WÄ…tek: Byle Do Przodu!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2011, 21:47   #23
ZauraK
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
Barelard szczęśliwy, że nie musi już wybałuszać oczu w tej zielonej gęstwinie ochoczo ruszył po kolejną wskazówkę. Przeczytał zadanie i lekko spurpurowiał, tzn. spurpurowiał by gdyby miał jaśniejszą karnację.
Żarty sobie stroją czy co? - myślał - Wracać do Remis? Ile razy można oglądać tę samą dziurę?
W ponurych myśli wyrwał go głośny śmiech łysolca. Popatrzył z pobłażaniem na jego zachowanie, ale gdy tej obrzucił Berlarda przelotnym spojrzeniem, skupił swą uwagę na koniu. Westchnął, nie to żeby miał coś przeciw koniom, ale jedna wycieczka wierzchem dziennie to wystarczająco. Zazwyczaj wodził swój zadek w kolasce czy innym środku transportu dla cywilizowanych ludzi. Od kolejnej porcji narzekania oderwał go gryzoń dosiadający... ptaka. Przetarł oczy ze zdumienia.
- Wiele widział życiu ale takich numerów to nie miał okazji być świadkiem. Najpierw wilk na koniu, teraz chomik na ptaku. To był jednak dobry pomysł żeby wziąć udział w tej zabawie. Muszę to zanotować. - zamilkł sięgając po swoją "książeczkę".
Nagle poniósł głos patrzą to na gryzonia, to znowu na prowadzące elfy.
- ZARAZ, ZARAZ!!! Miało być KONNO! KONNO!!! OSZUST! - wymachiwał laską nad głową rozgorączkowany. Widząc pobłażliwą minę drowki i znudzoną elfa, momentalnie się uspokoił wiedząc, że nic pewnie nie wskóra. Westchnął ponownie i ruszył w stronę zwierzęcia. Dosiadając wierzchowca zaznał wątpliwej przyjemności zderzenia się własnej twarzy z pierwszymi kroplami deszczu. Zaniepokojony spojrzał w górę i przewrócił z irytacją oczyma.
Jeszcze tylko deszczu brakowało. Obejrzał się szukając czegoś użytecznego przy siodle do osłonięcia się przed deszczem, ale przytroczony był jedynie koc. Sięgał już po niego kiedy luneło jak z cebra. Jęknął tylko i porzucił pomysł moczenia dodatkowo jedynej rzeczy, która będzie potrzebna przy suszeniu się po tej nawałnicy. Pocieszało go tylko to, że w taką ulewę ptaki mają raczej spory problem z lataniem.
- Dobrze Ci tak! - krzyczał za gryzoniem - Maszeruj dalej pieszo jak Ci ptaszek opadnie.
Koń stał się wyraźnie niespokojny na krzyki swego jeźdźca i mag musiał skupić się na jego opanowaniu. Kałuże powiększały się w błyskawicznym tempie a drogę w paru miejscach przecinały rwące strumyki wypłukujące wszystkie brudy.
- Wio - mruknął do konia i uderzył go silnie piętami.
 
__________________
ZauraK
ZauraK jest offline