Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2011, 22:21   #6
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kiedy wyszedł z chaty Angusa po zakapiorach Kartza nie było śladu. Staruszka, z którą rozmawiał wcześniej zapytana o nich powiedziała, że pojechali w stronę miasta. Nie przejąwszy się tym zbytnio Hans skierował wierzchowca w stronę, z której nadchodził Klaus, nim został pochwycony. Jadąc stępa rozwinął mapę i przyjrzał się miejscom, które wskazał Angus. Zdecydował się na najbliższy z kręgów, z nadzieją, że znajdzie dobrą drogę do niego wiodącą. Zwinął mapę i popędził konia do kłusa. Jechał tak przez jakiś czas do momentu gdy las nie stał się zbyt gęsty i trzeba było prowadzić wierzchowca. Po pewnym czasie zrozumiał dlaczego obecnie myśliwi z Obersdorfu wyprawiali się tylko na wschód. Las w tym miejscu porastały drzewa o konarach powykręcanych na wszystkie strony i uschnięte krzewy. Smród butwiejącej ściółki był bardziej intensywny i przyprawiał Hansa o zawrót głowy. Upłynęło trochę czasu zanim zorientował się, że już dawno nie słyszał ptaków. W sumie odkąd wszedł głębiej w las nie widział żadnego zwierza. Jego koń co jakiś czas parskał nerwowo. Nie zważając na to ruszył dalej.

Po kilku godzinach pieszej wędrówki jego oczom ukazał się pierwszy z kręgów, które zdecydował się odwiedzić. Całość była ulokowana na polanie i miała grubo ponad pięćdziesiąt metrów średnicy. Krąg wykonano z czarnych głazów rozstawionych z matematyczną precyzją. Pierwszą rzeczą jaka rzuciła mu się w oczy był brak jakiejkolwiek roślinności wewnątrz kręgu. Kamieni nie porastał nawet mech. Kompleks tworzyły głazy ułożone w trzy okręgi. Pierwszy z nich, najszerszy, biegł wzdłuż granicy z lasem. Składał się z kamieni ułożonych w regularnych odstępach, wystających z ziemi na około pół metra i wyciosanych z grubsza na kształt prostokąta. Drugi, o połowę mniejszej średnicy, tworzyły głazy wysokie na około dwa metry kształtem przypominającym poprzednie. Trzeci krąg wykonano z dolmenów sięgających na niemal pięć metrów w górę, jakie Hans do tej pory widywał na kartach podręczników do teologii traktujących o wierzeniach ludów zamieszkujących ziemie Imperium przed czasami Sigmara. W centrum kompleksu von Mutig dostrzegł kamienny blok, który musiał pełnić rolę stołu ofiarnego.

Poczuł się trochę nieswojo. Uważnie rozejrzał się po okolicy, patrzył między korony drzew, nasłuchiwał. Ale oprócz cichego szumu wiatru i łagodnego kołysania drzew wszystko wydawało się zamarłe. Podszedł do najbliższego drzewa i uwiązał do niego konia. Później wziął się za oględziny kręgu. Początkowo był zdecydowany nie wchodzić do środka. Obszedł go z zewnątrz, przyglądając się zewnętrznym ścianom kamieni, szukając na nich jakichś wyrytych znaków. Dostrzegł je tylko na najbardziej wewnętrznym kręgu, ale z tej odległości nie mógł ocenić co przedstawiają. Na pozostałcyh widział tylko jakieś zadrapania, które mogły mieć całkiem naturalną genezę. Zwrócił też baczną uwagę na układ głazów. W zewnętrznym kregu stało 36 głazów, w drugim połowa tego i w trzecim znowu połowa. Po obejściu całej konstrukcji Hans nie dowiedział się niczego nowego. Z początku bał się czegokolwiek dotykać, ale zdecydował, że musi zaryzykować. Podszedł do najbliższego kamienia i położył nań rękę. Zimny głaz. Może gdyby natura obdarzyła go talentem magicznym wyczułby teraz coś więcej. Jednak jedyne co zdołał odczuć to chłód kamienia. Nieco tym zawiedziony wziął głębszy oddech i przekroczył linię pierwszego kręgu. Nic się nie stało toteż Hans od razu przekroczył linię następnego kręgu by móc przyjrzeć się znakom wyrytym na dolmenach. Po bliższych oględzinach okazało się, że wszystkie przedstawiają dokładnie to samo - okrąg, wewnątrz którego widniało 9 punktów zgrupowanych trójkami. Przebiegł palcami po wyrytym okręgu, ale nie spodziewał się efektu. W końcu wszedł do środka i zbliżył do ołtarza. Dostrzegł, że prostopadłościenny głaz, który go tworzył, był gdzieniegdzie zbryzgany krwią. Posoka zdążyła już dawno zakrzepnąć więc nie miał możliwości ustalić kiedy to się stało. Wokół stołu nie dostrzegł żadnych szczątków. Coraz bardziej zrezygnowany Hans schylił się, żeby dotknąć ziemi pod stopami. Jednak mieszanina czarnej gleby, piachu i kamieni nie potrafiła mu nic powiedzieć. Choć należało oczekiwać, że przez wieki wsiąknęło w nią morze krwi.

Później wyszedł z kręgu i skierował się w stronę przeciwną niż ta, z której tu przybył. Jednak gęste zarośla dość szybko wybiły mu z głowy pomysł wchodzenia pomiędzy nie. W końcu zdecydował, że nic więcej tutaj się nie dowie. Obrzucił krąg jeszcze jednyym, chmurnym spojrzeniem i ruszył w drogę powrotną. W Obersdorfie dowiedział się od wracającego do chaty chłopa, że ostatni deszcz padał tu dekadzień temu. W tej sytuacji musiał uznać, że ofiarę na ołtarzu złożono od dziesięciu dni do dwóch miesięcy wcześniej.

Słońce już dość mocno chyliło się ku zachodowi, więc von Mutig popędził konia do żywszego biegu i jeszcze przed zapadnięciem nocy zawitał z powrotem w Aldersburgu. Odwiedziny przy kamiennym kręgu uznał za czas stracony, ale wiązał pewne nadzieje z mężczyzną opisanym mu przez Angusa. Z zamiarem odwiedzenia Kartza z samego rana zjadł szybką kolację i udał się na spoczynek.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline