Myślę, że to kwestia kultury.
Np w naszej kulturze nie mieści się pałaszowanie piesków czy kotków.
Są ludzie, (co sami jeżdżą) którzy nie tkną koniny. (bo to piękne zwierzęta)
Każda kultura wyróżnia zachowania, które są niedopuszczalne i spożywanie inteligentnych gatunków jest jedna z nich.
Na tej same zasadzie nie jemy krasnoludów bo nie wypada.
Z drugie strony, taki stan rzeczy może wynikać wyłącznie z lenistwa i braku wyobraźni (ewentualnie pewnej poprawności politycznej) twórców. Skoro kanibalizm jest zły, a inne rasy choć mają spiczaste uszy/zęby/ogony itp to są bardzo ludzkie, no to też ich jemy...
Gdy tymczasem otwiera to bardzo interesujące (choć makabryczne ) wątki. Np bogaci arystokraci, którzy lubią zapolować na elfy ze względu na bardzo delikatne mięso, zaś móżdżek gwarantuje długowieczność i potencje. Do WFRP w sam raz.
Problemem było by to, że gdyby obca rasa odkryła, że traktuje się ją jak dziczyznę, nastąpiły by akcje odwetowe. A bunt elfów jest nieco bardziej groźny niż bunt jeleni. Można przyjąć, że niejedzenie ras inteligentnych ma na celu uniknanie konfliktu. Tak jak ludzie uważają kanibalizm za barbarzyństwo i złamanie tabu, tak samo gdyby krasnoludy lubiły zagryzać reiklandczykiem zostały by uznane za barbarzyńców i zapewne czcicieli chaosu.
Z dygresji, to chyba w przypadku zielonoskórych kanibalizm i wszystkożerność mieści się konwencji. Nawet chyba w podstawce był tekst z cyklu "skąd masz mięsko - a samo przyszło".
Też się mieści w konwencji żołnierskiej, zwłaszcza jeśli wraże gobliny nie są aż tak podobne do ludzi i nie są toksyczni. |