Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2011, 22:10   #17
Drusilla Morwinyon
 
Drusilla Morwinyon's Avatar
 
Reputacja: 1 Drusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwu
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ccZgbpankKo[/MEDIA]

Wizyta młodego hermety zaskoczyła nieco maginię. Właśnie dopijała kubek herbaty zastanawiając się, czy lepiej pojechać do domu po jakieś wygodniejsze ciuszki, posiedzieć w bibliotece, czy może sprawdzić jak trzyma się Diakon, kiedy pojawił się w jej dość pustym pokoju. Jakoś nie miała ani czasu, ani ochoty, by jakoś go urządzić, więc prócz paru notatek miejsce wyglądało, jakby nikt tu nie zaglądał.
Mimo to skinęła Gustawowi głowa i uśmiechnęła się przyjaźnie.

- Hm?


Spokojnie wysłuchała co młody ma do powiedzenia po czym podniosła kubek do ust i wciąż milcząc upiła łyk.
Dopiero po chwili, odstawiwszy naczynie spojrzała mężczyźnie w oczy.

- Chcesz, żebym pomogła ci dostać się do pokoju jednego z Mistrzów Fundacji i wykradła jego prywatne dokumenty, dobrze rozumiem? - spytała tonem, jakim mogłaby pytać o pogodę.

-Tak. - Rzekł hardo, nawet zdobył się na spojrzenie jej w twarz.
Skinęła głową i posunąwszy się nieco na łóżku wskazała mu miejsce obok siebie.

- Nie jestem pewna, czy rozumiesz konsekwencje swej decyzji. Tak, ludzie mogą ci nie ufać ze względu na mentora, udowodnienie jednak, że NIE MOGĄ ci ufać poprzez próbę wykradzenia informacji nie przeznaczonych dla ciebie nie polepszysz swojej sytuacji. Niektórzy mogliby to nawet nazwać zdradą. - W głosie magini nie słychać było wyrzutu, ostatecznie mogła zrozumieć pobudki młodego. - Nie wiem co o mnie słyszałeś, ale u siebie nie mam najlepszej opinii. - Uśmiechnęła się krzywo - Nawet ja jednak nigdy nie próbowałam czegoś tak... hm, niewłaściwego. Nie żebym cie nie rozumiała. Do diabła, jakbym miała obrywać za coś, co nie jest moją winą i na co nie mam wpływu pewnie by mnie szlak trafił...

Wstała i zaczęła przechadzać się po pokoju.

Wstała i zaczęła przechadzać się po pokoju.

- Nie znałam Mistrza Roberta, trudno mi wiec ocenić, czy nieufność jaką niektórzy zdają się go darzyć ma jakieś podstawy... Ale masz prawo wiedzieć co jest grane, z tym się zgadzam.

Zatrzymała się i spojrzała mu w oczy.

- Ale nie w ten sposób. Mogę spróbować dowiedzieć się o co chodzi. Ale NIE zamierzam włamywać się do pokoju twojego mentora i tobie również tego nie radzę. Choć oczywiście, gdyby Mistrz Robert mnie zaprosił... Oh, nie wiem, poczuł w pokoju coś, do czego chciałby się dostać wpuściłabym go i sama musiała wejść, by dopilnować jego bezpieczeństwa. Oczywiście wszystko z powodu stanu w jakim się znajduje. Tak... Cóż, zobaczymy. A jeżeli chodzi o to, co jesteś komuś winien. z Tym mogę pomóc. Oczywiście coś za coś... - Uśmiechnęła się promiennie.
Gustaw był spokojny. Chociaż widać było po ciele, pocie galopujący po czole czy niepewnej postawie – był i tak spokojny. Głos trzymał pewny, spojrzenie świdrujące rzeczywistość na wskroś.-Więc umowa stoi. - Rzekł nie po rosyjsku jak zwyczajowo rozmawiało się w fundacji, a czystą, rodowitą polszczyzną.
Przechyliła głowę w bok również przechodząc na ojczysty język.

- Nawet nie zapytasz czego chcę w zamian?

-Wiele nie mam aby wiele stracić.

- Och, zdziwiłbyś się. Zawsze można stracić więcej, niż się człowiekowi wydaje. Ale wracając do kwestii zapłaty. Chcę, żebyś coś mi obiecał. Tylko jedno. Nie zrób niczego głupiego podejmując na własne ryzyko akcje z rodzaju tych o jakiej rozmawialiśmy, rozumiesz? Jeśli mam dla ciebie zaryzykować nie chcę, by poszło to na marne.
- Mrugnęła po czym podeszła i poklepała go po ramieniu. - Och, jeszcze jedno. Wpadnij czasem do mnie pogadać, ok?

Gustaw w milczeniu kiwnął głową mocno zaciskając usta.
Polka przez kilka jeszcze chwil patrzyła w stronę drzwi, za którymi zniknął młody mag, po czym z westchnieniem rozmasowała skroń.
Do diabła, miał tupet! Żeby tyle zaryzykować, przecież gdyby powiedziałaby o wszystkim Diakonowi Gustaw wyleciałby z Fundacji zanim zdążyłby powiedzieć "magyia"... Albo i gorzej zważywszy na zamiary ucznia.
Namawiać kogoś do włamania do pokoju mentora, jednego z Mistrzów Fundacji? To nie była błahostka, a zważywszy na śmiertelność w Fundacji i odkrycie zdrajcy...

Zaklęła pod nosem. Co prawda odrobiła lekcje na tyle, by dowiedzieć się choć tyle, by nie jechać na ślepo wciąż brakowało jej wielkich kawałków układanki.
Pytanie brzmiało, czy powinna powiedzieć o wszystkim Diakonowi? W końcu sympatyzowała z młodym magiem i jak najbardziej mogła go zrozumieć, z drugiej jednak strony powinna okazać lojalność wobec starszego rangą...
A może to sam Diakon wysłał go, by wybadać gdzie leży jej lojalność?
Stwierdziwszy, że najlepiej będzie jeśli prześpi się z problemem skierowała swe kroki w stronę fundacyjnej biblioteki, skoro miała wolną chwilę może równie dobrze ją wykorzystać.
Hm... Zważywszy na problemy ze "spaczonym" jeziorem i mającą wkrótce wizytą u wampirów stwierdziła, że powinna zająć się na razie tymi dwoma tematami.
Znalazły sobie miejsce przytargała wybrane książki i nałożywszy na uszy słuchawki, "...and if you have to cross thin ice, then cross it in a dance..." zanuciła pod nosem słowa słyszanej piosenki i zagłębiła się w lekturze.
 
__________________
Co? Zwiesz dekadentami nas i takoż nasza nację?
Przyjacielu, ciężko myślisz, w innych czasach miałbyś rację.
Czyżbyś sądził, żeśmy tylko tępo w siebie zapatrzeni?
Nie wiesz, lecz to się nazywa ironia i doświadczenie.
Drusilla Morwinyon jest offline