Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2011, 22:52   #7
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Zwiad skończony. Niestety nie znaczyło to koniec roboty. Zwiadowca ze smutną miną, czekał na nadchodzącą bitwę, wmieszany w niewielki oddział łuczników. Najchętniej, po tak, według niego, idealnie wykonanym zadaniu, przysiadł by sobie spokojnie w jakiejś cichej i ciepłej karczmie sącząc zimne piwo z drewnianego kufla. Niestety życie jest brutalne, a służba w armii króla nie łatwa. Wiedział, że żeby wygrać tą bitwę z jak najmniejszymi stratami wśród ludzi, nie mógł zaszyć się gdzieś w bezpiecznym miejscu by wszystko obserwować spokojnie jak mu natura nakazywała. Jedynym pocieszeniem nastawiania karku był przyszły widok zdziwionych min tych nieszczęsnych obrońców. Tak, to było warte wysiłku.

Gdy spostrzegł, nadciągające wojska sojusznicze, które w normalnych warunkach rozbiły by swoje siły o nie ustępliwe wrota bramy, łotrzyk nic sobie nie robiąc z zachęcających wrzasków łuczników szyjących strzałami tuż koło niego, tylko jak gdyby nigdy nic otworzył odrzwia barbakanu.
- Zapraszam na herbatkę - rzekł z szyderczym uśmiechem patrząc jak rozpędzeni wojacy króla wbiegają i wyrzynają w pień zdziwioną obronę tego odcinku muru. - Jak uroczo. Ale nie pchajcie się tak, starczy dla każdego. - roześmiał się i pobiegł szukać swych towarzyszy. Tutaj nie miał już nic ro roboty, a Agamer mógł potrzebować jego zręcznych dłoni by pozbyć się kajdan czy w czym go tam trzymają.

***

Nawet ciężkozbrojne i potężnie opancerzone rycerstwo nie było wstanie zatrzymać sprawiedliwej kary króla w postaci szarżującego berserkera w ciemnej płycie. Ci którzy przeżyli uderzenie jego dwuraka i tak nie nadawali się do dalszej walki. Litościwe ostrze, wyjęte ze sprytnej kryjówki za pasem, kończyło żywot tych którzy mieli czelność jeszcze dychać. Dzięki sile barbarzyńcy nie dłużyła im się droga do komnat gdzie powinien być trzymany ich przyjaciel i dowódca.

To co zobaczyli po wejściu do pomieszczenia zmroziło by im krew w żyłach i przyprawiło o dreszcze gdyby mieli na to czas. Delion pierwszy zareagował co o mało nie przypłacił życiem. Gdyby nie koci refleks Garreta, zapewne ostrze sparowane sztyletem podcięło by mu gardło.
- Wisisz mi piwo - rzekł tylko i drugą ręką wyciągnął kolejne ostrze wcześniej schowane w pochwie przy udzie. Zrobił to o ułamek sekundy za późno by zblokować następny atak przeciwnika. Jednak nie pił i śpiewał by wśród żywych gdyby już dawno nie nauczył się odskakiwać od przeciwnika. Dwa krótkie miecze trzymane w dłoniach czarnoskórego na szczęście nie zapewniały dalekiego zasięgu co sprawiało łatwość w unikaniu ataku łotra. Niestety sztylety miały jeszcze mniejszy obszar zagrożenia. Garret czasami żałował, że w rękach nie trzyma halabardy. Albo chociaż miedzianej latarni.
Taniec czterech ostrzy był dynamiczny i dziki w swej harmonicznej anarchii. Chaos ruchów obydwóch szermierzy miał ukryty ład, niewidoczny dla oka zwykłych śmiertelników. Miecz odbijał się od ostrza sztyletu, zaś niewielki kieł łotrzyka smagał powietrze chybiając zwinne ciało czarnoskórego zabójcy.
Pierwsza krew przyznana była nieznajomemu, lecz chwila euforii jaka go przepełniła kosztowała go podobne cięcie zadane drobną bronią.
Oboje odskoczyli od siebie by zmierzyć się wzrokiem i po chwili znów stanąć w szranki. Tej walki nie mógł wygrać grając uczciwie. Zresztą tego nawet nie lubił.
- Pokazać ci magiczną sztuczkę? - rzekł i nim uzyskał odpowiedz, po prostu znikł. Magia jego płaszcza aktywowana zaledwie myślą pozwoliła mu stać się niewidzialnym. Chłopak nie tracąc czasu, gdyż czar trwać będzie ledwo ponad dwadzieścia sekund ruszył by okrążyć swego przeciwnika i zaatakować od lewej.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline