Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2011, 23:45   #3
Sileana
 
Sileana's Avatar
 
Reputacja: 1 Sileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodzeSileana jest na bardzo dobrej drodze
Dotknęła delikatnej wstążki, otaczającej jej szyję. Jaskrawa czerwień znacząco odznaczała się od jasnej skóry i czarnej bluzki, widocznych spod rozwiewanego pędem płaszcza. Osip wiedział, jaki kolor wybrać. Kolor krwi i pożogi, ale także życia, radości i odwagi.

Wiedział, że tego koloru nigdy nie wybrałaby na podróż, chociaż usilnie namawiał ją podczas ostatniego spotkania na wyrzucenie „tych burych szmat”, jak określił jej odzienie i ubieranie się w coś bardziej stosownego do jej urody i wieku. Osip nigdy nie był młodą kobietą na szlaku, a chciał dla niej tylko dobrze. Gdyby przejrzał jej juki, znalazłby tam parę fatałaszków, które na pewno zaspokoiłyby jego potrzebę zrobienia z niej istoty płci żeńskiej. Ale nie przeglądał jej bagaży, bo zwykle widywali się zbyt krótko, a i on był zbyt uczciwy, listownie zaś nie dało się wszystkiego przekazać.

Rozpaczliwa wiadomość staruszka zastała ją w Mahakamie, gdzie rozsądnie wydawała ciężko zarobione latem pieniądze. Rozpaczliwie potrzebowała nowego orężu, tym razem porządnego, bo ostatni jej miecz złamał się w pół, kiedy próbowała porąbać udo jelenia. Może nie było to odpowiednie narzędzie, ale żeby się tak bezczelnie złamać po pierwszym podejściu? Po tym epizodzie przysięgła sobie nie polować na nic większego niż królik.

W każdym razie, przyspieszyła swoją wizytę w krainie krasnoludów, i ruszyła na południe, by jak najszybciej stawić się na wezwanie Osipa.

Pod udami czuła mocne mięśnie Kary'ego, na twarzy lodowate uderzenia deszczu, a w dłoniach ból od kurczowego trzymania wodzy. Te wszystkie wrażenia dochodziły do niej jakby obok, myślami była wystarczająco daleko, by nie zważać na drogę i mniej doświadczony wierzchowiec mógłby wyprowadzić ją na manowce. Kary jednak znał swoją panią zbyt dobrze, by chcieć narowić właśnie w takiej chwili.

„Czego chce ode mnie ten stary dziad? Musi być w naprawdę wielkich tarapatach, by wzywać kogoś, kto ma u niego dług wystarczająco duży, by nie móc odmówić. Na pewno nie wezwał tylko jej, znał ją wystarczająco dobrze, wiedział, że nie podołałaby niczemu większemu. Mogła sobie jeździć po całym świecie, ale w głębi duszy wciąż była tamtą zestrachaną dziewczynką z Novigradu. Zresztą, była, nie bójmy się tego słowa, mieszańcem, i co więcej, zachowywała się absolutnie nieprzewidywalnie. Na dodatek nie miała, i nie chciała mieć, pojęcia o polityce, a tylko problemy z polityką mogły tak zagrozić staruszkowi. Zawsze lubił bawić się ostrymi rzeczami, w końcu się skaleczył. Co ona mogła z tym zrobić? Cóż, to miało się okazać.

Najwyżej po prostu spotkają się w normalniejszych warunkach, wypiją razem piwo, a potem rozejdą. Miała bowiem nadzieję, że Osip pojawi się w tej gospodzie. Inaczej... Oznaczałoby to, że przeliczył się o wiele bardziej niż mu się wydawało albo z nią w coś pogrywa. Tak czy owak, nic dobrego dla niej.

Anouk zatrzymała konia i oderwała skostniałe palce od cugli, kiedy tylko dojrzała światła zajazdu. Kaptur już dawno spadł jej z głowy, a sznurek wiążący włosy zsunął się niedługo po nim, od deszczu pukle skręciły się w dość wyraźne loki, więc wyglądała teraz jakby trafił ją piorun. To znaczy, tak sądziła, bo czegoś tak wyrafinowanego jak lustro i tak nie posiadała, a w tych ciemnościach nie mogła się przejrzeć nawet w kałuży. Odetchnęła głęboko, poprawiła płaszcz, by w końcu zakrywał ją jak trzeba, co właściwie było idiotyzmem, kiedy już była cała mokra, aż woda kapała z jej ubrania, i ruszyła powoli.

Kiedy zeskoczyła z Kary'ego przed gospodą, nie musiała długo czekać na stajennego, młodego chłopaka, który jej widok niemal się zaślinił. Kiedy odgarnęła uparte kosmyki z twarzy, kolana widocznie się pod nim ugięły.
- Jeżeli tylko nie zajmiesz się nim należycie, dowiem się. - Powiedziała z szerokim, wilczym wręcz uśmiechem, bardzo dokładnie ukazującym zęby.
Parobek nie przyjął od niej monety.

Stanęła w progu zajazdu, przez chwilę chłonąc płynące z niego ciepło i smakowite zapachy. Ale szybko złowiła nieprzyjazne spojrzenie grubaska stojącego przy szynkwasie, więc wstąpiła i zamknęła drzwi. Grubasek nie ważył się nic jej powiedzieć, mimo że mełł w ustach przekleństwa na jej widok. „Wpływ Osipa”, uświadomiła sobie. „Uprzedził ich o moim przyjeździe”.

Zastanowiła się, jak żałosny widok sobą przedstawia. Rozczochrana, przygarbiona, ociekająca wodą, która już tworzyła kałużę pod jej stopami, w zniszczonych ciuchach, które, mokre, przylegały ściśle do jej ciała. Z mieczem bardzo dobrze widocznym przy jej biodrze i kuszą na plecach. Z twarzą anioła i uszami diabła. Znowu dotknęła wstążki, delikatnie przesuwając po niej palcem, w geście świetnie znanym wszelakiej maści rzezimieszkom.

Zdecydowanie nie była najbardziej wyczekiwanym typem klienta. Ale miała pieniądze, a te, jak przekonała się lata temu, pozwalały odsunąć na bok wiele niechęci. Zamówiła pokój, kąpiel i kolację, rozglądając się po izbie. Zauważyła troje ludzi, ale wyglądali raczej na zwykłych kupców, niźli kogoś, kto przeprawiałby się przez pół kraju na wezwanie staruszka. Z drugiej strony, choć dziaduszek bywał ekscentryczny, nie przygarnąłby się do kogoś podobnego do mężczyzny siedzącego przy jednym z wolnych stolików.

Wstążka. A jednak, Osip umiał zaskakiwać. Blondasek miał być towarzyszem tej dziwnej grupy, którą tworzył jej przyjaciel. Można by pomyśleć, że dwanaście lat to wystarczająco, by kogoś poznać, a tu, proszę.

Nie zastanawiała się nad tym dłużej, postanowiła najpierw skorzystać z odrobiny luksusu, zanim dowie się, co ją czeka.
 
Sileana jest offline