując pojedyncze krople deszczu, które akurat znalazły się na torze jej lotu, zakończonego ponownie w głowie śmierdziela. Na ustach kobiety pojawił się drobniutki uśmiech. Znów sięgnęła po następny pocisk, obserwując trwającą przed nią walką, i krążącego cwałem Tarnusa, rzucającego oszczepami.

Ponownie brzdęknęła cięciwa...
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline